Śnieżna Przygoda

Dawno, dawno temu, w krainie przykrytej chrupiącym białym śniegiem, żył duży brązowy niedźwiedź o imieniu Billy. Śnieg padał delikatnie na zewnątrz jego ciepłego legowiska, a tygodnie mijały. Ale była zima, a niedźwiedzie zazwyczaj przesypiają ten sezon, nie budząc się. Jednak Billy się obudził i zajrzał przez wejście do swojego domu. Co myślisz, co zobaczył?

Śnieg! Śnieg! Śnieg! Pokrywał ziemię, krzewy, drzewa, a nawet mały domek rodziny Brownów, którzy akurat jedli śniadanie. Cały świat był tak biały jak wielka biała chusta. Billy zobaczył pana i panią Brownów wychodzących do drzwi swojego domu, a za nimi podążało dwoje dzieci.

“Jak wspaniale nadaje się to miejsce do zabawy w śnieżki!” powiedział Sammy Brown. “Myślę, że ten niedźwiedź z chęcią wyjdzie z samego rana, aby bawić się z nami w śniegu.”

“Zastanawiam się, dlaczego ostatnio nie widzimy Billy’ego,” powiedziała jego siostra Mary. “Chodźmy do jego legowiska i zobaczmy, czy jest w domu.”

Ślady dwojga dzieci, które szukały Billy’ego, zaprowadziły je prosto do wejścia jego legowiska. Pan i pani Brown stali na zewnątrz i słuchali.

“Cześć tam!” wołał Sammy. “Cześć, Billy!”

“Cześć! Cześć! Cześć!” odpowiedziały echa z wnętrza ciemnego domu Billy’ego.

“Wyjdziesz i pobawisz się,” błagała Mary Brown.

Billy udawał, że nie słyszy, ale obserwował przez sople lodu, które zwisały jak frędzle z krawędzi jego drzwi. Dzieci pukały, ale Billy nie odpowiadał.

“Co teraz zrobimy?” zapytał Sammy.

“Zagrajmy w śnieżki,” zaproponowała Mary. “Jestem pewna, że Billy jest w domu, bo słyszałam jego echo, kiedy nam odpowiedział.”

“Może właśnie się budzi, bo niedźwiedzie długo śpią zimą,” powiedział Sammy i rzucił kilka śnieżek w stronę jaskini, gdzie mieszkał Billy. Ale duży brązowy niedźwiedź nadal nie wychodził.

Wtedy pan i pani Brown szeptali coś do siebie, a Sammy i Mary stali i słuchali. “Może możemy pomóc w wydobyciu go,” powiedziała pani Brown. “Pozwól, że włożę moją miotłę do drzwi.”

Mary i Sammy wzięli po jednym krześle z laski pana Browna, czekając, podczas gdy pan i pani Brown zaczęli wpychać miotłę do pokoju Billy’ego.

Na początku niedźwiedź tylko warknął: “Och, idźcie sobie! Nie przeszkadzajcie mi.” Ale dzieci przygotowywały kolejne śnieżki, aby je w niego rzucić, bo wiedziały, że jeśli nie to, Billy na pewno nie odpowie.

“Nie ma w tym zabawy,” warknął Billy, “jeśli uderzycie mnie śnieżkami przez moją miotłę.”

“Gdzie idziesz, w każdym razie?” zawołała Mary Brown.

“Na Piknik Rodzinny,” odpowiedział Billy.

“Nie możemy iść wszyscy?” zapytał pan Brown.

“Nie możecie chodzić zbyt szybko po śniegu,” warknął Billy.

“Spróbujmy,” zawołała Mary i ona, pan i pani Brown oraz Sammy zaczęli iść po śniegu, gdy niedźwiedź wyciągnął miotłę przez drzwi.

“To będzie najśmieszniejszy piknik,” powiedział Billy, kiwając swoim dużym ciałem, gdy szedł. “Nie mogę sobie nawet wyobrazić, jak to będzie.”

