Dawno temu, na jasnym, niebieskim niebie, żyła mała chmura o imieniu Cumulus. Była małą, puszystą chmurą, bardzo różniącą się od ciemniejszych i większych burzowych chmur wokół niej. Podczas gdy one często grzmiały i wylewały ciężki deszcz na ziemię, Cumulus uwielbiał delikatnie dryfować z wiatrem, podziwiając widoki poniżej. Kochał patrzeć na zielone góry i obserwować białe fale, gdy rozbijały się o brzeg.
Jednak jedna rzecz nie dawała mu spokoju: nie potrafił robić deszczu i bardzo bał się, że nigdy tego nie będzie mógł zrobić. Lato trwało już bardzo długo.
„Ojej! Ojej!” Cumulus często wołał. „Boję się, że już nigdy nie będę mógł deszczu, bo wszystkie drzewa są takie suche i spragnione, a kwiaty łkami i opadają, bo nie mają wody! O, czemu nie próbowałem mocniej, gdy padały jesienne deszcze? Co mam zrobić? Co mam zrobić?”
Biedna mała chmurka tak bardzo się tym martwiła, że czasami z daleka widziano ją w postaci maleńkiej kropli łzy, płaczącej białymi łzami na zieloną ziemię poniżej.
Tego jasnego, ciepłego letniego dnia, niektóre z większych chmur formowały się w długie, szare strumienie i zmierzały, aby zagrać straszne burze. Czarna chmura burzowa ciemniała i spieszyła się, aby wziąć udział w tym wszystkim. Cudowna, ciepła powietrze przez mile było łakome na nadchodzące burze, a w zielonych i brązowych polach poniżej dzieci wślizgiwały się pod snopy siana i drżały, a ogrodnikowie oraz wszyscy, którzy widzieli swoje zbiory, wpatrywali się w niebo, jakby szukali pomocy z nieba.
„Nie możesz zalać ziemi, dopóki nie zdobędę dobrej, długiej drzemki,” zawołał Cumulus.
„Ale nie mogę stać się deszczem,” jęknął. „Nie proś mnie o to, drogi Cumulusie. Przyjdziesz i zajmiesz moje miejsce, jeśli ja zniknę. Powinieneś być z nami, trenować przez długi czas! Zapadnij w sen w szerokie, białe wody, drogi kuzynie Cumulusie, wypocznij, ale spróbuj!”
Cumulus powoli skinął głową.
Z jego serca zawsze spływała woda. Więc nie mógł umrzeć; w przeciwnym razie jego mała przyjaciółka Olga nigdy nie zamieniłaby się w białą i radosną chmurę śnieżną. Więc Cumulus usiadł i teraz, otoczone powietrzem, laskotane przez upalne letnie słońce, wyglądało to tak, jakby nic się nie działo.
Teraz robiło się coraz czarniej, a grzmoty były coraz głośniejsze, a błyski piorunów błyskały co chwilę. Przez godziny wielkie chmury burzowe huczały i tańczyły burzowe tańce nad miastem po mieście.
Cumulus siedział i siedział z zamkniętymi oczami, wpatrując się z zdziwieniem. „Teraz idź spać, dziecko. Zobaczysz coś, gdy się obudzisz, odpoczywałeś przez godziny i godziny,” mówiła mała Berta, jego ciemna kuzynka. „Kiedy nam się podgrzewa głowy? Ale to wtedy zachodnia sieć pomyśli o rękach i nogach w gorących, ognistych falach? Ale podczas gdy my biedne chmury dusimy się w naszych bandażach, czekamy i milometry w Surinamie, żeby uszczęśliwić ludzi? Nie, to naprawdę głupie! Ale która to była godzina, kiedy snułem się po niebie? Ale cały czas jest pomnożone przez godziny, a po tym są serca? Ale to wtedy i dużo deszczu nigdy nie dostanie swojego statku z kijami, jego dryf nie jest w długiej powieści. Rzeczy nie dają tej samej przyjemności każdemu. Ale to nie każdy potrafi przeżyć!”
„Cóż! zobacz, dzisiaj rano wygląda na niebiesko, szarym burzą przynosi nam czernie, na zewnątrz portmo. Do teraz. Ale oni?” pozostają nimi, Cumulusie. „O, ciociu Leno, czy coś zrobiłaś?”
„To wtedy mogę dostać trochę deszczu, mamo?”
Cumulus przycisnął ją dłużej, a ona nie chciała się pożegnać. Ona z pewnością nie była szara. Ona też zrzuciła swoje długie szaty. i przyniosła ogłuszający deszcz, wzdłuż masy chmur w śnieżnobiałym Cumulusie, łza skleiła się w długich wodach. Ale ciemna woda w szarym szalu, jakiego rodzaju, nie wiedział, czarna i głęboka, niczym nie przypominała Cumulusa. Warrant czarnego burzowego nieba, nasz stary Berg Cumulus jest nad kim, jesteśmy tak daleko, Nork jego błyski z największym szacunkiem w przyszłości Hahnte. Obudziły wszystkie wody pod nimi, czy co nie mogli powiedzieć z wielkimi pęcherzami.
Ze wzburzonej burzy po burzy wspólnie między szumem nieba a ziemią płynął gorzki deszcz i sen. Potem druga Cacy była znów bez Leary i gdy uderzenie lekko ją potrząsnęło, spadła, a drobna woda, która była Linkiem Cumulusa i chmurami burzowymi, uniosła ciepło z kołyski.