W zeszłym lecie mój najlepszy przyjaciel Rita i ja postanowiliśmy odkryć ukryte skarby na strychu mojej babci. Przez przypadek trafiliśmy na dziwny, pożółkły zwoj. Rozwinąłem go i ujrzałem mapę Starej Wyspy, zapomnianego miejsca w pobliżu, gdzie niegdyś kotwiczyły statki pirackie. Rita i ja od razu zrozumieliśmy: To mapa skarbu!
“Znam tę wyspę dobrze,” powiedziałem pewnie. “Wyruszmy na poszukiwanie skarbu!”
Rita była podekscytowana i klasnęła w dłonie. “Szukajmy skarbu kapitana Bartłomieja!”
Następnego dnia było jasno i słonecznie. Pojechaliśmy na rowerach na Stara Wyspę. Kiedy przekraczaliśmy most, przeszył mnie dreszcz ekscytacji. Zeskoczyliśmy z rowerów i stanęliśmy przed znakiem, na którym było napisane: “STARA WYSPA: Własność babci Tommiego.”
Wyspa była pięknym miejscem z drzewami, kwiatami i błyszczącym stawem. Uważnie podążaliśmy za mapą, która kręciła się między drzewami. Wkrótce dotarliśmy do ogromnej dębu, największego, jakiego kiedykolwiek widzieliśmy.
“Jeśli mapa się zgadza, skarb powinien być zakopany pod tym drzewem,” powiedziałem.
Rita wyjęła małą łopatę, którą zabrała ze sobą. “Zacznijmy kopać!”
Kopaliśmy i kopaliśmy, ale nie znaleźliśmy nic. “Gdzie jest skarb? To już nie jest zabawne!” Rita narzekała, rzucając łopatę.
Ale nie mogłem się poddać. Zauważyłem dziwne znaki na mapie, które przypominały korzenie drzewa. “Rita, podążajmy za znakami!” zasugerowałem.
Niechętnie poszła za mną i wkrótce znów staliśmy przed dębem. Rita spojrzała na mnie pytająco. “Co teraz?”
“Na dole mapy są wyryte stopy,” powiedziałem, wskazując. “Myślę, że powinniśmy znaleźć stary kamień w drodze.”
Rysowałem, jak ten kamień wyglądał, kiedy usłyszałem, jak Rita zaskoczona wciągnęła powietrze. Razem uważnie zbadaliśmy okolicę i wkrótce odkryliśmy stare schody prowadzące w dół do ciemnego tunelu.
“Czy to skarbnica?” zapytała Rita z niepokojem.
“Myślę, że tak!” odpowiedziałem, moje serce biło szybciej. Biorąc głęboki oddech, weszliśmy do ciemnego korytarza. Nasza ekscytacja rosła, gdy szliśmy i szliśmy—aż zauważyliśmy, jak cicho się zrobiło. Nagle usłyszałem słabe szepty.
“Kto tam?” zawołałem, mój głos drżał. Cicho ruszyliśmy naprzód i odkryliśmy dwie cieniste postacie głęboko w rozmowie.
“To złodzieje!” syknęła Rita.
“Ciii!” zaszeptałem. “Zostań tutaj, pójdę to zgłosić babci!”
“Sam? W żadnym wypadku!” Ale już wracałem. Niestety, zbłądziłem i trafiłem na dużą stertę dryfujących desek. Ale pomyślałem, że jeśli wdrapię się przez drewno, wkrótce znajdę właściwą ścieżkę. Tak więc wspinałem się i wspinałem, aż znalazłem się w miasteczku!
“Ojej! Gdzie jest Rita?” mruknąłem, cofnąwszy się, próbując zebrać myśli. Zajęło mi chwilę, aby pojąć wszystko, co się wydarzyło: przyłączenie się do piratów, rozbicie statku podczas ucieczki, wypłynięcie na bezludną wyspę, ujęcie przez rdzennych mieszkańców i w końcu odkrycie stopy starego drzewa, pod którym ukryty był skarb. Raymond nie był mi już potrzebny—całkowicie o mnie zapomniał przez te miesiące, od kiedy się ostatnio spotkaliśmy. Co teraz miałem zrobić? Było strasznie być samemu i mieć tylu wrogów!
Nagle poczułem w kieszeni: mapa skarbu była nadal tam! Może jeszcze wszystko nie było stracone. Spojrzałem na nią w blasku księżyca, licząc, że poprowadzi mnie do domu! Ale jakby nie studiował, widziałem tylko dwie dziwne stopy na dole.
“Nie mogę tu zostać,” powiedziałem w końcu, kręcąc głową.
Więc, mając mapę w dłoni, postanowiłem zbadać okolicę. Może katastrofa mogła jeszcze oznaczać ucieczkę.
Gdy wspinałem się do wejścia jaskini prowadzącej do mojej niewoli w sercu wyspy, z moich ust wydobył się krzyk radości. Bo przed sobą ujrzałem moją wierną Ritę, prawie zbyt szczęśliwą, by mnie zobaczyć. Przytuliliśmy się mocno, wdzięczni, że się znaleźliśmy.
Od tamtej pory koleżeństwo i współpraca doprowadziły nas daleko. Rita i ja wiedzieliśmy, że razem możemy rozwiązać zagadkę dwóch dziwnych stóp wskazujących na stare drzewo. Kilka kroków dalej, podążając za stopami do starego dębu, zobaczyłem, że prowadzą prosto do żelaznej skrzyni częściowo zakopanej w ziemi.
“Znaleźliśmy skarb!” krzyknęła Rita.
I tak, to był rzeczywiście skarb! Otworzyliśmy skrzynię i ujrzeliśmy stosy dukatów, wysadzanych klejnotami gobletów oraz bogate łańcuchy i wisiory—więcej skarbu, niż kiedykolwiek widzieliśmy w naszym życiu. Każda z tych rzeczy emanowała czystym złotem, lśniąc jak słońce, każda opowiadała swoją własną historię o podróżach przez niebezpieczne morza i śmiałe przygody.
Podróż była długa i zmęczająca do opowiedzenia. Chcieliśmy podziękować jednemu z motorówek pana Smitha, w którym udało nam się wrócić do domu dzięki uprzejmości jego marynarzy, gdy nadzieja prawie nas opuściła.
“Ta historia z pewnością powinna znaleźć to, co nazywa się ‘podnoszącym na duchu’,” powiedział nasz nauczyciel, kiedy przeczytałem moją przygodę klasie w szkole. Z pewnością ma coś do powiedzenia o wielkiej zasadzie przyjaźni.