Wally Wombat wędrował przez mistyczną dolinę, gdy zmierzch zmienił niebo w lawendę i srebro. Drzewa wyciągały gałęzie, które lśniły w ostatnich promieniach słońca. Powietrze było nasycone zapachem wieczornych kwiatów, a wszędzie czarowała magia, ledwie dostrzegalna na powierzchni.
Nagle Wally zatrzymał się. Przed nim znajdowała się stara kamienna studnia, jej powierzchnia pokryta mchem i maleńkimi, migoczącymi robaczkami świetlikami. Jego serce zabiło szybciej – słyszał opowieści o studniach życzeń! Ostrożnie zszedł bliżej, starając się nie zakłócić spokoju małych stworków fruwających wokół. “Jaką to frajdą byłoby wrzucić kamyk i spełnić życzenie!” pomyślał z radością.
Wally przeszukiwał wysokie trawy w poszukiwaniu idealnego kamienia, w końcu znalazł jeden gładki i okrągły, idealny do rzucenia. Podniósł go, spojrzał na swoje odbicie w chłodnym kamieniu i westchnął.
“Ach, och! Życzenie to wielka sprawa, by robić to w pojedynkę,” mruknął. “Czego bym chciał, tylko dla siebie?” Wally rzucił kamień do wody, gdzie zniknął bez najmniejszego plusku.
W tym momencie Sheila Latający Ptyś zleciała w dół, jej srebrzyste oczy były szerokie z podekscytowania. “Co robiłeś, Wally?” zaświergotała, lądując na wiszącej gałęzi.
“Znalazłem studnię życzeń!” odpowiedział Wally. “Ale och, czuję się zbyt samotny, by spełniać życzenie.”
Sheila pomyślała chwilę i powiedziała: “To prawda, że życzenie jest najlepsze, gdy jest dzielone z przyjaciółmi. Dlaczego nie zaprosimy ich wszystkich? Możemy spełnić życzenie razem.”
I tak Sheila zleciała, by wezwać swoich przyjaciół. Wkrótce pojawił się skaczący Bongo Bandikuta, wpatrując się w górę. “Co się dzieje z Sheilą? Wygląda jakby miała gwiazdy w oczach!”
“Przyjdź zobaczyć, co znalazłem!” zawołał Wally. “Będzie przyjęcie!”
Bongo całkowicie zapomniał odpowiedzieć. Zamiast tego, z wesołym skokiem, pospieszył na stronę Wally’ego, jego pysk drgał z zaskoczenia. Ledwie ci dwaj dotarli, gdy śpieszyli już Buzzy Pszczoła i Freddy Wiatrak Ziemny. “Co się dzieje?” zapytał Buzzy. “Myśleliśmy, że to pożar lub coś; lasy są całe w blasku.”
“Znaleźliśmy studnię życzeń!” wyjaśnił Wally, jego oczy iskrzyły się, “i nie będzie nawet w połowie tak dobrze, jeśli wy dwaj nie przyjdziecie.”
Buzzy chwilę się zastanowił. “O, jak wspaniale! Studnia pełna życzeń! Z pewnością tam będziemy.”
Sheila z wiązką rąk kręciła swoimi małymi łapkami, bo była prawie zbyt podekscytowana, by mówić. “A może dołączy do nas Gaston Wielki Szary Kangur! Jest tak duży, że może spełnić najwięcej życzeń.”
Tak przyjaciele zaczęli wzywać przyjaciół, aż wszyscy w lesie zebrali się wokół studni, wszyscy śmiejąc się i machając swoimi łapkami i skrzydłami do siebie. Ale kiedy nastał czas, aby wszyscy zdecydować, jakie jedno życzenie złożyć, pojawił się problem. Sheila nalegała, żeby inni pojechali na jej plecach, po tym jak wrzucili swoje kamienie. Dlaczego nie mieliby się cieszyć jak najwięcej? Ale Bongo myślał, że powinni życzyć sobie wielkiej uczty ze wszystkimi ulubionymi potrawami. “Wtedy moglibyśmy mieć jedno i drugie,” powiedział Wally. “Musielibyśmy tylko poczekać do po przejażdżce.”
Buzzy pomyślał, że tęcza byłaby ładnym życzeniem, ale nikt oprócz niego nie podzielał tej opinii. Freddy szepnął coś do Wally’ego, który natychmiast powtórzył to z głośnym śmiechem. “Wally mówi, że życzy sobie, by pewnego dnia być tak dużym jak Gaston,” ogłosiła Sheila, klaszcząc łapkami. “To byłoby wspaniałe życzenie!”
Małe, okrągłe oczy Wally’ego otworzyły się szeroko. “Och, ach! Nie chciałem, żeby wszyscy to słyszeli!” Ale wszyscy pozostali uznali to za całkiem dobry pomysł. Dalej Gaston pokręcił shaggy głową. “Lepiej życzyć sobie prerię, gdzie jest wystarczająco miejsca dla całej gromady,” to był jedyny kompromis, który mógł wymyślić. To zadowoliło Wally’ego. Więc wszyscy cicho wrzucili swoje kamienie do studni, a trzymając się za łapy i skrzydła, stanęli w wielkim kole wokół niej.
