Wendy, Wodna Duszyczka, nigdy nie widziała nikogo ani niczego tak pięknego w blasku dziennego światła, jak jej Wodospad Kryształowy o świcie. Cała ciemność nocy zniknęła, a nawet cień nie pozostał, by zaznaczyć, gdzie była. Promienie sł słońca padały na wodospad z taką błyszczącą jasnością, że oświetlały kamienie na dnie stawu i sprawiały, że błyszczały jak gwiazdy. W niektórych miejscach tworzyły miękkie, zielonkawe światło, a w innych głęboki szafir. Kwiaty w krzakach dookoła były pokryte rosą, która lśniła jakby każda kropla była klejnotem osadzonym w płatkach. Nie było ani wiatru, by zakłócić ich urodę, a lilie wodne na powierzchni wody odbijały wszystko jak lustro, podczas gdy białe lilie spokojnie spały na powierzchni.
Było wcześnie, a ludzi było bardzo mało. Było za późno na skowronki, a za wcześnie na słowiki. Nawet gołębie z zaskoczeniem rozglądały się, by znaleźć światło. Nieśmiałe małe zwierzęta leśne i paplające stworzenia z pól jeszcze nie zaczęły swojej codziennej pracy, ale wszystko wydawało się mówić: “Jak piękny jest świat!”
“Oh, tak,” zawołała Wendy, “jest pięknie dokładnie tam, gdzie teraz jestem; ale ojej, ojej! Całkowicie zapomniałam spojrzeć na słońce wczoraj. Mam nadzieję, że zmiany, które zamierzam wprowadzić, nie są powstrzymywane przez jego lenistwo w wstawaniu.”
Ale zatrzymała się i słuchała. Wszystko było w porządku!
“W porządku! W porządku!” bulgotał strumyk u jej stóp, a potem ruszył dalej, aż zatonął w jej Wodospadzie. Nic nie mogło być piękniejsze niż sposób, w jaki Kamień rzucał poranne promienie, oraz jak inny Biały Kamień zachowywał je przez pewien czas. Nie dałoby się sobie wyobrazić niczego ładniejszego!
“Teraz mogę i zamierzam dowiedzieć się o życzeniach moich przyjaciół dzisiaj,” powiedziała Wendy. Ale w tym momencie mała mrówka chwyciła ją za palec i zawołała: “Moja droga, droga pani, proszę, odetnij sobie dużą końcówkę palca, tak jak zrobiłabyś to dla ukochanej siostry Wody, ponieważ jest chora i nie może sobie pomóc. Będziemy Ci bardzo wdzięczni, jeśli to zrobisz, a przyniesie to korzyści jej bardziej, niż mogłabyś uwierzyć.”
“Oczywiście,” odpowiedziała Wendy.
“Ale co zamierzasz z tym zrobić?”
“Oh, to cię nie dotyczy,” odparła mała mrówka.
“Na pewno nie,” powiedział Harper Żabiak, który przypadkowo pojawił się na scenie.
“Oczywiście, że nie; ale jestem pewna, że ciekawość to bardzo zła cecha, i zastanawiam się, nie wstydzisz się tego, Pani Pająku, że jesteś nią pełna,” powiedziała mrówka.
“Pośpiesz się, Pani Żabo,” powiedziała inna mała mrówka do bardzo, bardzo małej żaby. “Musisz wyjść i obrabować wszystkie duże martwe owady z ich oczu. To bardzo miłe, zapewniam cię, ale naprawdę za źle nie odpłacać za uprzejmość Pani Duszyczki w sposób, który pierwotnie zaproponowaliśmy.”
“To nie dotyczy pani,” zakwaczył Harper Żabiak. Lubił mówić “to nie dotyczy pani.”
“Powiedz mi, co to jest na czas,” powiedział Ant Will.
“Przepraszam, czy myślisz, że takie wątpliwości ją bawią?” zapytała Żaba. “Teraz idę i okradam wszystkie duże martwe owady z ich oczu, jak powiedziałeś; ale to wcale nie jest takie oczywiste.”
“To jest nasz zwyczaj,” powiedziały wszystkie mrówki, “podziel się nim z nami, droga Żabo.”
“A tak przy okazji, Pani Duszyczko,” powiedziała pierwsza mała mrówka, która przemówiła, “znajdziesz to małym zwyczajem wszędzie, gdzie pójdziesz, by dziękować przed każdym posiłkiem. To tylko słuszne, ponieważ te stworzenia nie mogą oczywiście dzielić się swoim szczęściem jak my; poza tym, to wielka pociecha dla nich usłyszeć twoje podziękowania. Będziesz miała bardzo dobre efekty, pokornie robiąc tak, jak ja, i powtarzając w kółko: ‘Jaki dobry, uprzejmy człowiek to nasz wspaniały mały człowiek!’”
