W radosnym domu, na pięknej półce, stała mała pozytywka o imieniu Melodia. Chociaż pragnęła usłyszeć, jak gra, żadne z dzieci mieszkających w tym domu nigdy nie pomyślało o naciśnięciu jej sprężyny. Rzadko była nawet nakręcana, co bardzo smuciło Melodię; bo mogła tylko śpiewać, a bardzo chciała zaśpiewać swoje piękne piosenki szczęśliwym dzieciom, które chodziły i śmiały się, naprawdę błogosławiąc dzień. Czy nie słyszysz, jak mówi: „Zagraj ze mną?” do najstarszego z dzieci; ale on był zbyt zajęty i dorosły, tylko się uśmiechnął i pogłaskał jej bogato-brązową pokrywę, gdy przechodził obok.
„Ach, drogi! ach, drogi!” pomyślała Melodia, „kiedy moja sprężyna znów zostanie dotknięta?” czekała bowiem cztery długie dni i noce, a nikt nie wydawał się zauważać, jak bardzo była samotna, oprócz starej porcelanowej pasterki, która siedziała naprzeciwko niej na półce przez cały dzień.
Nadszedł piąty dzień i przez cały dzień w domu był wesoły mały gość – radosny, różowo-policzkowy chłopiec, z jasnymi, śmiejącymi się oczami. Bawił się w chowanego z innymi dziećmi, wymagając od nich zapamiętania tylu, tylu rzeczy, że małe dzieci musiały usiąść cicho po wszystkim i złapać oddech.
„Ach, drogi! ach, drogi! co może robić mała pozytywka, gdy wszystkie dzieci są bez tchu?” zapytała Melodia, gotowa już do płaczu. Właśnie wtedy otworzyły się drzwi. To był chłopiec z jasnymi, śmiejącymi się oczami. Natychmiast podszedł do półki, pokazał jej książkę ilustracyjną, słuchał, jak powtarza wszystkie swoje piosenki, a na koniec powiedział:
„Nie mam nic innego z sobą. Nie mogę wyjść na łąki, bo wtedy stanie się coś konkretnego. Jeśli chcesz być moją przyjaciółką i robić wszystko najlepiej, zagram z tobą i będziemy bardzo szczęśliwi razem.”
Melodia wiedziała, co chłopiec miał na myśli, gdy powiedział: „Gdy stanie się coś konkretnego.” Obawiał się, że znów zachoruje, i pomyślała, że jest odważnym chłopcem, więc odpowiedziała natychmiast, w harmonii i melodii:
„Zagram z tobą i będziemy weseli razem.”
Wtedy wszystko wokół nich stało się tak ciche, ponieważ brat i siostra, i inne małe dzieci również były zmęczone i usiadły, aby słuchać. Po kolei wszyscy zaczęli drzemać, a na końcu stary ukochany piesek, który obudził się na chwilę i pomyślał, że wsadzi palec swojego małego brata, który był blisko jego nosa, do ust na żart, tak jak robił, gdy był małym szczenięciem; ale natychmiast potem także zaśnięty. Melodia widziała wszystko, co działo się w pokoju, więc pomyślała, że nadszedł jej czas, więc grała wciąż i wciąż, a nikt nie przyszedł jej z pomocą. A gdy w końcu wszyscy zaczęli się budzić, było śmiech i krzyk, była radość i okrzyki, była wesołość. Szczęśliwe dzieci tańczyły wokół swojego ukochanego pieska, radosny, różowo-policzkowy chłopiec całował swoje zwierzęta i uczynił z najmniejszego towarzystwo, rzucając jej kwiat, który zebrał, kiedy ostatnio plecy splątali w lesie.
O, jaka cudowna radość! Gdyby chłopiec z jasnymi, śmiejącymi się oczami był zadowolony z pracy nieco z powodu pewnej osoby w ciszy. A ona, niosąc w sobie radosny temat, pojednanie całego szczęśliwego domu taką radość, że Melodia nigdy nie znała ani jednej smutnej godziny. Spy i siostra, gruba, szeroka z śmiejącymi się oczami, skrzynka i bleat mówiący, towarzyszyli gestom, które głusi dzieci. Cokolwiek zrobiła, nie można kwestionować, musiało to być bardzo interesujące i zabawne, a że taniec musiał być radosnym tańcem, albo naprawdę wesołe dzieci nagle krążyły „po stokrotkach.” Kto wie? Ale dzieci same krzyczały:
„Rzeczywiście!” powiedział stary holenderski zegar, „jaka różnica!”
I to jest cała historia, a tak oto wdzięczność małej pozytywki została opowiedziana; a teraz ty też wiesz, wiesz znacznie więcej niż mała kartka z życzeniami.