Parada Małych Mrówek

Pewnego słonecznego, wiosennego poranka, obudziłem się bardzo wcześnie. Wyciągnąłem moje sześć nóg, ziewnąłem swoimi dwiema długimi czułkami, a potem rozejrzałem się.

Jak zajęte były moje towarzysze! Setki mrówek maszerowały do pracy. Niektóre niosły małe poczwarki, które były wielkie jak one same; inne patrzyły w górę na swoje pomarańczowe drzewa lub na bluszcz, który wspinał się tak daleko. Dało się zauważyć, jak szczęśliwie były zajęte, ale czułem się trochę ospale.

“Wydaje mi się, że poczwarki co roku są coraz grubsze,” powiedział do mnie Anton, kręcąc głową. “Nie są już małe, jak wtedy, gdy po raz pierwszy przyniosłem jedną do domu.”

“Jeśli tak dalej pójdzie, nie zobaczymy kwiatów,” powiedział Toff, który zajmował się brzoskwinią, którą przycinał wiosną.

W tym momencie Anton poczuł się bardzo wdzięczny. “Kwiaty to coś miłego,” powiedział; “a potem mają taki przyjemny zapach; to właśnie mi się tak podoba.”

“To, co mówisz, jest prawdą,” powiedziałem; “a smak wiosny z brzoskwini też jest nie mniej dobry.”

“A biedne poczwarki,” powiedział Anton, “nic o tym nie wiedzą. Nikt nie myśli, by nam podziękować.”

“Tak, to prawda,” powiedziałem i zacząłem myśleć, co jej Królewska Wysokość Królowa Mrówka mogła słyszeć o kwiatach.

Kiedy chwilę później Toff podbiegł do mnie i powiedział: “Czy słyszałeś, co się wydarzy? Dziś mamy wielką paradę. Słyszałem, że to Anton ma to zorganizować.”

“To się nie uda,” pomyślałem, a w tym momencie zbliżył się Anton.

“Byłbyś zaskoczony, prawda?” powiedział Anton bardzo wesoło, unosząc koniec swojego ciała. “To, co masz tam,” powiedziałem, “to żadna nowina.”

“Ale jakie rzeczy musimy poprosić,” powiedział Anton. “Popatrz tu, drogi przyjacielu,” i pokazał dookoła. “Na placu leżało tak wiele liści i kilka dziwnych kawałków drewna, a oni tylko nosili je oraz rozglądali się, zmartwieni, jak mają to zrobić.”

W tej samej chwili przybiegł Toffel. “Anton, Anton,” powiedział, zupełnie zdyszany, “wiesz, że mamy paradę. Czy dobrze wszystko przemyślałeś?”

“Liście muszą być usunięte,” powiedział Anton.

“Muszę pokryć ten kawałek mchem, bo jest za stromy. Nikt by nie pomyślał, że mogą tam mieszkać ludzie,” powiedział Toffel.

“To nie jest droga,” powiedział Anton, czując się niepewnie.

“Więc musimy zacząć stąd,” powiedział Toffel i przebił się przez tłum. “Wygląda to tu jak na jarmarku; zatrzymują się tylko od czasu do czasu, by się napić. Zobacz, tylko popatrz na ten czarny szereg ludzi.”

“To drzewo brzoskwiniowe,” powiedział Anton; “nie ma tu drogi na plac. Cała firma Macon rozkręciła drzewo; jednak przewróciło się w drugą stronę. A ci szaleni mrówki! Żaden nie korzysta z pięknej pogody tej wiosny. Zero pracy, zero pracy, tak mówią. A teraz zamierzają iść spać.”

“Ale,” powiedział Toffel, “coś w powietrzu się dzieje.”

“To Kuzyn Truls,” powiedział Anton; “to nie jest jeden z mojej grupy. Nie przynależymy do nich ani trochę,” powiedział Anton. “Nie jesteśmy takimi stworzeniami.”

To było od niego niegrzeczne. Kuzyn Truls z kolei powiedział, że ludzie, którzy zbierają, to biedni ludzie, a jednak prawdą było, że trzeba przykryć znalezisko. Ale nie było co ukrywać - chciałby powiedzieć Antonowi wszystko. Anton zawołał nas do siebie i wyglądał na trochę zagniewanego. “Nasza grupa nie chce melonów, jeśli nam to nie odpowiada,” powiedział; “a są ludzie, którzy wspinają się lepiej. Im bardziej śpiący, tym bezpieczniejszy,” zawołał Truls i coś zrobił z rolkami skrzydeł, aby były bardziej równe.

“Nasze biedne poczwarki,” powiedział Anton. “Jeśli tylko przyjdą teraz, kiedy zamierzamy mieć paradę, to nie usłyszą ostatniego brzmienia.”

