Pod lśniącą powierzchnią oceanu, gdzie światło tańczy, a marzenia unoszą się jak bąbelki, ja, Maja syrena, czekałam na najmagiczniejszą noc. Miałam zaśpiewać na największym koncercie, jaki Rafa Koralowa kiedykolwiek znała. Każda ryba, każdy żółw morski, i wszyscy moi towarzysze syreny mieli być obecni. Jednak, gdy się przygotowywałam, poczułam złowrogie łaskotanie w gardle.
“Aby być gwiazdą w blasku księżyca, musisz być zdrowa i wolna! Musisz zaśpiewać swoją najsłodszą melodię—gdy moja muszla błyszczy jasno i niebiesko w cudownym widoku księżyca!”
Moja mama często śpiewała te słowa, gładząc moje łuski swoimi delikatnymi palcami. Echo tych słów brzmiało w moim sercu, przypominając mi, że bez mojego głosu nic więcej się nie liczyło.
Laila, żółw morski, który nadzorował Rafę Koralową, zbliżyła się do mnie, a jej mądre oczy mrugały. “Kiedy zaczyna się koncert, droga dziecinko?” zapytała cicho.
“Za trzy dni, ale boję się, że mogłam złapać przeziębienie w górnych wodach,” odpowiedziałam delikatnie. “Ledwie potrafię zgnieść nutę!” Wtedy ponownie poczułam łaskotanie w gardle, a przez moje wargi wymknął się przerażający kaszel.
O świcie następnego dnia, pływałam z Zimo delfinem, który znał każdy prąd oceanu. “Czy wyzdrowieję na czas, Zimo?” zapytałam, panika rosła w mnie.
“Oh, moja droga Majo. Będzie trzeba po prostu mieć nadzieję,” odpowiedział, a moje serce opadło niżej niż najgłębsza rynna.
Dzień za dniem słabłam, nie mogąc ćwiczyć ani wysokich, ani niskich dźwięków. Moje melodyjne serce czuło się ciężko jak żelazo. W trzecim dniu obudziłam się wcześnie z determinacją płonącą jasno. “Zaśpiewam, jeśli to ma być ostatnia rzecz, jaką zrobię!” oznajmiłam.
Podpłynęłam do Rafy Koralowej, gdzie zbierały się wszelkie ryby i przyjaciele w niepokoju. Laila dała znak do ciszy, a ja podpłynęłam do przodu, bąbelkując i wirując, kolorowa woda tańczyła wokół mnie.
“Nie-Nie mogę śpiewać! Straciłam swój głos, a moje serce jest tak smutne!” krzyknęłam, łzy płynęły jak przypływ.
“Cicho, nasza ukochana Majo. Nikt nie powiedział, że musisz śpiewać sama,” rozległ się słodki głos. To była Amara, najstarsza z wszystkich syren, znana w całej folklorze z jej wspaniałych koncertów. Unosiła się obok mnie, lśniące łuski perłowe błyszczały. Gdy na nią spojrzałam, nadzieja odżyła, a ona kontynuowała łagodnie, “Słuchajcie nas! Ryby wszystkich kolorów, morskie gwiazdy świecące światłem, delikatne meduzy, i każdy odważny konik morski obecny tutaj tej nocy—połączcie siły ze mną w mojej pieśni dla Mai, tej jedynej!”
Nagle każda ryba, każde morskie stworzenie zaczęło cudownie brzęczeć, tworząc symfonię kojących melodii. Wow! Jak wielka radość wypełniła moje serce! Wszyscy moi przyjaciele wspierali mnie przez piosenkę. Gdy delikatny rytm obmywał mnie, moje wątpliwości i lęki zaczęły się rozpuszczać.
Teraz też śpiewałam, i o! Gdy srebrne słowa płynęły przeze mnie, poczułam siłę, której nigdy wcześniej nie doświadczyłam. Koncert był pełen energii, mieszające się głosy wznosiły się jak bąbelki ku słonecznej powierzchni.
W aksamitnej ciszy, która nastąpiła, zdałam sobie sprawę, że nie tylko znalazłam swój głos, ale odkryłam, co to znaczy być naprawdę słuchanym. To nie zawsze to, co pochodzi od nas, ale to, co łączy nas razem, tworzy najbardziej czarujące melodie. Tamtej nocy zaśpiewałam piękniej niż kiedykolwiek przedtem, mój głos lśnił jak gwiazdy na powierzchni oceanu.
A z ostatnim rezonującym dźwiękiem zrozumiałam: “Wsparcie pomaga nam odnaleźć nasz prawdziwy głos.”