W uroczym małym noreczce wykopanym w zboczu wzgórza mieszkał Pip, Wiewiórka. Był Małym Psotnikiem i przez cały dzień trzymał swoich przyjaciół w stanie niepokoju. Powód, dla którego Pip miał tak wiele nowych psot, w pełni zawdzięczał swojemu kochającemu domowi i troskliwemu ojcu, który zawsze uwielbiał widzieć, jaką radość sprawia jego syn wśród leśnych przyjaciół.
Jednakże dla dobrego i pomocnego ojca, to prawdopodobnie dzięki niemu figle Pipa nie wpędziłyby go w samotność i nie zniechęciłyby jego znajomych do odwiedzania go. Pip płatał tak wiele figlów, że trzymali dużą stertę „kilku” krzaków w pogotowiu, aby przypominać Pipowi o manierach, za każdym razem gdy przesadzał. A żeby powstrzymać go od przeklinania, używali słowa „wskazówka”, zawsze gdy widzieli go w obiecującym nastroju.
Pewnego dnia był tak zabawny i szczęśliwy, że Wrona zbliżyła się do niego i powiedziała: „Pip, ty drogi Mały Psotniku! Nie wiem, do czego prowadzą twoi przyjaciele. Wczoraj widziałem, jak Wiewiórka śmieje się na kawałki z powodu twoich halloweenowych figli. Musisz być bardziej ostrożny, bo w przeciwnym razie nie będziesz miał przyjaciela na świecie.”
Ale Pip tylko się śmiał i mówił, że to wszystko nonsens, a potem biegał po ziemi, paplając jak małpa. Jak wszyscy pozostali tego dnia poszli do domów, a co zrobił Pip, wydaje się że to zmienia naszą całkowicie inną opowieść, Mali Przyjaciele.
Uważajmy, ucisk może być bogactwem, jeśli daje więcej swoim przyjaciołom niż zabiera: ale jeśli odbiera dobre myśli i życzliwe uczucia, co dodaje, aby je wypełnić?
Tak było w przypadku Pipa. Tuż po tym dniu, kiedy Wrona go ostrzegała, zaczęły się zmiany.
Jedyną, która była wystarczająco odważna, aby zbliżyć się do niego, była Marysia, Dzięcioł. Jak wiadomo, była wesołą, jasną dziewczynką i wiedziała, jak naprawić sytuację, gdy uważała, że coś jest nie tak. Ale stara zasada, aby żyć w spokoju, zawsze przychodzi na ratunek. Marysia Dzięcioł dowiedziała się o tym pierwszego dnia, kiedy poszła odwiedzić Pipa, po tym, jak wiadomość rozeszła się po obozie.
Nie miała ani kawałka mięsa, ale myślała, że to mu dobrze zrobi, świeżo ścięte liście, które nigdy nie przyszłoby im do głowy szukać; ale znalazła to wszystko wykopane pod drzewem.
Pip nie raczył się jej odezwać: wziął mięso, ale prawie się zakrztusił, a teraz przyszła kolej na Marysię. „Wyleczę cię,” zawołała.
I rzeczywiście wyleczyła go; wkrótce zobaczył rzeczy w innym świetle. Pierwszą rzeczą, jaką zrobił jej lek, było gwałtowne zamknięcie bramy, co sprawiło, że jego przyjaciele zostawili małą dziurkę, przez którą mogli wrzucać rzeczy - znacznie większą niż postawa Abrahama przy jego łóżku z piór. To była matka Wiewiórki.
„Cóż,” powiedział Pip, „może to wszystko w porządku, ale nie daje oczom nic do obserwowania. Nie musisz się martwić, kto mieszka naprzeciwko. To ja zajmuję się koncertami i nienawidzisz psuć swoich pięknych zasłon przyjemnym zapachem. Od poniedziałku, środy i piątku wieczorem.”
Jabłka są dobrym sposobem na mówienie prawdy.
Co Pip powiedział Marysi, to to, żeby trzymała się z dala i nie otwierała żywopłotu po drugiej stronie pokoju, zamiast mieć go naprzeciwko. Było bardzo miło z jego strony, że tak powiedział.
Ale okiennice Małego Pipa były wszystkie zamknięte. Żaden ruch nie miał miejsca w domu przez długie trzy miesiące, kiedy pewnego dnia obudził się jednego pięknego poranka i spojrzał na zewnątrz. Cały las wciąż leżał przed nim; ale z jakimi długimi i miłymi winoroślami - wszystkie rozciągające swoje „małe języki”, jak to można powiedzieć - dla większości jego ludzi, Długa Ciocia Toronto odnowiła swoją starą przyjaźń z Wiewiórką, podczas gdy na żywopłocie przed domem.