Ale maluchy przyszły; przyniosły ze sobą różne rzeczy. Anton zaproponował przykrycie ich liściem, żeby poprawić wygląd jak najbardziej. “Nie możemy mieć tego zbyt ładnie, teraz gdy się to zbliża,” powiedział Toffel. “Proszę, pozwólcie nam to tak zrobić. A jeśli się nie pospieszymy, dobry wiatr znów zabierze trochę piasku, które nowy mróz lub deszcz nałożył; to brudzi wszystkie miejsca, gdzie chcemy być.”

W końcu zgodziliśmy się; a kiedy wszystko było przykryte mchem i zielonymi liśćmi, wszyscy wyruszyliśmy z tej samej nory. Rad dodał tak wiele do tego, że rzucało wspaniały zielonkawy cień na wszystko. Procesja obywała się bez trąbek. Wszystkie dobre melodie musiały na pewno zasnąć, bo nie było nawet mrówek Guernsey, które mogłyby prowadzić.

Kuzyn Truls, z wierzchołka drzewa, odczuwał całą wrzawę naszej małej imprezy urodzinowej. “Co za zamieszanie wydaje się tutaj,” pomyślał, “dziś na wszystkich stronach. W prawo, w lewo - co dalej kłaść! To musi dla wszystkich świata -“

“Oto mój kapelusz,” zawołał Anton, który przebrany był za pawia z drugiej strony. “Nie są to jak widać malowane, ale nie przeszkadza mi to; poza tym są silniejsze i nie mają włosów.”

Procesja została nakazana do zatrzymania; wszyscy się odwrócili i stali zupełnie nieruchomo. “Najczcigodniejsi państwo,” powiedział Truls, “słońce jest w porządku, jeśli mogę tak powiedzieć. Gratulacji nie będę wam składał, ponieważ sami towarzyszycie im do ukrycia - a ty,” powiedział, zwracając się do Antona, “nie powinieneś twierdzić rzeczy, które nie są prawdą. Jestem pewien, że to, co mówisz, nie uczyni tego bardziej prawdziwym, że jesteś mi obcy. Popraw się zatem. Albo pijemy jako towarzysze; albo stawiasz swój worek z winem w swoim własnym wozie.”

Długie zdarzenie miało miejsce, a miał się rozpaść, ale Anton wziął dzbanek, który lubił i zachowywał się jak najlepiej potrafił. Wszystkie mrówki znosiły prawie nieskończoność, gdyż nosiły rasy. Jedna niosła tego, który wypadł z słoika.

Dotarliśmy w końcu wieczorem, kiedy, aby zakończyć radosną zabawę, zaczęło dzwonić jak od gradu o procesję. “To wiatr,” powiedział Anton, ale właśnie byłem na górze, i to była wrona, która chciała ugryźć i dziobać jeden otwór po drugim w grubym płótnie; ale cokolwiek by próbowano, nie można było przejść prosto przez. W końcu się poddała, ale tylko po tym, jak setki mrówek zostały ranne.

Do rana nie zniknęła ani jedna ślady ich nowego rowu.

“O kupcie nam więcej siana,” powiedział Anton, i przyciął nogę, i był na to zły. “To bardzo niegrzeczne z jej strony, a i z wszelakimi punktami również,” powiedział Anton, “złożyć nam taką wizytę, a potem odejść z powrotem ze wszystkim.”

“Tam jest wózek,” powiedział ktoś z daleka, a wszystkie mrówki, narzekając, powędrowały w tę stronę.

Jednakże, chociaż mieli za sobą po raz trzeci tę niezwykłość i głębię, żeby śmiać się ze wszystkich sił, a chociaż nie mieli żadnego rodzaju proszku ani ochry, żeby się nawzajem uderzać, po wszystkim, co się wydarzyło, jestem pewien, że rzeczywiście można było czuć smutek za to, że wszyscy są teraz tacy rozdrażnieni, i wszyscy się zgadzając wkrótce zasiedli, jakbyśmy nieostrożnie odgonili.

“Hurra, uciekamy z ziemią,” pigmenty są bardziej niż zwykle bogate w kolory klarownie widziały, bo wszystkie były tam zamknięte przez miód-dew, “z nami mogłyby wrócić do ciebie,” a to nie kosztowało ich więcej, jak pokłon.

I tak zrobili. Po tym przez cały dzień byli bardzo wesołe, chociaż niemożliwe było ich usłyszeć. To, co robili, było ostatnią rzeczą, którą obracali do góry nogami. Wyobraź sobie dwóch nieobecnych, tańczących jig, gdy wszyscy przygotowywali się pod ziemią z własnym wystarczająco do zrobienia. Kiedy jest rzucane do każdego, a potem jasno i promiennie osiada dookoła, bo stało się całkiem popularne.

English 中文简体 中文繁體 Français Italiano 日本語 한국인 Polski Русский แบบไทย