Sekret Srebrnego Księżyca

Każdej nocy budzę się, gdy świat śpi. Cicho! Wszyscy są w swoich przytulnych łóżkach, z białymi firankami wokół, starannie złożonymi przez dobrą rękę mamy; bo ona przygotowuje je, aby były słodkie i czyste dla dzieci każdej nocy. Tam z zielonych gałęzi w krzewie bzu wygląda migoczący błysk; wygląda jak gwiazda, która spadła, a ja myślę, że widzę Rosję, która wystawia swoją śpiącą główkę przez okno.

Jestem tam, całkiem sama na ciemnym, gwiaździstym niebie. Te małe dzieci na dole nie mogą mnie zobaczyć, dopóki nie pokażę małego kawałka mojego okrągłego, srebrnego dysku nad drzewami. Cicho! znów są tam małe dzieci szepczące do swoich małych sióstr, które wciąż nie zasnęły. Błysk! Tak, to z pewnością słodka Anna Maria, dziewczynka, która co poniedziałek gra na trąbce i śpiewa stare niemieckie wiersze o historii rodziny. Jest warta swojego ciężaru w srebrze; o nie! jest warta o wiele, wiele więcej.

W małym przedszkolu z szczególną uwagą obserwuję jedną rodzinę. Zamierzam ujawnić im swój sekret. To ja dbam o małego kulawskiego Antona, który z taką radością chodzi do swojej szkoły i podnosi swoją małą gwiazdkę, czyli siebie, wyłaniającą się z tłumu. W jednym z jego czarnych butów jest dziura, ale to nie ma znaczenia, ponieważ mama tak starannie i czule załatwia wszystkie dziury w butach, bez względu na to, gdzie się znajdują.

Tak, zamierzam zdradzić im mój sekret. Kiedy patrzą w niebo i widzą, jak świecę jaśniej i wyraźniej, oznacza to, że słucham, co mówią, co nauczyciel im opowiada, i o czym dzieci czytają; a kiedy rozmawiają ze sobą lub mówią do mnie, do mnie, która w ciągu dnia śpię pod zielonymi krzewami bzu, ale każdej nocy muszę przybyć tutaj, tak bardzo, bardzo wysoko; wszystko to jest przeznaczone dla mnie, wszystko, wszystko dla mnie!

Teraz wyciągam obie swoje srebrne ręce jak najdalej potrafię. Wskazuję swoim palcem na jasną, błyszczącą Gwiazdę Północną, która spogląda tak wiele tysięcy lat, podczas gdy Ojciec szuka pasterzy dla swojego Syna; i mówię: Cicho! To są szeptane myśli dzieci; to znak, że dzieci myślą o tych, którzy śpią tam w białych, zasłoniętych łóżkach. Mama miała o nich szczególną troskę, a mała Anna Maria mówi, że przy ostatniej trąbce wszyscy mają zostać obudzeni i wyjść. Zastanawiam się gdzie? gdzie?

Mały błysk wychylający się ponad krzewem bzu miga cztery razy, a za oknem są cztery małe parapety. Te dzieci nie mogą zasnąć, ponieważ bawią się czymś. A teraz Anton dostaje swoją szkolną książkę! a chłopiec obok niego wyciąga kawałek siarki, który ma w kieszeni. Tak, on zawsze ją trzyma ostrożnie, ponieważ gdy dojdzie do pieca siarkowego, jak masa się rozpuści!

Kiedy zrobi się trochę spokojniej i w przedszkolu będzie słychać tylko cichutkie głosy, zdradzę im mój sekret, jak wysoko i daleko jestem w atmosferze, i jak moje jasne światło powstaje; ale zachowaj solidny mur między mną a nauczycielem, który przynosi miarę.

Teraz wróćmy do krzewu bzu i posłucham rozmowy, którą tam słyszę; bo to tylko delikatne, jasne rozmowy o przyjemnych, słonecznych dniach. Tam mieszka mama, zawsze zajęta i aktywna; a biedny tata leży bezradny i chory, jak czarna dziura w obuwiu Antona. Gdyby tylko wiedzieli, że to ja rozciągnęłam nogę i zamknęłam dziurę w bucie — mam na myśli chorego ojca — aby zobaczyć, jak tata wygodnie i spokojnie leży w słońcu przez cały dzień. Kiedy raz zrobię małą dziurę w bucie i podam jej wiele lekarstw, mogę usunąć wszystkie niedogodności i bolesne otarcia, które to powoduje. Czy nie widzisz, jak bardzo pożyteczne jest dla mnie być tam, gdzie jestem, i mieć mały sekret, by mnie pocieszyć?

Jak coraz dalej świecę, tutaj widzę coś, czego nigdy wcześniej nie widziałam — mnóstwo małych chmur pływających wokół, jedne w nocnej koszuli, a inne w czystej, delikatnej pościeli. Tak, oni także są w porządku; przynajmniej tak myślę. Zbierają swoich małych towarzyszy bez kapci, ze śladami czerni w bucikach; bo wcale nie mają butów i wyciągają swoje ręce tak, jak ja, gdy przyciągam ich uwagę na wielką, jarzącą się gwiazdę na Północy w bardzo małym niebie, które wisi powyżej.

Czy wiesz, kim jestem? Tak, dokładnie! Cieszę się, że od razu się rozumiemy. Poznaliśmy się i mogę być dla ciebie użyteczna. Cieszę się, że mogę być pomocna. Woda tam na dole była bardzo słona, ale mimo to przyniesiemy trochę do naszych powietrznych mięśni i zejdziemy; ponieważ zamierzam wyruszyć na długą podróż, a podczas podróży upuszczę mały solny kamyczek, aby woda tam na dole, o której wiem, że popłynie wzdłuż twojej ścieżki, mogła znowu smakować bardziej przyjemnie.

Rozrosną się, rozrosną się, i wyciągniemy nasze ręce i nogi w górę, abyśmy bardziej przypominali srebrnego klon.

Cicho! Słyszysz, jak to świszczy. Najpierw odbiliśmy się od dachu domu obok przedszkola, gdzie wszystkie śpiące głowy były uwięzione pod wilgotną pościelą. Ale uwolniliśmy się, nadal świszcząc, lekko drżąc, a potem — och! tam w górze jest Południe. Co? Czy to był ten jednonożny błysk? Och! Nie jestem czarownicą. Nie chcę zaszkodzić chrześcijanom! Ale to dobrze. Zasłonię mu oko ponownie i upuszczę trochę słonej wody do jego ucha. Podziękuj uprzejmym ludziom, którzy mieszkają blisko przedszkola za tę pieprzną miksturę.

Spadniemy nad jego całym zakresem — który jest bardzo najwyższy, szerszy i szerszy niż kogokolwiek innego. Tutaj w moim małym koszyku leżą wszystkie gwiazdy; to cebule, których oczy rodziców nie mogą zobaczyć, ale podnoszę rękawy i noszę na plecach niezliczone solne kamyczki z morza.

Kiedy zrobi się trochę spokojniej, a w przedszkolu trudno będzie usłyszeć głosy, zdradzę im mój sekret, jak wysoko i daleko jestem w atmosferze, i jak moje jasne światło powstaje; ale zachowaj solidny mur między mną a nauczycielem, który przynosi miarę.

English 中文简体 中文繁體 Français Italiano 日本語 한국인 Polski Русский แบบไทย