Wszyscy, których znam, włącznie z Robertem Niedźwiedziem, myślą, że jestem Niną Balonikiem, wesołym małym balonem helem, który unosi się na rękach uroczymi dziećmi. Widzicie mnie skaczącą wszędzie i wyobrażacie sobie, że wiecie wszystko o mnie, ale nikt nie wie, że jestem Niną Sekretnym Marzeniem.
Prawda jest taka, że mam wielką tęsknotę za wolnością, by unosić się, unosić wiecznie nad drzewami, rzekami i górami. Wygląda to tak pięknie, po prostu wznosić się łagodnie w powietrzu i podróżować bez jakichkolwiek zmartwień na świecie.
“Kiedy przyjdziesz bawić się z nami?” Często słyszę, jak dzieci mówią. Ale wiem, że gdybym natychmiast odleciała, nikt nie chciałby się ze mną bawić. Wszyscy narzekaliby: “Co za okropny balon! Nie dotrzyma nam kroku!” Wtedy moje szczęśliwe marzenie by się skończyło, wszyscy by mnie przebiżli, a to bardzo by bolało. Najgorsze jest to, że mogę zrealizować swój plan tylko w bardzo wietrzne dni; w przeciwnym razie moja nitka zaplątałaby się w gałęziach drzew, kominach lub czymś, co sprawiłoby, że nigdy bym nigdzie nie dotarła.
Ale nie myślcie, że nie ma nitki związanej z moją osobą. Oto jest, na pewno, z brązową torbą papierową przymocowaną na końcu, wypełnioną piaskiem. To ciągnie mnie w dół i utrzymuje stabilnie w spokojne dni, ale gdy wiatr wieje mocno—och, to jest wspaniałe! Torba papierowa sama się odpręża, nic nie robiąc, a pusta nitka ciągnie się po ziemi. Wtedy unosiłam się wysoko w powietrzu, i odlatywałam, aż zobaczyłam coś ładnego, co chciałam obejrzeć lub do czego chciałam zanurzyć się.
Pewnego dnia był silny wiatr, ale, co dziwne, kiedy burza osiągnęła swoje apogeum, zobaczyłam niemowlę wyglądające przez otwarte okno na trzecim piętrze dużego domu blisko parku, w którym latałam.
“Jak ładnie by wyglądał skacząc w niebo!” Pomyślałam. Zamiast nurkować w dół ze wszystkich sił, jak zwykle, uniosłam się do niego i powiedziałam: “Przecięj moją nitkę, a uderzę w drzewo po drugiej stronie ulicy.” Tak mówią balony—“uścisnąć!” “Uderzenie!” “Bum!”—jak wielcy mężczyźni, wiesz, zupełnie nie tak jak ładne, delikatne słowa, które my, małe balony, chcemy używać.
“Ale chcę dużo miejsca,” dodałam, “na wypadek, gdybym miała przelecieć wzgórzem przez park i skakać wśród drzew.”
Niemowlę było bardzo posłuszne i wkrótce byłam wolna. Zanim zorientowałam się, gdzie jestem, znalazłam się wywracającą się po ulicy w najciekawszy sposób. Można by pomyśleć, że to pies się ślizgał, a nie pełen energii balon.
“Och!” Pomyślałam, “Czy to koniec mojej balonowej podróży?”
Ale to był dopiero początek, bo niedługo zasnęłam w parku, który był całkiem pusty, gdyż wszyscy inni poszli do domu.
Rano obudziłam się czując się dosyć sztywno.
“Już wiem, czego chcę!” Wykrzyknęłam, i zaczęłam skakać i huśtać się z boku na bok, aż odłamałam ładną zieloną gałązkę z drzewa. Potem przymocowałam swoją nitkę do małej kulki, która skakała po trawie, i odleciałam. Było tak miło być balonem, że czułam się pełna towarzyszy do zabawy.
“Czy oni nie chcą się bawić ze mną?” Pomyślałam. Więc gdziekolwiek widziałam balon, zielony, niebieski, czerwony czy żółty, leciałam do niego i związywałam drugiego końca mojej nitki, aż usłyszałam pęknięcie czegoś za sobą. Czasami to był mój mały przyjaciel, innym razem ktoś inny.
Kiedy trafiłam na cztery czarne balony, jeden po drugim, umieszczone w czterech rogach domu, wtedy wiedziałam, że jestem w domu.
Widziałam wszystko, nawet wielki zegar w świątyni, zanim wróciłam. Była prawie pierwsza.
“Jak szybko minął czas!” Pomyślałam w marzeniu.
Potem otworzyłam oczy i zobaczyłam starą brązową torbę papierową z piaskiem zakotwiczoną na moich stopach jak para kapci, gotową na wypadek, gdyby wiatr wiał zbyt mocno, gdy będę daleko. To był szczęśliwy zbieg okoliczności, że mój mały plan łatwego zerwania, Bóg wie jak, czekał, aż nawet moja zabawkowa niedźwiedzica była szeroko obudzona.
Ledwo go przywitałam. Widzisz, on nigdy nie ma marzenia, więc nie mógłby zrozumieć.
Czekałam, aż usta Roberta były szeroko otwarte, a potem zręcznie nałożyłam torbę papierową na jego wyciągniętą łapę. Pomyślałam, że to najlepszy prezent, jaki mogę dla niego znaleźć!
“Teraz idź i daj to małemu Rogerowi,” wyszeptałam, pocałowując go.
“Ty cudowny balon!” odpowiedział Robert.
“Spójrz tutaj,” zaśmiałam się. “Spójrz tutaj!” i wskazałam do góry.
Robert podniósł swoje zdziwione oczy. Potem zdjęłam nitkę z moich łapek (żadne kolory, które widziałam, nie pasowały do futra Roberta, więc miałam trudną walkę, aby się uwolnić). Nie był żałosny tego, że się ze mną rozłączył; chciał wypełnić swoją misję, którą uważał za zły żart, a nie przyjemny, biorąc pod uwagę, kto był odbiorcą.
Wkrótce wróciła Księżycowa Pani, a z Trofeum Urody Niebieskiej Dmuchawki w ręku weszła do mieszkania Roberta. Pomyślałam, że znowu śnię; w mgnieniu oka przecięłam swoją nitkę i tak po prostu byłam wolna od innej zabawki. Teraz, jeśli Nina Balonik mogła w tym pomóc, Nina Sekretne Marzenie otworzyłaby okna.
“Jak cudowne uczucie wolności mam!” Pomyślałam, patrząc w dół na posłuszne zabawki i na przeciwległe, bogato zielone drzewa z góry biurka. To był pierwszy raz, gdy moja nowa stopa przyniosła mnie z sztywnością nawigując w powietrzu. Ale poszłam S-S-R-R-R, zapomniałam o manierach, dobrze znałam okropne skłonności mojego rodzaju; zobaczyłam, co chciałam, i wlazłam tam, rwać talerz twardej czekolady—i po co mi to? To był oczywiście pomysł Roberta.
Zajrzałam z oczekiwaną sukcesem, a dookoła mnie rozlał się piękny zapach czekolady, zapach, o którym ciągle marzyłam. Zjadłam wielki kęs ze wszystkich moich zębów jednocześnie. To była ciemna fontanna pragnień dzieciństwa i nauki, która topniała przed Stefanowym promieniem słońca unoszącym się boleśnie razem ze mną, więc nie byłam pewna, czy to nie słońce zaczęło mnie topić.
Och, jedna myśl! Mam nadzieję, że twoja żona bądź co bądź, muszę teraz oblegać, jak Robert Niedźwiedź.