Pod rozległym niebieskim niebem, gdzie puszyste białe chmury unosiły się jak wata cukrowa, istniało wesołe miejsce znane jako Niebianki. Tego dnia młoda dziewczyna o imieniu Kapitan Lily stała na swoim ganku, wpatrując się w górę z nadzieją w oczach.
“Chciałabym żeglować tam w górze w statku powietrznym!” westchnęła, jej serce wypełnione marzeniami o przygodzie. W tym momencie zadrżały jej okna, a jej przyjaciel Tom szybko podbiegł.
“Czy poczuł(a)ś ten wiatr? Słyszałem, jak Pani Melodia mówiła, że wróżki pozwolą dzisiaj na żeglugę statku powietrznego!” zawołał Tom z ekscytacją.
Z iskierkami w oczach, Lily prosiła, “Och, proszę, pozwól mi też przyjść, Tom!”
“Chciałem właśnie cię o to zapytać!” powiedział podekscytowany.
Nie marnując czasu, pobiegli do dużego wiązu, gdzie czekali na nich przyjaciele Ella i Bob.
“Jesteście gotowi, żeby żeglować po niebie?” promieniała Lily.
“Na pewno,” odpowiedział Bob, podnosząc magiczną trąbkę. Rozbrzmiewała w powietrzu, wysyłając muzykę wirującą tu i tam. W rezultacie statek powietrzny zstąpił z niebios.
“Gdzie mam nią kierować, kapitanie?” zapytał Tom.
“Przez tę chmurę,” wskazała ekscytowanym głosem Lily.
Po skinieniu głową Toma, statek powietrzny ruszył naprzód. Ukryci za chmurą, dzieci szeptały: “Przekroczyliśmy granicę; naprawdę jesteśmy na niebie!”
“Czy musimy pracować?” zapytała Ella.
“Ach, tak! Każdy musi mieć swoją kolej,” odpowiedziała Lily. Wesoło żeglując, zmieniali się w prowadzeniu lub podziwiali niebiańskie widoki. Odkrywając na wschód od wielkiego świecącego słońca, podczas gdy małe anioły śpiewały:
“ Kiedy statki powietrzne żeglują, a potem śpiewają,
Możesz wiedzieć, że wróżki się schylają
Nisko z nieba, aby słuchać twojego śpiewu.
Więc żyj w pokoju, bądź miły i zawsze rób dobrze;
A ty też możesz pewnego dnia żeglować w statku powietrznym,
Z małą pomocą od aniołów i śpiewem nocą.”
Po chwili dostrzegli, że tak daleko, blisko zachodzącego słońca. Niebo stawało się szare, jak zauważyła Ella, a Bob powiedział, że czuć było, iż jest szorstkie. Gdy każdy spojrzał długo, Lily rozkazała:
“Tom, zejdź w dół.”
Ale nikt nie wiedział, co zrobić, ani nie mogli znaleźć trąbki.
“Jedno z dzieci musi się zgubić!” powiedział zdumiony Bob, gdy zaczynał zapadać zmrok.
“W zmroku musimy dryfować dalej,” rozkazała Lily, choć bała się, bo było tak ciemno.
Wkrótce obok nich przeleciał obcy statek powietrzny, niosąc małą gospodynię zaniepokojoną zgubieniem drogi.
“Szybko do Wzgórz Domowych!” krzyknął dziecięcy głos, ale nie znali drogi.
Bardzo powoli i niepewnie ich statek leciał dalej, z każdym kropkiem coraz niżej, kołysząc się na boki. Przy każdej okazji Bob wstawał, patrząc przed siebie, ale nie pojawił się żaden brat statek.
Ella smutno błagała, by przygotować się do zejścia.
“Chciałabym znaleźć cokolwiek, do czego mogłabym się przymocować,” szlochała.
Ale nikt nie chciał tego zrobić.
Jedna mała stopa w długim bucie miała stopy gładkie jak gęś.
“Gdyby to był odpowiedni typ, nigdy by nie chciała zejść,” powiedziała podeszwa.
“Nie martw się,” odpowiedziała z radością Ella.
Ale w tym momencie, z ostatnim atakiem, statek opadł w dół. Znaleźli się w samym środku jakichś drzew—tu, w lesie.
“Nasze życie zależy od wydostania się stąd,” wykrzyknęła Lily. I rzeczywiście, mimo że wciąż starali się obrócić statek, “pl-esth-plaph!” urwał się w prawo i lewo.
“Bardzo mi przykro, dzieci, że muszę was żegnać,” zawołała Pani Whip-poor-will.
“Wybrałaś dokładnie dach, na który nie mieliśmy spaść,” odpowiedziała Lily.
“Dach—szczyt domu, jeśli chcesz,” odpowiedziała ptaszyna.
“Jakie to dobrze, że nikt nas nie widział,” powiedział Tom.
“Ciekawe, dlaczego są tacy cisi,” zamyślił się Bob.
“Musi być dobry powód,” zasugerowała Ella, rozglądając się.
“Wiem jak jest! Dom zrobiony jest z cegły,” powiedziała Lily. “Cegła sprawia, że ludzie stają się głusi, widzisz.”
“Tak czy inaczej, to cegła, i wystarczająco wygodna dla szop, lilii i wron, jak myślę,” powiedziała ptaszyna z lekkim kaszlem.
Wtedy wszyscy pięcioro zwrócili się do siebie, by pójść spać.