Złodziejaszek

W małej wiosce, gdzie wszyscy się znali, mieszkała mała dziewczynka o imieniu Tina. Tina wyglądała jak zwykła dziewczynka, ale skrywała wielką tajemnicę. Pod osłoną nocy wymykała się i kradła drobiazgi od sąsiadów: błyszczącą guzikę tutaj, dojrzały owoc tam. Na początku Tina brała te rzeczy dla siebie, ale wkrótce zaczęła je dawać swoim przyjaciołom. Myślała: “Nigdy się nie dowiedzą, skąd pochodzą te prezenty. Jak jestem sprytna!” Ale z każdym kradzieżą ciężar rosł w sercu Tiny. Czuła się jak złodziejaszek, zawsze zerkając za siebie, obawiając się, że ktoś odkryje jej tajemnicę.

“Tina, moje drogie dziecko,” powiedziała pani Green, wdowa, która mieszkała obok, pewnego wieczoru, po tym jak Tina była szczególnie podstępna. “Chcę dać ci ten ładny koszyk jabłek.” Tina uśmiechnęła się szeroko i pocałowała starą panią.

“Ach, jak miło brzmią twoje słowa, Babciu,” odpowiedziała. “Ale na pewno smakowałyby dużo lepiej, gdybym znalazła je pod łóżkiem. Czy nie pamiętasz, jakie pyszne były jabłka, które mój tata zebrał zeszłego dnia?”

Tina nawet skłamała, aby ukryć swoje uczynki! Następnego ranka Tina znalazła piękny, duży pakunek świeżych jabłek czekający na nią w domu. Spojrzała na niego, obróciła, a kiedy nikt nie patrzył, wyjęła małą puszkę z wieczkiem z grubego perłowego materiału. Zanim jej rodzina mogła to odkryć, puszka i jabłka stały się prezentami dla jej małych przyjaciół. Dała im wszystko następnego dnia i czuła się bardzo szczęśliwa.

Ale każdej nocy nie mogła spać, bo bała się, że coś zepsuje jej miłe małe sztuczki. Każdego dnia, wychodząc z domu, czuła, że duża liczba ptaków szykuje się, by zlecieć na nią i wydać jej tajemnicę. Więc nie miała odwagi spojrzeć w górę na czubek starego klonu na rogu ulicy, aby nie spotkać swoich najgorszych obaw.

Tak mijał czas, aż pewnego ranka, około osiem dni po początku strachu przed ptakami, spotkała bardzo dziwną rodzinę. Składała się z bardzo zmęczonego ojca, bardzo energicznej matki i czwórki małych dzieci. Ojciec trzymał na kolanach drewniane pudełko, a matka rozłożyła przed sobą ogromny parasol. Dzieci biegały wkoło swojego ojca, który jak najszybciej posługiwał się małą piłą. W środku, jedna z szerokich stron pudełka właśnie została wycięta, a całe drewniane pudełko otworzyło się w dom ogromnego stada ptaków.

“Dzień dobry, panie Dzięcioł,” wymamrotała Tina. “Wydaje mi się, że słyszałam dźwięk twoich narzędzi wcześniej i że byłeś wtedy równie zajęty. Czy przez cały tydzień robiłeś szafki?”

“Niestety, robiłem, mój biedny mały nowinariuszu,” odpowiedział ojciec. “Nie mieliśmy nadziei, że tak hojna rodzina, jak pigmejski staruszek żyjący pod klonem, tak szybko wymrze. Wygląda na to, że żyją tylko na moich dzieciach!”

“Czy on znajdzie stado dla wszystkich swoich zięciów?” pomyślała Tina. “Tego rodzaju uprzejmość zasługuje na małą uwagę,” i wyjęła z kieszeni kilka pyszniutkich miodowych ciasteczek i pokruszyła je na bardzo małe kawałki.

Gdy się odwróciła, dzięcioła już nie było, a także jego żony. Po wszystkich małpach. Po odlocie z wierzchołków drzew, wydawało się dziewczynce, że czekały na ścianie. “Chronią mnie przed nieprzyjemnymi wyznaniami i na tym kończy się ich intencja. Nie powiedzą nikomu mojej całej tajemnicy,” myślała.

Wiele wątpliwości i obaw dopadało jej umysł, gdy tydzień zamieniał się w tydzień. Wszystkie zwierzęta, które przelatują przed oczami wątpiących, mogą na początku wydawać się uciekające, a to szczególnie prawda w przypadku ptaków. Pewnego dnia Tina zobaczyła na klonie najwyższego ptaka, jakiego dzięcioły nazywają złodziejaszkiem. Ma piękny jasny kolor, ale plecy ma szorstkie, a pierś gładką. Jego głowa wydawała się wskazywać kierunek, kiedy wyjął ogon dłużej niż reszta i wtedy odleciał jak strzała.

“Jaką wspaniałą szansę przegapiłam,” pomyślała Tina, “a w nim wschodzący niegdysiejszych! Cóż, on był wśród nich, mój dzięcioł, a ja myślałam, że cała jego rodzina skazała go na śmierć; może wróci i zaśpiewa niektóre z moich najlepszych piosenek! Jesteś zbyt drogocenna, moje dziecko, aby przestać długo płakać, i bardzo, bardzo miła. Teraz jestem pewna, że zaczęłaś śpiewać zaledwie trzy dni po utracie swojej cioci.”

Właśnie wtedy wrócił wysoki, przystojny ptak i zacienił Tinę swoimi rozwiniętymi skrzydłami. Prawdę mówiąc, zakręcił wokoło niej dwa niepewne i powolne obroty; ale potem otworzył dziób, pokazując bardzo jasną żółć w środku, i udając, że kracze jak wrona, krzyknął z całej siły: “Gdy mała dziewczynka przypadkowo jest złodziejaszkiem, wszystko, co kradnie, pozostaje wśród jej rodziny i przyjaciół.”

Trzy ciężkie deszcze spadły w ciągu kilku godzin po tym; a cały ten nieszczęśliwy ciężar, który przygniatał Tinę jak wieloryb przez cały tydzień, uniósł się w niebo z chmurami. Potem mała dziewczynka uniosła głowę i, z przestania być ponurą, spojrzała w górę z promiennym uśmiechem.

Następnie udała się prosto do dobrej staruszki, która mieszkała obok, aby prosić o przebaczenie. Ach! kiedy taka dziewczynka zachowuje się życzliwie w swojej własnej małej rodzinie, cała wieś przychodzi się cieszyć z nią, a następne dziecko, które pozostaje utykane z żółtym kraczącym dzióbkiem jak dobrze odnowiony papuga, i z małymi czerwonymi piórami wokół dzioba, będzie miało bardzo dobry powód, aby mieć nadzieję, że to będzie bardzo długa rodzina Pigmejów u niego tam (przyjemne lato)/? To będą jego towarzysze kupujący w jego kręgu, i będą się o niego troszczyć tak, jakby był ich jedynym skarbem. To oni na przykład pokażą mu, gdzie może zdobyć nowych przyjaciół w kolorowych piórach; bo mogę zapewnić, że na ziemi nie ma różowego takiego jak wspaniała jasność upierzenia tych ptaków, gdy już będą przebrane przez rodzinę małych egipskich gołębi.

English 中文简体 中文繁體 Français Italiano 日本語 한국인 Polski Русский แบบไทย