“Ale, droga ciociu, kto jest tym wielkim małym człowiekiem?” miało tu być zapytane.
“Milcz, Pani Duszyczko,” powiedziała mrówka, która była trochę pasterzem — więc mogła kłócić się z każdym, przed kim sama musiała się podporządkować. “Nie zaczynasz, jak powinnaś,” powiedziała, kręcąc głową z boku na bok, bardzo brzydki zwyczaj.
“Wszyscy wy paplające stworzenia,” zawołała mała Midge, “będziecie chodzić bez oczu czy zdrowych kończyn, jeśli będziecie głodzić moich pasażerów, a tym bardziej, jeśli mój wiosłowy kij będzie zaniedbany,” i zagrała na flecie najbardziej smutno.
“Spokój, spokój, panie,” powiedział pilnujący przy nabrzeżu, nad którym miał pieczę; “kim jesteś, ośmielę się zapytać, komu nie wystarcza zabić stworzenie i pożreć je, jak to jest zwyczajowe?”
“Oczywiście przyznasz, że równie zwyczajowe jest podanie warzyw do żywności zwierzęcej,” było prośbą, aby zostało tu wspomniane.
“Oczywiście, że tak, ty stary łajdaku przy mieście! Jesteś jedynym człowiekiem, który nadmiernie przypomina czerninę przy wodzie,” powiedzieli jednocześnie wszyscy znajomi Midge’a.
“Dobrze wypełniłem obowiązek, który mi Bank zlecił,” powiedział Midge z wielką wyniosłością.
Przyroda na chwilę zamilkła, a potem powiedziała: “Za wszelkie nieporządki zostanie zatrzymanych pół tuzina par pięknych gęsi,” i ukarano je niewiele mniej niż śmiercią z głodu.
“Na pięć minut chrońmy biednego głupiego człowieka tam,” dowiedzieliśmy się od dobrego-nature mniejszego wiewiórka. “Nic wielkiego, bo jeśli wiatr wkrótce ogłosi nadchodzącą odwilż; ja sam mogę dostarczyć takie małe straty, jakie biedny człowiek może odczuć,” powiedział kapitan nosicieli dookoła miasteczka; a pod straszliwym upałem ciężki deszcz wciąż padał.
Mrówka, która nigdy nie była dość dobrze, zignorowała lekkie przeziębienie, wyobrażając sobie, że to tylko nic; ale wkrótce stała się nieprzyjemnym duchem brudu z gorączką i wciągnęła go w dość krótką, ale smutną epitaft, jak te, które miał pisać dla swoich bliskich, by mieć pewność: “Poszedł przedtem;” co młodzież zawsze przychodziła czytać przy jego grobie.
“Nadszedł czas, by nasz wspólny przyjaciel się pojawił,” powiedział mały człowieczek po prawej, ale prywatnie wziął to wszystko źle. “Przygotowałem dla twojego wspólnego przyjaciela delikatny kąsek z mojej kuchni, moja czczona protoko, wielką ucztę, najczystsze kożuch rosy, jaki można by wymarzyć, by uradować najbardziej wybredne gusta,” i rozpoczął ulubioną pieśń bojową.
“Trzymaj się z dala ze swoim delikatnym kąskiem, proszę,” westchnęła obszarpana wróble do biednego Ant Willa. “Jeszcze mokry, z twojego pojęcia o tym, co uważa się za zachowanie dystansu, pozwól mi życzyć ci szczęścia cztery razy. Mój przyjaciel, który zamierza nas opuścić, wykluł się dokładnie dziś rano; nie stojąc w ciepłej wodzie lepiej niż inne stworzenia, jest przyczyną niefortunnej sytuacji pisklęcia.”
“Nie, Krzyczący Żab, moje imię jest do ciebie tylko, i nie jestem tamtym,” powiedział Beat, “lubię może krzyczeć, ale twoja swawola jest nie do zniesienia.”
“Co nam nie pomoże być tym?”
“Powiem ci; wystarczy, że się trudnisz pisaniem tego wszystkiego na plikach zgniłego drewna.”
“Czyż nie powinniśmy smucić się, że zapewne około połowy wnętrza umarłych biciem w ziemi wyjdzie nieopiekowane,” spokojnie odpowiedział Krzyczący Żab.