Dawno, dawno temu, w cichym miasteczku, żyła dwunastoletnia dziewczynka o imieniu Zara. Nie była taka jak inne dzieci; Zara była strasznie nieśmiała, introwertyczna i często zagubiona w myślach, co jej przyjaciele uznawali za dziwne. W dni wolne od szkoły wolała siadać i czytać książki w swojej przytulnej wnęce okiennej, zamiast spędzać czas z rówieśnikami.
Pewnego słonecznego popołudnia, mała Zara siedziała przy oknie, obserwując wesołe dzieci bawiące się w tętniącym życiem parku po drugiej stronie ulicy. Ale ten dzień nie był specjalny tylko z powodu pogody. Nie, to były urodziny babci Zary. Planowała odwiedzić ją dokładnie w tej godzinie.
Jej babcia mieszkała w urokliwej chatce tuż za parkiem. Co roku rodzina Zary organizowała piknik w jej ogrodzie, aby świętować. Ich piękny ogród był wypełniony kwitnącymi kwiatami i śpiewającymi ptakami. Tego dnia, gdy mama prowadziła Zarę przez łuk starych drewnianych wrót, zapach kwitnących róż sprawił, że się uśmiechnęła. Ale coś było inaczej. Czyżby na wysokich drzwiach, oddzielających ją od głównego ogrodu, pojawił się osobliwy żelazny zamek, którego Zara nigdy wcześniej nie widziała? Zara pomyślała: jak dziwnie.
„Wszystkiego najlepszego, Mamo!” – zawołała Zara, mocno przytulając swoją babcię. Ale jej myśli znów wróciły do dziwnych wrót.
Oczy Zary biegały po przepięknie udekorowanych stołach piknikowych. Były tam świeżo upieczone serniki, właśnie wymieszane sałatki i wieże miękkich lodów. Dzieci grały w chowanego, a dorośli starali się prześcignąć siebie nawzajem podczas gry w badminton.
Jednak wkrótce uwaga Zary znów wróciła do tych wrót, które stały wysoko i tajemniczo obok podwórka jej babci. Obserwowała, jak jej kuzyni, Tony i Samantha, podchodzą do niej.
„Na co patrzysz, Zara?” – zapytała Samantha, zawsze pełna entuzjazmu.
„Eee, nic,” – odpowiedziała szybko Zara, starając się odwrócić ich uwagę.
„Chodźmy tam!” – zawołał Tony, wskazując na wrota, które Zara obserwowała. Wtedy uświadomiła sobie, że jej kuzyni również to zauważyli.
„To nie jest dobry pomysł,” – powiedziała ostrożnie Zara, kręcąc głową.
„Bzdura! Zbadajmy to!” – nalegał Tony, biegnąc w kierunku wysokich wrót.
„Ale to jest zamknięte!” – ostrzegła Samantha, jej entuzjazm zamieniając się w zmartwienie.
„Czyżby?” – odpowiedział Tony. Zara obserwowała, jak dokładnie bada zamek. Chwilę później pobiegł w stronę stołu piknikowego.
„Nie myśl nawet o tym!” – ostrzegła Zara Tony’ego, gdy jej serce zaczęło bić szybciej z niepokoju.
Ale Tony był szybki. Wrócił, uśmiechając się jak kot z Cheshire i trzymając w dłoniach pęk kluczy. Włożył jeden, ale nie pasował. Następny klucz wszedł, ale ciężki dźwięk sprawił, że Zara się zadrżała. A osobliwy dźwięk skrzypiących wrót tylko zwiększył jej lęk.
„Widzisz?” – zaśmiał się Tony z pewnością siebie. „Nic w tym trudnego!”
Jednak, będąc wiecznym zmartwionym, w myślach Zary pojawiła się pewna idea. „Powinniście być ostrożni. Może być tam coś bardzo niebezpiecznego!”
Ale Tony i Samantha już znikały za pokrytą winem bramą, chętni podróżnicy zmierzający w nieznane. I w Zary poczuła wzrost odwagi. Postanowiła, że nie może pozwolić im tam wejść samodzielnie.
Z lekkim drżeniem wzięła łopatkę ogrodową, która została na trawie, i weszła do ogrodu, zanim brama zamknęła się za jej kuzynami. Co na nią czekało? Jasno kolorowe kwiaty kwitnące na drzewach przypominających parasole, świecące owady fruwające jak figlarne wróżki, oraz urocze małe ptaki, które zdawały się prowadzić ją w dobrą stronę.
Było tak, jak sobie wyobrażała – idealny tajemniczy ogród, skrywający się za domem babci przez całe jej życie. A był równie wspaniały, jak opisany w jej baśniowych książkach.