Pieśń Wdowy
Latem, gdy słońce było wysoko, a niebo głęboko błękitne, moi przyjaciele delfiny i ja bawiliśmy się pod falami i tańczyliśmy nad nimi, aż morze zaczęło śpiewać w szczęśliwej harmonii. Wtedy wyskakiwaliśmy daleko z wody, gdy słyszeliśmy moją matkę, potężną Wandę, “Królową Wdów”, zbliżającą się wzdłuż wybrzeża. Wzburzała wodę swoimi ogromnymi płetwami i wysyłała ogromną chmurę pary, by przywitać każdego z nas, gdy przechodziła obok, a potem unosiliśmy się obok niej, moja matka i ja, podczas gdy ona śpiewała nam swoją długą, smutną pieśń morza.
Z garbatym i szerokim ciałem leżała na powierzchni wody, dotykając, ale nigdy nie sięgając kamienistych brzegów Kalifornii; a jej głos był tak bogaty i głęboki - czar dla żeglarzy; zaklęcie dla rybaków, którzy wzniecali burzę w głębinach. Śpiewała przez cały dzień, jej tony były tak melodyjne, ale nigdy na chwilę nie opuszczała wielkiego prądu; i wtedy usłyszałem, jak mówi:
“Słuchaj! słuchaj głosu morza!
To jest głos, którego nigdy nie poznamy;
Z głębin jego otchłani,
Z mgieł na jego grzbiecie,
Zawsze, zawsze przychodzi i odchodzi.
Zawsze, zawsze śpiewająca pamięć,
Słuchaj, co mówi, bo mówię—
Gdy burze śmierci
Wzrastają wokół nas ze wszystkich stron,
Morze zaśpiewa aż do porannego przypływu;
Prześpimy przez wszystko, poza jego nieustanną nocą.
Przez burze haniebnie,
Jęki i smutki morza.”
Ale raz widziałem samotną, osamotnioną Północ;
Góry wystawały; rozbrzmiewał nieustanny huk—
Icy bariery lamentowały
I pękały w krwi wojennego morza.
A biedny, smutny, wzdychający Głos wydawał się coraz silniejszy niż lodowy klif czy puszyste zaspy śniegu.”
“Budźcie się,” zawołało słońce pewnego dnia z swojego złotego, wspaniałego tronu, ziewając, łamiąc nieustanną ciszę morza. “Obudźcie się, wszyscy tam na dole!”
I wszyscy się obudzili, a oni poszli umyć swoje twarze w słońcu.
“Wando,” zawołało słońce, “podnieś swój mistyczny welon i przyjdź!”
Ale Królowa Wdów spała, tak głęboko, że nawet wdowy nie mogły jej obudzić, gdy prosiły, by się obudziła. Ale w końcu powoli podniosła swój welon mgły i powiedziała, pół ziewając, “Dzień dobry, słońce. Czy mnie chcesz?”
“Nie,” zaśmiał się słońce, “tylko twoje liście figowe pośpiesz się nad twoim wodnym pałacem za mną, a jeśli, mój przyjacielu, nie chcesz dłużej trzymać reszty zwierząt wesołego oceanu w niepewności, idź i przepędź te brzydkie, cierpliwe lwy morskie, potrzebuję nieco ich łzawiącego oleju do swojej latarni.”
Wanda wydyszała i ryknęła, a każde żywe stworzenie w wielkim oceanie, a połowa tych biednych żeglarzy, których letnie burze zostawiły na skałach w szaleńczym morzu, usłyszała dumnie jęk Królowej Wdów. Gdy ostrożnie wyjmowała kolec z ostrych skał z nogi, wielka humbakowa wdowa obok niej zaczęła śpiewać:
“husha-anta ‘alow-we! ‘oldu is ‘rony
du ag-en–ta hosy-mar–
ha… hos-hick-hu
a so–galier:”