Dawno, dawno temu, w sercu Królestwa Dżungli, żył lew o imieniu Leo. Był znany wszędzie jako Król Bestii, ale z upływem czasu stał się dość leniwym lwem. Nic tak nie sprawiało mu przyjemności, jak leżenie w słonecznym miejscu i drzemanie przez długie godziny. Wszyscy jego przyjaciele w dżungli zauważyli tę zmianę w jego zachowaniu i byli dość zaniepokojeni.
Pewnego słonecznego popołudnia, gdy Leo drzemał pod swoim ulubionym drzewem, podeszła do niego wiewiórka i powiedziała: “Leo, nie wiesz, że jutro mamy wielką coroczną ucztę? Inne zwierzęta i ja zbieraliśmy jedzenie przez dni na tę szczególną okazję. Czy nie dołączysz do nas i nie pomożesz w przygotowaniach?”
Ale Leo tylko przewrócił się na drugi bok, leniwie machnął swoją luksusową grzywą i odpowiedział: “Powiedz innym, żeby koniecznie zostawili mi dużą porcję ryby na jutro.” A potem odwrócił się plecami i znów zamknął oczy.
“Na pewno zostawimy ci coś do jedzenia, Leo,” odparła wiewiórka, “ale wiesz, że nie będziesz się tym cieszył tak bardzo, jak wtedy, gdy zrobisz swoją część.” I pobiegła dalej, dołączając do ruchliwego tłumu zwierząt, które szykowały się do uczty.
Cały ten dzień zwierzęta dżungli przynosiły jedzenie na stół biesiadny, który został wybrany — był to wielki, płaski kamień pod szerokimi drzewami. Mała wiewiórka i jej przyjaciele byli coraz bardziej zapracowani, a gdy zapadł zmierzch, dość wcześnie zaprzestali pracy. Zaplanowali, że przyjdą o wschodzie słońca następnego dnia, przyniosą trochę swojego własnego jedzenia i nałożą ostatnie dania na stół.
Całą noc Leo spał, a gdy słońce wstało, ciepłe promienie światła szybko obudziły go. Ziewnął i się rozciągnął, ale pierwszą rzeczą, którą zauważył, było to, że na ziemi panowała dziwna cisza.
“Ech,” powiedział do siebie, “wydaje mi się, że zwierzęta zapomniały o uczcie, ale sprawdzę, co się dzieje.” Potrząsnął swoją złotą grzywą w drzewo, aby zrzucić krople rosy, umył swoje wielkie łapy i rozejrzał się.
“Wygląda na to, że nikogo tu jeszcze nie ma,” powiedział Leo. “Ale nie martwcie się, dzisiaj zjem dobry posiłek. Rzadko wychodzę głodny.” I mówiąc to, poszedł leniwie w stronę uczty.
Jednak inni mieszkańcy dżungli przyszli wcześnie tego ranka i zgromadzili się wokół dużego płaskiego kamienia, a och, jak pięknie wyglądało jedzenie! Różnorodne owoce leżały w największej obfitości, a obok znajdowały się korzenie, orzechy i duże tace pełne pysznych przysmaków, które przygotowały urocze małe zwierzęta z lasu, i które zostały tam szybko przyniesione. Ale oszczędzali najlepsze ryby i mięso dla ich lwa, Leo.
“Gdzie myślisz, że jest?” zapytała sarna. “To czas, w którym poprosił nas o spotkanie i powiedział, że chce, aby mięso było dla niego najpierw.”
W tym momencie skowronek zleciał z gałęzi i również zapytał: “Gdzie jest nasz Król? Tak się nie mogę doczekać, aby zacząć.” Ale gdy tylko nie mógł już usiedzieć w miejscu, zaczął śpiewać.
Leo, który spał w pobliżu, usłyszał słodką melodię nad sobą, otworzył swoje duże, bursztynowe oczy i spojrzał w górę.
“Ach, Skowronku! Oto jesteś, zdajesz się być jedyną osobą, która jest obudzona tak wcześnie. Powiedz mi, gdzie są wszyscy nasi przyjaciele?”
“Uczta jest przygotowana jak nigdy dotąd,” zawołał mały. “Wszyscy czekają tylko na ciebie, a my raczej powinniśmy po prostu zacząć jeść. Ale o, co może trzymać innych?”
“Czekają na mnie!” powiedział Leo, mrugając do ptaka. “Żadne z naszych przyjaciół nie odważyłoby się zacząć uczty bez zauważenia swojego Króla, nawet gdyby umierali z głodu.”