“Wkrótce się przekonasz,” odpowiedział pan Brown.

I szli dalej, Billy prowadził swoje małe brązowe przyjaciółki, a ich tata i mama szli za nimi.

Ale po chwili śnieg stał się tak bardzo, bardzo głęboki, że pan Brown powiedział: “Myślę, że lepiej, żebyście małe dzieci wróciły do domu. Nie możecie tak dobrze chodzić, gdy macie śnieg po kolana.”

“Ja mogę chodzić,” powiedziała Mary.

“A ja też mogę,” powiedział Sammy. Ale musieli zawrócić, bo podróż była trudna.

Po chwili pan i pani Brown dotarli do dużej, odsłoniętej czarnej ziemi, gdzie śnieg został do końca powiały. Pośrodku tej przestrzeni stało pudełko z metalową pokrywką, które służyło do noszenia lunchu.

“Nasza piknik będzie tutaj,” powiedział Billy Niedźwiedź. “Zabiorę drewno i rozpala ogień,” i podniósł kamienie swoimi łapami, aby trzymać drewno z daleka od podłoża.

Potem Billy pomachał odchodził na wzgórze, gdzie rosły liczne drzewa, i szybko wrócił z dużą ilością drewna na plecach. Wkrótce ogień płonął jasno, a czarny dym unosił się w powietrze.

“Teraz wkrótce będziemy mieli lunch,” powiedział Billy i podszedł do pudełka, odwrócił pokrywę z głowy, a co myślisz, co było w środku pudełka?

Cóż, najlepszy lunch, jaki kiedykolwiek widziałeś! Były świeże orzeszki ziemne, orzechy hikorowe oraz miód z dużymi kawałkami prosto z komórek. Były ciasta i placki oraz jabłka, więcej niż drzewo kiedykolwiek wydało w swoim życiu, wydawało się.

Ale najbardziej niezwykłą rzeczą w tej skrzynce na lunch był ogromny bałwan, wyjęty z puszki, który miał rozmiar dziecka, bałwan, wokół którego śnieg nigdy nie topnieje, wirujący w pudełku. Ten bałwan jest tak bardzo zimny, że trzyma wszystkie inne rzeczy w chłodzie. A po tym, jak zjedli ten wielki lunch, myjąc swoje łapy i twarze w potoku oraz przygotowując nowe śnieżki, aby Billy mógł je zabrać; Mary i Sammy Brown, oraz pan i pani Brown wrócili do domu z pikniku, a Billy nosił wszystkie te miody, ciasta i inne pyszności w swoim pudełku, plus mnóstwo śnieżek w swoich dużych brązowych łapach, i wcale nie był zmęczony, gdy wrócił do domu. Po wszystkim, co się działo, wdrapał się na zaśnieżone gałęzie dużego drzewa blisko swojego legowiska i zasnął głęboko.

A dlaczego myślisz, że pan i pani Brown oraz Mary i Sammy śmiali się więcej niż z czegokolwiek innego tamtego dnia? Nie potrafię powiedzieć, chyba że myśleli, że Billy zjadł ten pyszny lunch po tym, jak przebiegł ich wszystkich do strumienia i popłynął do domu na wierzchu dużych kawałków lodu, podczas gdy wszyscy zajęci byli wydostawaniem się, jak najszybciej mogli.

Ale Billy, śpiąc na drzewie, tylko wiedział, że miał przyjemny piknik. I tylko drzewo, on i śnieg widzieli, jak to wszystko się zdarzyło, bo z pewnością nie mogłem wiedzieć, prawda?

Więc do następnej mojej historii o nim, na którą z ochotą przyjdziesz, żegnam cię, a dobrzy Czerwoni ludzie również cię żegnają.

English 中文简体 中文繁體 Français Italiano 日本語 한국인 Polski Русский แบบไทย