Dawno, dawno temu, w pięknej krainie ogrodów, była sobie mała sadzonka o imieniu Silky. To był piękny wiosenny dzień, idealny czas na wzrost i nowe początki. Chociaż gleba wokół niej była ciepła i bogata, Silky czuła w swoim małym serduszku drżenie strachu.
Wszystkie jej przyjaciółki z starej torby nasion już zakiełkowały i miały wspaniały czas. Małe sadzonki rosły coraz wyższe każdego dnia. Żartowały ze sobą, śmiały się i śpiewały piosenki pod jasnym słońcem. Ale Silky, za każdym razem gdy myślała o tym, żeby pokazać główkę nad ziemię lub zobaczyć światło na zewnątrz, chowała się jeszcze głębiej w miękkiej, ciepłej glebie.
„Dlaczego nie wystawisz się i nie pokażesz?” zapytał mały robaczek, który pełzał obok niej.
„Och, nie mogę o tym myśleć,” odpowiedziała Silky. „Spójrz, jakie kłopoty mają inne - machając w każdym wietrze, siedząc na palącym słońcu, mocząc swoje sukienki w deszczu, czy walcząc z czarną ziemią, gdy wieje wiatr. Naprawdę nie sądzę, żebym miała rosnąć.”
„Naturalnie, że będziesz rosnąć; wszystkie sadzonki tak robią,” powiedział robaczek. „I naprawdę myślę, że powinnaś się wstydzić, leżąc tutaj sama w tej ciemnej nocy i ani razu nie próbując zerknąć na świeże powietrze i piękne słońce. Nie wiesz, jak piękny jest świat?”
„Może i tak,” powiedziała Silky. „Ale tak bardzo boję się tego światła, o którym słyszałam, i tego świeżego powietrza.”
W tej chwili na głowę Silky spadła duża kropla deszczu.
„Dziękuję,” powiedziała. „To rzeczywiście jest przyjemne i chłodne. Czyżby to świeże powietrze też nie było by miłe, gdyby miało tylko okazję?”
„Nie możesz tego stwierdzić,” powiedział robaczek, „dopóki tego nie spróbujesz. Nie bój się tego tak. Rozejrzyj się, to jedyna rzecz. Spróbuj więc rosnąć.”
Gdy następnego dnia Wielkie Słońce obudziło się i powiedziało „Dzień dobry” wszystkim, Silky pomyślała, że powie mu „Dzień dobry”, więc wzięła głęboki oddech i urządziła sobie rozciąganie. Przez to zrzuciła kroplę deszczu z głowy.
„O, mój Boże!” zawołała. „Czy cię zraniłam?” powiedziała do kropli deszczu.
„Nie wiem, czy tak,” odpowiedziała kropla, „ale muszę iść dalej, ponieważ ważne jest, aby pokryć te małe szwy na liściu róży, aby mogła rosnąć.”
Po tych słowach kropla ślizgnęła się po płatku biedronki i odeszła.
Inna kropla teraz stała na głowie Silky, a wtedy mała dziewczynka, bawiąc się w pobliżu, podniosła sadzonkę na palec, ponieważ krople deszczu nie mogły tak zjechać.
„Tak, dzisiaj czuję się całkiem inaczej niż wczoraj,” powiedziała Silky. „Myślę, że spróbuję teraz rosnąć.”
Więc wzięła kolejny głęboki oddech i po raz pierwszy poczuła, że światło słoneczne jest dla niej dobre. Teraz przyszedł ciepły wietrzyk, który przeszedł przez nią, mówiąc: „Trochę słońca, trochę deszczu, trochę odpoczynku, sprawi, że mój cykliczny wzrost nigdy nie będzie na próżno.”
Silky więc skinęła głową do miękkiego małego wietrzyka, który chciał się z nią bawić, i zaczęła rosnąć.
Wtedy mały chłopiec, wypuszczony ze szkoły w pobliżu, pobiegł z okna rodziców, by dotknąć liści Silky, mówiąc: „Jak one dziś błyszczą!”
I Silky była wesoła, gdy to usłyszała, ponieważ wiedziała, że rośnie i rośnie.
„Proszę, Dzień dobry!” powiedział promień słońca.
„Dziękuję za obudzenie mnie,” odpowiedziała Silky.
„Czy masz już świeże powietrze?” zapytał deszcz.
„Tak, chcę zawsze czuć się dobrze,” odpowiedziała Silky, kontynuując zabawę i śpiewanie pod ciepłym, kapanem słońca, aż jej radosne kolory stały się jaśniejsze niż najszczęśliwsza tęcza.
Potem rozwinęła swoją małą, zmarszczoną sukienkę, bo nie mogła przestać marzyć, że jakiś dobry przyjaciel zabierze ją do pałacu słońca lub Wielkiego Księżyca, i do miejsc daleko, daleko na niebie. Ale każdy dzień przychodził do niej, jaki był, słońce, deszcz, wiatr, a nawet śnieg, dzień po dniu.
„Och,” westchnęła, „gdybym tylko miała siłę, by podnieść moją głowę tam, gdzie ptaki huśtają się na gałęziach! Ale nie, spróbuję więc rosnąć, więc nie ma o co narzekać.”
W nadchodzących dniach łodyga Silky rosła coraz mocniej i jaśniej. Jej małe pąki zamieniły się w szkarłatne kwiaty, a jej głowa osiągnęła wysokość ptasich gniazd wokół niej, chociaż Silky nie miała koloru bezkwietnej jeżyny, ale pięknego motyla, bardziej pięknego niż cokolwiek, co znamy.
„Dzieci, powinnyście się wszyscy nauczyć małej lekcji z tego, i zawsze pozostać odważnymi, aby podążać za swoimi przeznaczeniami, gdziekolwiek mogą was zaprowadzić.”