Sophie, naukowiec, była dość głupią dziewczyną. Nie jest wcale głupio być naukowcem, ponieważ naukowcy odkrywają tajemnice tego wspaniałego świata i wprowadzają nas w wielkie skarby wiedzy. Lecz eksperymenty Sophie zawsze były zabawne; a jej ojciec, który był wielkim naukowcem, przestał ją ganić i śmiał się razem z nią, gdy potykała się o swój wielki mikroskop.
Pewnego dnia Sophie weszła do swojego laboratorium, ubrana w naprawdę wspaniałą granatową jedwabną suknię haftowaną w jasnoniebieskie księżyce i gwiazdy, niosąc niebieskie przedmioty w dłoniach, by pokazać, że jest naukowcem. Miała zrobić prezent bożonarodzeniowy dla swojego wujka Vica w cylindrze lub miała zabrać sobie ciasto brandy od cioci Milly.
Wujek Vic był jednym z tych ludzi, którzy nie mogą uwierzyć we wszystko, co widzą i słyszą, niezależnie od tego, jak prawdziwe to jest, dopóki wiele osób nie powie im, że to prawda. Był bardzo przebiegły, był, w głupi sposób naukowy.
Lecz to był ponury dzień. Na ziemi nie było śniegu, a na niebie również, gdy Sophie pierwszy raz pomachała wujkowi Vicowi, składając mu życzenia bożonarodzeniowe w szklanej kuli, którą wnosiła z sobą. W następnym momencie lustro w tym samym pokoju, które zawsze daje mu tak dokładne objawy pogodowe, przekonało ją, że wujek Vic będzie naprawdę zadowolony z drobnego prezentu, czegoś eleganckiego, ale nie zbyt dużo i nie zbyt ostentacyjnego.
Teraz nie ma nic bardziej odpowiedniego dla kawalera jak szklany wskaźnik pogody, a Sophie kupiła piękny. Wujek Vic przybiegł, aby odebrać swój prezent. Sophie była tak podekscytowana, że zobaczy go wkrótce, ale tylko wkrótce, że nawet nie dała mu wcześniejszego kawałka ciasta. Właściwie, powiedział wujek Vic, w sposób przebiegły na słupku bramy, co jej to zrobi, jest więcej niż jakikolwiek mężczyzna mógłby powiedzieć do tego dnia.
Ciocia Milly z jej strony była bardzo zła. “To dziecko jest niewiarygodnie upartym!” powiedziała ciocia Milly. “Ciociu Milly,” powiedział wujek Vic, “mam to! Sophie jest nienaukowym naukowcem — chociaż dobrze wiem, że ma serca wystarczającego dla dwojga.”
Sophie nigdy nie miała czasu, by wyjaśnić ani wujkowi Vicowi, ani cioci Milly, kto jej najlepiej powiedział; jej pomysły i eksperymenty przelatywały przez jej umysł tak szybko, jak mieszała je wszystkie w szklanej butelce, którą wstrząsała wystarczająco mocno, aby jej nie rozlać.
Co powiedzieć światu o cioci Milly i jej ciastku bożonarodzeniowym, sprytnie butelkowanym i zakorkowanym. Pani Świat czekała i czekała, aby ktoś kontynuował wieści, ale ponieważ nikt nie przyszedł blisko świata z salonu-cum-laboratorium. Pani Świat mówi bardzo wiele rzeczy do kogoś bez pewności, że wszyscy szczęśliwie są świadkami tego, ale nie każdy potrzebuje być przekonywany, każdą minutę w kwadrans mówi Pani Świat rzeczy; a tym razem nikt nie zauważył, że dla wujka Vica nadchodzi.
Po tygodniach i tygodniach deszczu na wzgórzach i zboczach górskich burza śnieżna, która miała być wszędzie indziej, wciąż narastała w gotującą się tuż nad jej uchem. Pierwsze czerwone promienie przyniosły to w najbardziej niewygodny z bliskich kontaktów z czajnikiem wrzącej wody.
A lód wewnątrz, zamarznięty do zewnętrznych ścianek, szybko stopniał na górze, a następnie pękł z hukiem w śnieżny deszcz daleko na zewnątrz, deszcz znacznie większy objętościowo i liczbowo niż suma, jaka kiedykolwiek była. Pani Świat szybko zaczęła czuć się wyjątkowo zimno, nawet w środku lata; a wszyscy inni mieli przemoczone ręce, klatki piersiowe, a nawet zaglądali ponad stopy w swoje buty. Wszyscy, mokrzy do samej skóry po prawie dwudziestu latach suszy w Królestwie Noego, brudni, smutniejsi i mądrzejsi mężczyźni brzęczeli.
Już nie można było dłużej utrzymywać, że prezent Sophie był naprawdę winny, jeśli zawsze najpierw szuka się winy w rzeczach, a potem słucha się własnego sumienia. Jednak niezwykle szanowany starszy dżentelmen okazał się lepszym przyjacielem dla Sophie niż ona sama, ponieważ powiedział, że wszyscy wiedzą, że nie ma żadnej szkody, niezależnie w którą stronę wiatr się wpuści, pod warunkiem, że jest ktoś gotowy, aby jednocześnie go z tego wyciągnąć.
To całkiem naukowe wyjaśnienie; a ścisła nauka, jak wiemy, używa ich wiele każdego tygodnia, a właściwie prawie każdego dnia swojego życia.