Pewnego razu, w tętniącej życiem rafie koralowej, mieszkał Sammy Konik Morski, małe stworzenie z wielkim sercem. Pewnego jasnego, słonecznego dnia, pływając wokół swojego domu i podziwiając kolorowe koralowce – w odcieniach krwistej czerwieni, azuru i kanarkowej żółci – zauważył coś niezwykłego.
“Och! Co to za blask tam w oddali?” pomyślał, z szeroko otwartymi oczami, gdy woda delikatnie pulsowała błyszczącym światłem. Zafascynowany postanowił to zbadać.
“Hej, Shirley! Spójrz tam!” zawołał do swojej przyjaciółki, Shirley Rybki Clowna. “Co to za dziwne światło, które tak się skrzy?”
“Nie wiem,” odpowiedziała Shirley, “ale nie wygląda na to, żeby było daleko. Chodźmy to zobaczyć!”
Więc wyruszyli. Ale gdy zbliżali się do ciemnej, groźnej jaskini, z której wydobywał się blask, odwaga Sammy’ego zaczęła słabnąć.
“Ojej,” westchnął. “Wygląda tam tak ciemno i strasznie. Myślę, że wolałbym nie iść.”
“Nie bądź takim strachliwym rybakiem!” skarcił go ktoś z pobliskich. To był Bob Niebieski Tang. “Na pewno nie chcesz przegapić takiej przygody, prawda?”
“O tak, chcę! Miłego dnia,” mruknął Sammy, nieco urażony słowami Boba. Shirley, będąc dobrą przyjaciółką, pocieszyła go.
“Nie zwracaj uwagi na Boba. On zawsze jest taki porywczy. Może znajdziemy innych naszych przyjaciół, aby poszli z nami. Chodź!”
Płynęli wokół i znaleźli Danny’ego Rybkę Damsel i Carlę Krewetkę Sprzątaczkę. Wkrótce wieść się rozeszła, a wszyscy ich przyjaciele, w tym Missy, rezydentka Węgorza Morskiego, byli w wirze ekscytacji.
“Impreza! Impreza w tajemniczej jaskini!” ćwierkały, trzeszczały i piszczały.
Ale Sammy i Shirley szeptali do siebie: “Mamy nadzieję, że nie zapuścimy się za daleko.”
Na wejściu do jaskini czekali z bijącymi sercami i drgającymi płetwami w oczekiwaniu. Z Bobem prowadzącym grupę, weszli do środka, ale ku ich zdziwieniu, ponura, ciemna jaskinia otworzyła się na ogromne, lśniące jezioro pełne świetlistego blasku. W suficie woda błyszczała milionem małych, migoczących świateł, odbijających się od mas transparentnych meduz, które delikatnie krążyły w wolnych, rytmicznych ruchach.
“Bonanza! Piknik z meduzami!” krzyknął Bob w zachwycie i poleciał naprzód, jego przyjaciele blisko za nim. Bawili się wśród meduz, które, choć przerażająco wyglądały na żywe i dotykane, stały się jedynie delikatną niebieską mgiełką – najbardziej dziwnym maskaradą na Eisenkohlstein. Małe rybki dotykały ich ze wszystkich stron i uciekły nieszkodzone, ich łuski wcześniej straciły kolor od ekscytującego blasku.
“To jak być w tęczy!” krzyknęła Shirley, gdy pędziła do swoich bąbelkujących przyjaciół. Nawet nieśmiały Sammy znalazł odwagę w radości i śmiechu. Gonili się przez falujące zasłony delikatnie kolorowych świateł, przez wspaniały pałac szklanych kolumn i wokół skupisk zapierających dech w piersiach formacji koralowych.
“To najładniejsze miejsce, jakie kiedykolwiek widziałem,” Sammy orzekł z uznaniem.
“Cieszę się, że tego nie przegapiliśmy,” zgodziła się Shirley, a wszyscy energicznie skinęli głowami.
W końcu wpłynęli z powrotem przez wąskie wejście do rafy, zmęczeni, ale szczęśliwi i podekscytowani.
“Co za dziwne miejsce to było! Będę miał dobrą historię do opowiedzenia wujkowi Richardowi, solefishowi, i Flamingom przy tym,” zawołał Sammy.
“To jest TAK zabawne, jak nasze lęki rosną i maleją. Cóż, na początku było naprawdę ciemno i strasznie, a potem stało się tak ogromne i piękne! Nigdy bym nie pomyślała, że to może być takie,” powiedziała Shirley.
“To prawda,” zadeklarował Buskin Krab Bokser. “Eksploracja jest bardzo przyjemna, gdy mamy dobrą kompanie do dzielenia się nią.”
Więc te małe rybki miały rację. Dzieląc się swoimi radościami i szczęściem — niewypowiedziana więź, która się między nimi kształtowała — sprawiała, że każde dni towarzystwa były wspaniałym świętowaniem pod szerokim i wspaniałym morzem.