Dawno, dawno temu, w delikatnym świecie zimy, łagodny płatek śniegu o imieniu Snippy urodził się w Chłodnych Górach. Iskrzył jak diament, jego sześć ramion błyszczało w mroźnym powietrzu pod czujnym okiem jego siostrzyczek. Wiedziały, że jego czas zbliża się; był gotów, aby rozpocząć swoją długą podróż przez powietrze i na ziemię.
Ale Snippy był przestraszony.
„Co jeśli spadnę?” zapytał je z drżeniem. “Co jeśli wszystkie moje piękne ramiona się roztopią?”
„Nie martw się!” zawołał głos, miękki, ale stanowczy. To był Północny Wiatr. „Jesteś zbyt lekki, by cokolwiek poczuć! Będziesz tańczyć i wirować aż na sam dół. Po prostu zaufaj powietrzu, aby cię podtrzymywało! Teraz w drogę!”
Natychmiast Snippy poczuł, jak unosi się z stożków Chłodnych Gór, miejsca, które każdy płatek śniegu musi opuścić, chociażby bardzo pragnął zostać. Odsunęła się nad lasami, stukając w każdą gałąź po drodze; potem przeszła nad dachami, każdy pokryty bielą jak potworne ciasto lub płaskie pole śnieżne otoczone drzewami; odbiegła w kierunku chlewików, a potem znowu w kierunku małego domku z niebieskimi okiennicami, leżącego pod gromadą szepczących jodeł.
Ale Snippy nie mogła się zatrzymać. Schodziła coraz niżej, coraz dalej, przyglądając się z obu stron, nawiązywała przyjaźnie, gdziekolwiek się zatrzymała. Gdyby nie była tak szczęśliwa, mogłaby czuć się smutna na myśl, że odchodzi.
Ale Snippy znała prawdę: słyszała daleko Chłodne Góry wzdychające, że nie mogą już dłużej się nią cieszyć, i głośno zastanawiała się, co robią płatki śniegu poniżej. Jedna z jej sióstr, która wydawała się poruszać dość powoli, powiedziała jej:
„Tam na dole bawią się razem, wszystkie z nich; ale nam nie wolno. Lecz kiedy dotrzemy na starą ziemię, wszyscy zamienimy się w jeden duży ciężki masa, a potem będziemy bawić się i tańczyć aż do wielkiej Nocy Wiosennej.”
„Czy to będzie miłe?” pomyślała Snippy, ale nadal czuła smutek, że musi opuścić piękne Balkony dachów i długi rząd małych okien. Więc podskoczyła, gotowa, i zjechała w dół.
A cóż to był za taniec! Po Bzyyyy! Bzyyyy! Rolnik i wszyscy dookoła mówili: „Ale pada śnieg!” Ale nie padał śnieg. Tylko te urocze małe płatki śniegu się kręciły i obracały, aż przestały czuć, co robią, a Snippy iskrzyła w dół, tworząc duże, ciężkie zaspy śnieżne, jedną na drugiej.
Ale to nie było wszystko. Doskonale wiedziała, że przed wielką Wiosenną Nocą może spodziewać się wielu nowych szczęśliwych wydarzeń! Po pierwszej śnieżycy dzieci przyjdą sunąć w swoich saneczkach, a młodzi mężczyźni i dziewczyny przyjdą, aby pchać swoje potworki i gołębice z uśmiechem, podczas gdy ktoś gra na cytrynie lub organach; będą zrzucać gałęzie na śnieg i ogrzewać stopy przy błyszczących płomieniach ognisk. To była też pewnego rodzaju śnieżna gra!
Jednak Snippy nie czekała na to wszystko. Nie była nawet pewna, czy to rozjaśniało słowa jej siostry, gdy, stojąc pod żywopłotem na wielkiej łące, dobrze ubitej przez przechodzące stopy, powoli zapadła w sen, by być całkowicie gotowa na to, co miało nadejść.
„A ja jestem płatkiem śniegu,” pomyślała Snippy, „a Dzieci Śniegu tańczą każdego wieczoru w kółko przed swoimi oknami, aby się ogrzać, a oni uczą się swojej lekcji przy migoczącym świetle lamp… Tak, ja—mały płatek śniegu!” I na tym zasnęła, ostatnia z sióstr Chłodnych Gór.