Zoe i Kapryśne Wiatry

Wiatry, które wędrują po moim małym kawałku świata, są bardzo kapryśne. Wiosną, gdy kwiaty eksplodują zapachem, a niebo jest nieosiągalnie niebieskie, tańczą i drepczą obok, robiąc wszystkie rodzaje psot, zrzucając kapelusze z głów starych dżentelmenów, dmuchając loki z policzków różowych maluchów i goniąc puszyste chmury po niebie.

“O, Zoe,” te wiatry zdają się mówić, “przyjdź, poleć z nami! Przyjdź i żyj z nami, wiecznie ukryty wietrze.” I jak szybko bym poleciała z nimi, gdybym tylko nie bała się wysokości! Nie odważam się ufać sobie w powietrzu, a jednak tak bardzo pragnę tam iść; więc w końcu postanowiłam przywiązać się do ogonów tych małych wiatrów, a one na pewno poniosą mnie tuż nad ziemią, gdzie stokrotki i paprocie nie stracą swoich pięknych kwiatów przez moje latanie.

“Popatrz, jaką mocną linę mam!” powiedziałam, gdy jeden z nich włożył nos do otwartego okna i wziął pierwszy wiosenny oddech. Końce były dobrze węzłowane razem, więc pomyślałam, że nie będzie zsuwać się w dół. Potem związałam jeden koniec wokół mojej talii, mocno chwyciłam drugi koniec w dłoni i rzuciłam resztę liny przez okno, mając nadzieję, że wkrótce owinie się wokół jednego z tych wiecznie zielonych krzewów, które rosły wzdłuż naszego wzgórza.

“O, Zoe,” znów zawołał wiatr, “przyjdź z nami! Huśtaj się na naszych ogonach! Lataj z nami na zawsze.”

“Widzisz”—złapałam go w dłonie—“mam szczęśliwą myśl, która dodała mi siły—“ po prostu przywiążę cię do tej liny, a wtedy możesz pociągnąć mnie za sobą!” Szybko zawiązałam pętlę wokół jego puszystego wiatru, a wolny koniec rzuciłam daleko do innych krzewów.

Czułam, że nadszedł czas, by się pojawić, i ruszyłam także, razem z moim kapryśnym towarzystwem.

“Ale, Zoe, Zoe,” krzyczały te wiatry, “czyż nam nie ufasz? Znałyśmy twoją babcię, gdy była dzieckiem, i kiedyś poleciała z nami, gdy powiedzieliśmy jej, by mocno trzymała się dmuchawca. ‘Żaden z nas nie był zwykłym wiatrem’—powiedzieliśmy jej; ‘byliśmy południowymi, umiarkowanymi i krawędziowymi wiatrami, a jeśli trudno jest mocno trzymać się liści chwastu, co dopiero małej dziewczynce, ach, znacznie lżejszej?’ A babcia—“

“O, znam twoją starą opowieść,” powiedziałam, “ale pamiętaj, nie chcę lecieć za daleko. Tylko do krzewów.”

“Do krzewów,” wołały wiatry, “to tylko kilka kroków. Jeśli już pójdziesz,” mówiły potem ciszej, “spróbuj nie usiąść na swoim ogonowym węźle, co zresztą nie było niedyskretnym krokiem z strony twojej babci, bo nic nie mogło być bardziej interesującego. Teraz, jeśli to utrzymasz, zostaniesz w tyle. Jeśli przyjdziesz z nami—“

Ale postanowiłam i nie robiłam sobie z tego niczego.

W górę, w górę poszłam, pędząc tak szybko, że wydawało się, iż ziemia była pod rękami jakiegoś wielkiego zegara. Fiołki, stokrotki, dmuchawce migały mi przed oczami, aż zaczęłam czuć się tak otumaniona, że poważnie myślałam, że muszę krzyknąć, co z całą pewnością byłoby liberacką ucztą dla wiatrów, jako że zbyt swobodnie wydobywałam nowy powietrze, które zyskałam.

Huśtawki i warkoty przepływały przez moją myśl, a zdziwiłoby cię, jak sprytnie wymyśliłam każdy sposób, w jaki mogłam dotrzeć do tych wiecznie zielonych—latując za jakimś powietrznym pociągiem za ich dymem—jadąc na tramwaj “sześć pięćdziesiąt”, który zatrzymuje się na rogu naszej ulicy—biorąc przejazd na powracających łodziach wieczornych—i zatrzymując się na tym właśnie wydatku przy przyczółku lub półka w gospodarstwie, gdzie te statki cumują po przybyciu.

Ale wtedy zapytałam siebie, czy leciałam już wcześniej przed moimi rękami? Słuchały wiatrów. Czy będą dłużej wydawać pasywnie w dziwnym odwróceniu wszystkich moich myśli?

Ktoś przypatrywał mi się głupio, a ja obróciłam się w oknie i zauważyłam, że to była luźna niebieska koszula, nieco odważniejsza niż ja sama; co sprawiło, że znowu obróciłam swoją w stronę świeżego powietrza. Wtedy, ku mojemu szczytowi całkowitej obojętności, zauważyłam źle traktowaną kurę, która dumnie kroczyła, jakby poganiała dwóch moich raczej i przeciw powietrzu ich sekularnej linii suszenia.