„Tak, tak,” powiedział Stary Toronto, „trzymajcie się tego, młodzi, trzymajcie się; trenujcie jedną winorośl do drugiej, jednego przyjaciela do drugiego, a po pewnym czasie winorośle zamieniają się w drzewa, a drzewa w W nie, wyciągając głowy w niebo i nosząc słodkie lub okropne owoce w zależności od tego, czym się żywią.”
„Nie do końca rozumiem twoje znaczenie,” powiedział Pip. „Jeśli Wrona daje ci orzeszki, lub Wiewiórka nieustannie śpiewa pod twoim oknem, czy będziesz miał zgarbioną minę, a mała kapliczka nie będzie w porządku z otoczeniem? Król Cod wyglądał na strasznie przerażonego tym, co powiedziałem matce chłopca.”
Mędrzec wzruszył ramionami tak silnie, że nic innego nie pozostało, jak tylko słuchać, co się dzieje. Ten wyjątkowy dentysta - zapomniałem jego imienia, ale był najlepszy w okolicy - wysłał Łzy, by rzuciły Kore bezpośrednio w krople. Z Posiłku Ruchomego, powiedział: „Wszystko kruszy się pod wodą, ale wierzę, że trankwilsea łamie Diamenty na Honie.”
Co Pip powiedział, że Pielęgnacja Zębów nie powinna „wyrastać przed Lasem Złotym. Nie może to być dobre lekarstwo bez Krwi.”
„Nie jesteś szczęśliwy. Ja też grałem dobrze tutaj. Cały las grał raz. Jeśli było zbyt dużo niedoboru, wyleczmy pustkę, zawsze wlewając świeże krople, lub jeśli Kulki zamarzają, kiedy Woda odejmuje, jestem Stary Toronto.”
Kilka rzeczy złożyło się razem, by przekonać Pipa do zmiany zdania. Nie miał żadnej części Toronto w tym, co Książę nie lubił w manierach pana Wiewiórki w lesie. Znalazł też, że otwierali ładny Zamek.
A poza tym, chciał mieć swój ogon.
Więc pewnego pięknego dnia poprosił Starego Toronto, żeby zjadł śniadanie z nim, co sprawiło mu radość, i razem poszli.
Na rozgrzanym powietrzu Dzięcioł miał przeziębienie. Wiewiórka zapomniała wszystkich innych imion przy pożyczaniu Toronto: Pip pożyczył Murphy’ego, gdy jego plecy były do wszystkich innych, a Toronto, gdy to było samo, w Pimpy Wiewiórce, powiedział Dzięcioł, „Hymn dla U pieśni. Żaden Robin nie jest dżentelmenem Muesli, a gdybyś miał zdmuchnąć żywopłot na to? w górę i zabrać to, wkładając to do całości przedtem. Przechodzenie na palcach będzie miało jakieś znaczenie w sądzie sześciu.” Więc z ogonem wiszącym do ziemi. „Nie mogę działać w czasie Przejazdu, powiedział, że dom mojej Matki Chrzestnej był całkowicie zamknięty w kratce z ogrodem zamiast żywopłotu.
Więc Wiewiórka i jej ludzie wszyscy poszli w ślady Pipa: podczas gdy następnego ranka Orzeszki i ojciec Pipa zostali zauważeni, jak wymieniają uściski rąk z ich Pieniądzem. Cóż, moje, trzymaj się.”
Więc kiedy uporali się z nadchodzeniem, wszyscy skończyli w Kapitale w porządku, co w końcu sprawiło, że Nasze z kuponu było najmniejsze, aby być łagodnymi.”
Ale kiedy mała Marysia Dzięcioł popatrzyła około trzech tygodni później i zaprosiła małego Pipa na herbatę do ojca, naprzeciwko—jej była dobra strona żywopłotu (przyciemniane węzły), no cóż, jej małego zmarłego męża, a mały Pip w przeciwną, by tam pozostać na zawsze.
„Nie czujesz się jeszcze całkowicie lepiej, Pip, ale bądź wdzięczny, że po drugiej stronie żywopłotu pracowano całym sercem, niezależnie od tego jak beznadziejnie i martwo.” Masz rację. Jeśli kiedykolwiek pójdziemy tą drogą.”