Wtedy Wally dał znak i podniósł swój mały głosik, słodki i wysoki, tak aby wszyscy jego mali przyjaciele mogli go usłyszeć. “Och studnio w lesie, posłuchaj, co mówimy! Życzymy sobie prerię, gdzie wszyscy możemy bawić się. Słoneczne miejsce z kwiatami i trawą, Gdzie przyjaciele mogą się zbierać, gdy mijają pory roku. A gdy spotkają się, radosna pieśń wybuchnie, Grzmiąc i przewracając, jak gdyby w muszli, Wolne życie dla świeżych życzeń, radosne i wolne, Słyszcie wszystko, co mówimy; Och studnio, usłysz i bądź!”
Las był cichy przez chwilę. Potem przyszło głos Nocnego Wiatru, który szumiał przez drzewa i wzywał ptaki, aby śpiewały słodko i cicho. Ponad tym wszystkim rozległ się głos Gaspera Wielkiego Szarego Kangura, stając się coraz jaśniejszym i głośniejszym, aż do ostatniego echa, które miękko się rozpuściło. Wszyscy klasnęli łapkami. “Na pewno to dotarło do dna studni!” powiedział Bongo.
Ale gdy spojrzeli, ani ślad życzenia nie był widoczny! Wszyscy byli przekonani, że głęboko pod grubym mchem i opadłymi liśćmi oraz mnóstwem świetlików, życzenia świeciły, że wkrótce usiedli na trawie, każdy jedząc i podając sąsiadowi ulubioną potrawę.
I o zgrozo! tuż przed ich oczami pojawiły się najzielonejsze trawy i setki kwiatów, których nikt wcześniej nie znał. Gdzie wszyscy goście szaleli, czerwoną i czarną mrówki tłoczyły się, malutkie mrówki z głowami jak zabawki, ich ciała uformowane w okrągły plan, każda z nich była dziwną istotą sama w sobie.
Wyszły życzenia i nigdy więcej życzeń, bo nie tylko własne, ale wszystkie, o jakie mogli prosić Buzzy, przyniósł z krainy na zachodzie. Więc każdego dnia mali przyjaciele Wally’ego skakali, fruwali i klaskali, gdy myśleli o tym, jak Wally wszedł w las w tamtym zmierzchu, myśląc o przyjemnościach lub dobrym czasie, aby mu je dać, że ich radosna pieśń z każdego krzaka wznosiła się w powietrze.
W senne, małe rymy krzaki w ich nocnych sukienkach, ognie świetlików unoszące się w prawo i lewo. Księżyc przejął historię tam, gdzie słońce to zakończyło; ci, którzy byli zbyt zajęci, aby słuchać jej cichych szepty, rozmawiali wesoło podczas swojej kolacji na wysokości koron drzew. Tak więc każda mała historia o sobie była łapana przez nią; jak spotykające się świerszcze mówiły im zawsze, kiedy jej srebrzyste promienie wydawały się najlepiej świecić.
Tak Wally Wombat usłyszał wiadomości i patrzył i słuchał, jak dzień po dniu i noc po nocy przychodziły i odchodziły. I ilekroć w obecności swojego życzenia w tej studni, gdzie wszyscy się zebrali, nigdy nie było pragnienia innego, lecz każdy pragnął swojego, a razem były, mile widziane jako radość i pokój w sercach nawzajem.
Nie było długo dla Wally’ego, aby wymyślić sobie swoim imieniem, które nikt by nie odważył się zapomnieć, bo zazwyczaj nazywano go ostatnim najlepszym Wombatem, jakiego świat kiedykolwiek znał. Przez długi czas tak był zajęty spełniając życzenia, że nie pomyślał raz o tym, co by mógł wziąć do matki lub gdzie jej nie znaleźć. Długą drogę od domu wszyscy myśleli, że Wally musiał przebyć, zanim spotkał Gastona i jego przyjaciół; więc skakał, patrząc na niebo, ciesząc się znajomymi piosenkami i głosami, które odlatywały szczęśliwe i wesołe, jak on sam.
Ale pewnego roku, gdy do wiatru dołączyły gasnące okruchy, a zimne powietrze wlało się do ciemnej dziury na skraju lasów i pól, Wally powiedział: “Mam najdroższe życzenie na całym świecie tuż za wzgórzem.” I ruszył w stronę wzgórza. Kiedy dotarł na drugi brzeg, tam i wtedy, wokół niego było miejsce, w którym wcześniej był źle chory i poważnie zraniony, a mogło mu tylko przynieść jego matka, która leczyła go, i pozwoliła mu kontynuować.
Szaleńczo pragnął być wolnym od wypadku, by pokonać cały zły spadek ciepła, nie wiedząc, dlaczego był sprawiedliwy wobec burz, że ani jedno latanie nad ziemią nie przyniosło mu wesołości, lecz był zmuszony wtargnąć w nie do skradzionego życia. Nie odbył tej pielgrzymki na marne, ponieważ wielu powód przeszło przez niego, wydatnie i smutno, że porzucił swoje stare życie i długi czas przywykł do zarządzania innym wymiarem wyżej, co nie było trudne, aby ruszyć przez ścieżkę swoimi własnymi siłami w ostatniej podróży do spotkania z jego śladami, które trzymały go na żywym powrocie obficie za to, co mu dawały.
Gdy posty trwały i trwały ponownie, każda różowa kropla rosy podróżująca w cień, przychodził i odchodził, wszystkie sto świeże tajemnice, które były dla niego być tak dziwne, że po myśli życzeń ponad ich kompanów, ciepło, podróże i nie najgorsze ze wszystkim, łatwiejszy etap latania tak daleko, darował mu.