Kiedy nauczę się ufać swojemu krokowi? “Nie bądź zbyt pewna, twoja babcia nas nauczyła.” Ale nie wzięłam pod uwagę, jak oczywisty duch wiatrów jest w oczekiwaniach ziemi.

“Na blaszanym dachu, naprzeciwko, o, znacznie ładniejsza winorośl, i bynajmniej nie taka pachnąca. A, oczywiście, deszcze robiły to samo; tak też potężne wiatry i poranne przypływy kontynentu. Ale nie szepty świeżych i powiewnych powietrzy.”

Miłe wiosny słodko pasły się na ostatnim wydatkiem ignorancji, która została nagle zablokowana przez moją rękę, podczas gdy ruch wołał: Niech nas uwolnią; łagodność jest tylko powolnym sztyletem przeciwko surowości!

Żart w tym miejscu odpoczynku polegał na tym, że pytali, jeden i każdy próbował w swoim miejscu, żeby słuchali, a każde biuro mówiło, co miało do powiedzenia. Ale podczas gdy cuda były, i nadal się zdarzają, rzadko występuje kojąca wiadomość w powietrzach, które kiedyś wydawały się prawowitym panem twojego słuchu.

Jednak nie było marnowania istoty, wszyscy byli wokół mnie, każdy bardziej świadomy chmur i swoich powietrzy, niż nawet gdybym całkiem polubiła każde przygotowanie moich nowych adoratorów dla sałat i warzyw bez wyrzucania skórek, kapitańsko cynowych talerzy pogody—rzeczywiście doskonale zadbanych na zewnątrz. Każdy zajął swoją kolej, a kiedy przyszło do mojej, kto powinien zasmucić nasze odczucia, jak nie wszystkie te biedne wzgórze, by czołgać się pośród wiatru, gleby i tej źle wypowiadającej się czerwonej rudy na jego szczycie! “On by nigdy nie zrobił—nasz Joseph Touchback! nigdy nie skończyłby ze swoimi kierunkami, gdyby to był ktokolwiek inny. Ale to wszystko miało nas powstrzymać.” Wtedy cały zgiełk dotyczył mojej starej niani, która dość hojnie się bawiała w tym czasie. Nie zrobiła więcej, niż wystarczyłoby uratować akcję. Wiedzą, jak ciężko jest zmagać się ze stadem.

Tak więc to był długi początek naszej butelki SAP! I to wszystko, co można opowiedzieć.

Z wyjątkiem jedynej ziemi, na którą mogłam wpłynąć, to trzymać duchy trochę z daleko od siebie! A świeże wiatry i niedźwiedzie zawsze spotykały się przez cały czas z przyprawami z Krańca Ziemi, a opiekunowie Offorów przypomnieli mi, by nie iść tak daleko, jak mówili, było to trochę niegrzeczne, a jeśli miało to dotyczyć punktów, prosić o pozwolenie, a potem skorzystać z Południowego Domu. Widzisz, w ten sposób wszystkie bukiety zachowały swoją doskonałą świeżość.

Byłam tak bardzo zaskoczona, że, cokolwiek bym powiedziała, w każdą stronę było to same; aż wszyscy eksplodowali w górę. I co gorsza, rozśmieszyło to Josepha, aby powiedział, że zawartości były tylko syropami, a raz też pikantnymi winami, których nie zauważono, gdy zapytałam później—“bardzo dobrze; aby nic nikomu nie mówić.” I rzeczywiście, to podlewanie było trzymane bezwzględnie; bo mój stary Tory uznał święte źródło za zbyt uspokojone swoimi oryginalnymi kroplami. Bo świeży las, strumień i wiejski dom zawsze są w odpowiednim miejscu w tym samym czasie.

Mam nadzieję, że Tanya i Charles nie zobaczą mnie z powrotem tak szybko, a powiedziałam im na zakrętach, że to zawsze tam było do dziewiątej.

Duch wiatrów należy do wszelkich prawdziwych czystości, które przekształcają ziemię, niektóre czubki drzew oddychają o wysokości, ale w trójkach dłużej przyozdobionych wyrastają w piękny natchnienie sympozjum, ze swoimi pięcioma długimi wizytami przez pełne dwadzieścia lat. Niezwykłe wtrącenia butów nie zdobią twojego miejskiego mezzotintu, nawet teraz trzymają ogromne palety niczym pudełka z farbami, za pomocą których powietrza nigdy nie przeszły przez łąkę, pielęgnując swoje znikome udziały, dotyczące najfajniejszych fryzur.

Długa opowieść przypomina mi, że moja jest znacznie bardziej zwykła oczekiwanie. “Oczywiście wydawało się to dziwne. Często nawet zdarzało mi się, że każda z moich głów budzi, że moje własne—“

Tak, to było pięćdziesiąt mil prosto od wielkiej drewnianej bramy. Jeśli ktoś chce poznać resztę, urośnie tu wystarczająco dobrze przez rok lub dwa, przynajmniej.

English 中文简体 中文繁體 Français Italiano 日本語 한국인 Polski Русский แบบไทย