W bujnym ogrodzie, gdzie zielone liście tańczyły na wietrze, znajdowało się miejsce znane jako Łąka Nasion. Gdy słońce wschodziło nad horyzontem, jaskrawe kolory przebijały się przez pokryte rosą liście, a nowe nasionka przygotowywały się na dzień pełen przygód. Wśród nich było małe nasionko o imieniu Samuś.
Samuś był osobliwym nasionkiem. Podczas gdy inne nasiona z ekscytacją mówiły o tym, kim się staną – różowo-czerwone płatki, słodkie jagody i kremowo-białe kwiaty – Samuś był inny. Pewnego dnia odezwał się: „A co jeśli dorosnę do czegoś błotnistego, miękkiego lub nawet kolczastego?”
Jego przyjaciółka Teodora Nasionko z lekkim szyderstwem odparła: „Nie ma jeszcze nasionka, które stałoby się błotniste lub miękkie.” Ale Nasionko Sandy wygodnie zakopało się w glebie i ostrzegło: „To straszne rosnąć. Może się wydarzyć wszystko.”
W tym czasie, pracowity robak zatrzymał się obok, aby posłuchać. „Nie bójcie się rosnąć, młodzi!” zawołał. „Cóż, nie jestem pewny, czy moja mama wiedziała, kim się stanę, kiedy przykryła moje jajko. Wyglądało jak mały kapelusz chłopca, ale zobaczcie, co wspaniałego się z tego wyrosło.”
Jednak nasiona wyglądały na wątpiące. „Tak, nie ostrzegła mnie, kim się staniesz,” powiedziała Teodora. „Ale, och, ten blady kwiatowy robak tam” (wskazując na białego motyla), „ma piękną historię o swoich przemianach. Posłuchajmy.”
Jakby w odpowiedzi, motyl elegancko zjechał w dół i zaczął: „Kiedyś byłam grubą, zieloną gąsienicą. Możliwości poruszania się po moim brzuchu były ograniczone.”
„Och!” westchnęły małe kwiatuszki.
„Nie było nawet przyzwoicie iść na stół z innymi,” dodała naiwnie. „Więc po prostu odwróciłam się do moich kwiatowych przyjaciół i zawołałam: ‘Połóżcie się, goście nadchodzą!’ A potem – zasnęłam.”
Natychmiast rozległ się wielki okrzyk od wszystkich dzieci kwiatów na ten cudowny pomysł.
Mniej niż godzinę później, zaskoczony ogrodnik, przynosząc wodę i wąż, znalazł w Kwiecie Łóżka coś, co przypominało stary puchowy materac, ale odwrócony na drugą stronę.
„To najpiękniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek widziałem!” zawołał.
Oczywiście, Panna Pączek starała się mu wszystko wytłumaczyć, ale bywa, że niektórzy ogrodnicy są po prostu głupi.
„Teraz zjedz!” powiedziała gąsienica. „Kto wie, może wieczorem zostaniesz zaskoczony?”
Ale ogrodnik tylko podniósł puchowy materac i potoczył się z nim na trawnik, tak że przez cały dzień leżał tam, dziki i rozczochrany.
Powoli, powoli nastał wieczór. Zachodzące słońce zamieniło świat w złoto, a potem zniknęło z widoku. Księżyc wychylił się, aby powiedzieć swoje szczęśliwe do widzenia; a przez ten czas biedna rybaczka nad morzem płakała nad swoim umierającym dziadkiem. Płakała, aż zmęczenie długich godzin przewróciło ją i zasnęła.
Ale kiedy się obudziła, był jasny dzień w niebie i w jej myślach. Więc założyła swoje drewniane buty i wzięła sieć rybacką, i poszła na brzeg – a to była cała pomoc, jakiej potrzebował jej dziadek zamiast rybaka o blond włosach.
A teraz wszystkie inne nasiona krążyły wokół Samusia, nagabując go, by się pospieszył z wzrostem, ponieważ nasiona, które zaczęły po nich, już były na śniadaniu.
„Więc będę się rozwijał,” powiedział z pewnym dumą, „A czy nie zobaczycie niespodzianki, którą mam dla was?” i właśnie w tym momencie zaczął rosnąć. Natychmiast jego przyjaciele stali się bledsi od swoich białych kwiatów, jak to przystało, gdyby właśnie dokonali zranienia swoich nasion. Ale to się nie liczyło. Samuś miał rosnąć.
W górę, w górę, coraz wyżej pod ciepłym słońcem, podczas gdy wszystkie nasiona, które nie zostały posadzone przynajmniej przez jedną godzinę, zaczęły krzyczeć, „Jak dobrze się odżywia,” a ich odpowiednie kwiaty wrzeszczały z zazdrości o jego szczęście.
W końcu, po największym wysiłku, by wciąż się wspinać, ukazał się Kwiat.
„Tak,” krzyknęli wszyscy, „Urosło; ale może to nic szczególnego. Zobaczymy.”
„Teraz,” odpowiedział, „z pewnością mogę powiedzieć, czy jest coś więcej, czy nie.”
Kwiat uniósł swojego brata, małego jak był, na jednym delikatnym, małym łodyżce i trzymał go przy każdym przechodniu. „Powiedz mi, czy jest coś piękniejszego niż to na szerokim świecie,” zapytał Kwiat.
W międzyczasie, Samuś Nasionko powoli się powiększał, aż stał się tak duży, że wiatr, który go długo śledził, zatrzymał się, aby usłyszeć, co się wydarzy.
Teraz, Ptak właśnie odskakiwał do pracy. „Nie, nie! Żadnych długich opowieści. Powiedz nam na końcu dnia, co się stało.” Zawołał do Stryja obok. Ale Stryj wzruszył skrzydłami i odpowiedział. „Tak, tak, ale my na drzewach owocowych musimy wiedzieć wcześniej.”
Kiedy zachód słońca zszedł na swoją drogę, ptaki zaczęły tworzyć nowe historie. Gołębie zawsze opowiadają te historie, które im opowiedziano, ale wróble zazwyczaj ustawiają je w muzykę.
Słowik siedział wysoko nad ogrodem, zaciskając swoją małą szyję z gniewu, aż w końcu przy wschodzie słońca, zamknęła swoją chciwą buzię.
Nie miała nic do powiedzenia na temat Samusia. O, biedaku! Nie miała nic do powiedzenia, tylko: „Niech mnie umrzeć jak kwiaty.”
„Zmieniłem twarz tej nocy, ale mam nadzieję, że mi się uda przez to przejść,” wyszeptał Stryj.
Biedna mała Teodora Nasionko miała jedynie najmniejsze pojęcie o tym, co się działo z powodu Pąków Kwiatowych, które biegały po gazetach, aby jej o tym opowiedzieć.
„Plotka przyleciała w tej chwili, aby powiedzieć, że Samuś zmienił się w Samusia Gniotka, pomarszczony Groszek Słodki. Pomyśl! Czy kiedykolwiek widziano tak dziwne dziecko? Pomyśleć i zastanawiać się, że żył, jestem pewna.”
I od tego dnia, jak bardzo realne były wszystkie myśli dzieci Kwiatów, ponieważ Samuś był teraz tylko gałązką z pięknymi kwiatami na głowie, a potem ogromnymi zielonymi owocami, wszystkie pragnące stać się nasionami z powrotem, ale tylko po to, by zobaczyć, jak są stworzone tam, w kwiatach sklepowych – wszędzie i gdzie indziej.
O, biedaku; czy kiedykolwiek stanie się czymś jeszcze bardziej ciekawym!