W małym ogrodzie zwanym Ogrodem Blasku, dwa świetliki prawie się kłóciły. Flick powiedział: “Zamierzam wzlecieć i tańczyć, tańczyć, i sprawić, by wszystkie gwiazdy wyglądały jak nocne światełka.”
Ale Glow odpowiedziała: “Nie możemy tańczyć osobno, Flick. Noc wyglądałaby znacznie lepiej, jeśli tańczylibyśmy razem.”
“Ty zrób to, a ja zrobię tamto,” powiedział Flick. “Niech każdy pracuje osobno.”
Jednak nie świeciły tak jasno, jak powinny, więc wszystkie kwiaty mówiły: “Ciii! Rozmawiają! Ale nie możemy powiedzieć, o czym mówią.”
Wówczas świeciły trochę, gdy Flick i Glow się kłóciły. Ale kiedy Flick błyszczała sama, to było jak małe światełko, a małe światełko i małe światełko. A kiedy Glow świeciła sama, to naprawdę wyglądało to jak malutki człowiek z latarnią, a malutki człowiek z latarnią.
Wtedy Flick stała na jednym końcu ogrodu i patrzyła na Glow na drugim końcu, a Flick zapytała: “Czy mam przylecieć?” A Glow odpowiedziała: “Tak,” lub “Nie.” A potem Glow powiedziała: “Wzleciłam i tańczę wokół gwiazd.”
Ale Flick powiedziała: “Chcę świecić na małych gwiazdkach kwiatów moim jasnym małym światłem.”
I tak mówiły: “Ty zrób to,” i “Ja chcę zrobić tamto.” I “Ty zrób to,” i “Ja chcę zrobić tamto,” przez całe dziesięć dni ich kłótni. W końcu obie z nich postanowiły, że naprawdę przestaną tańczyć całkowicie.
A wtedy w każdą stronę biegały wysokie płomienie, tysiące pięknych małych płomyków na tle ciemnoniebieskiego nieba, Wielka Wózka migotała wysoko, wszystkie świetliki świeciły. A Flick i Glow spojrzały na siebie.
Potem raz na Flick, raz na Glow, aż w końcu obie wybuchnęły śmiechem, jakby przez cały czas tajemnie coś mówiły.
Więc biegały i biegały, z szlakiem różnych kolorowych świateł za sobą, a potem migotały wśród innych małych płomyków, które biegały i biegały.
Noc stawała się szara, z maleńkimi gwiazdkami wszędzie. Róże, stokrotki, poranne chwały, wszystko migotało, a świecący astral mówił: “To było coś, czego pragnęliśmy.”
I tak, w teraz już całkowitym porozumieniu, Flick i Glow wzlatywały coraz wyżej w powietrze, błyszcząc tu i migocząc tam, schodząc w dół do kwiatu, unosząc się dokładnie nad pąkami poniżej, i mówiąc: “To czaruje je, by zwieszały swoje główki w dół całą noc; Patrz na ten przed sobą. Nie, ja jestem ostatnia przed tobą.”
Wtedy Pani Midge, która była królową ogrodu, zdjęła swoją niebieską perłową koronę i powiedziała: “Te istoty mają wielkie poczucie obowiązku. Musimy z nimi porozmawiać.”
Więc wzleciały nad Flick i Glow i zawisły nad nimi na chwilę. Potem powiedziały: “Dobra robota, a co jeszcze zrobicie?” A, “Dobra robota,” i, “Co jeszcze będą robić,” i tym podobne.
A potem Pani Midge kontynuowała: “Są świetliki, które ciężko pracują. Jesteście pewne, że zrobicie wszystko, co w waszej mocy?”
“Och, tak! Tak!” powiedziały Flick i Glow, a więc mówiły to każdej nocy.
Świetliki wychodziły każdej nocy, aż pewnego dnia mała skrzydlata mucha, z maleńką niebieską perłą, wołała z wrzosu, że to niewłaściwe dla niewolników. Była zawsze taka biała i czysta w swoich czynach, i dlatego musiała wzlecieć i im pomóc.
Wtedy inni czekali przed jej drzwiami przez godziny, szukając jej i pragnąc, by wyszła, a matki położyły ją na gałązki, to musiało się wydarzyć. Więc noc za nocą, aż wyszła Pani Midge, będąca matką nie tylko tysięcy świetlików wszędzie wokół łóżek dzieci.
Ach! Flick i Glow nie muszą się już kłócić; robią tylko drobne rzeczy, w końcu.