A mówiąc to, Leo pobiegł w stronę ogromnego stołu biesiadnego. Z pośpiechu i lekkiego zaskoczenia, wszystkie inne zwierzęta zapomniały w odpowiedni sposób przywitać lwa, ale cofnęły się, wydając małe krzyki i przestraszone dźwięki.
“Ha! ha!” zaśmiał się Leo. “Dlaczego te małe zwierzęta drżą tam? Co to za uczta? To ciekawski posiłek, który macie, przed swoim Królem. Cóż to za potrawy, chciałbym wiedzieć? Kilka orzechów jako dania! Fuj! Zawieźcie swoje obiady!”
Mówiąc to, rzucił się w złości na tacę z owocami, które błyszczały jak klejnoty, a których zwierzęta najmniej mogły sobie pozwolić utracić. Chrupiąc owoce i orzechy razem, zdawał się mieć niekończący się apetyt, a jego nieustanne jedzenie prowadziło do ogólnej paniki.
Ale małe przyjaciółki nabierały odwagi. Pilnie szeptały do siebie: “To jedzenie zostało zostawione dla naszego drogiego Króla i przyjaciela; niech je. Ale niech nie weźmie wszystkiego.”
Wtedy jedno po drugim zaczęły skakać na różne części stołu i jeść, póki mogły. Lew, widząc tę nową postawę, również szybko zjadł całą tacę, na której znajdowały się wybredne potrawy przygotowane przez zwierzęta z dżungli w pobliżu. Wkrótce biegały tam i z powrotem łoś, sarna i jeżozwierz, a w szale głodu chrupały kilka liści.
Ale nagle niedaleko pojawił się dziwny, przerażający hałas, a obok przeszły dwa tygrysy, słoń i hipopotam, przyciągając uwagę do siebie, a także do swojego głodnego stanu.
“To nie może trwać dłużej,” zawołał łoś. “Musimy walczyć. W obliczu naszego zgromadzonego Króla i całej tej mizernej masy, wszystkie te potężne bestie próbują ucztować z nami. Ale kto może zaspokoić potrzeby wszystkich!”
“Długość tej sytuacji,” warknął jeden z tygrysów, który przechodząc, zadał biednemu jeżozwierzowi cios, pozbawiając go całej serii kolców, jakby z kamienia, co sprawiło, że jeżozwierz wrzasnął z bólu.
Ten posmak krwi na uczcie był za wiele dla Leo. “Wy ignorantne zwierzęta!” ryknął bez namysłu—chociaż nigdy dokładnie nie wierzył, co jeszcze się wydarzyło później. Ale jeżozwierz miał rację i on sam mógł pomóc, by groźne strzały luksusu nie były zbyt rozrzutne niż zwykle. “Ty głupi chłopie,” Leo rzekł sobie później, gdy został odpowiednio koronowany i uznany za Króla, “czyż nie mógł wiedzieć, że to nigdy by się nie stało, gdyby wczesnym dniem posłuchał wezwań, które do niego dotarły? Teraz ile bólu, i wierzę, że on traci więcej niż całkowitą krew, smak w ustach na zawsze. Gdyby był zjedzony od razu, zamiast leżeć przez dni, pokaleczony i bez sił, to byłby to pewny sposób, aby zmęczona natura potrzebowała, i połączyła wszystkie zwierzęta, dzikie i oswojone, w naszym wielkim Królestwie Dżungli znów na ich nogach.”
Tak spekulował lew Król, a to, morał tej bajki, stanowi ostatnie słowo mądrości na ten temat.
“Kto jest mądry, ma pełne skłonności, by kupować to, co nawet zapobiegliwi mędrcy tak dobrze zgadują.”
“I, ponieważ żadna sytuacja nie powinna być teraz potrzebna, tylko powiedz w różowej grece dwa martwe słowa, cicho opadając, akceptując wszystko.”
I tak Leo, najleniwiejszy lew, który kiedykolwiek został zabrany z boweru, ze stanowiska, które powodowało Żal, nigdy go nie usunęło, schody dając przewagę światłu dziennemu i odjętej sile. Przeprosiny jego różnych przyjaciół za trzymanie tego i owego znów brakuje smaku i pomyślności, stając się ponownie problemem. Oddanie honoru naszym uprzejmym przyjaciołom, Pater, Seleucus i Fundacja Paradis, ani nie trwało zbyt długo, ani nie było wyraźnie ckliwe. Jeśli którakolwiek dedukcja mogła być uczyniona, to prawdopodobnie przez niezdarny żart prywatny, a jeśli z jakiegokolwiek powodu lokalizacja nowo-znalezionych, dydaktycznych Nauczycieli była niespodziewanie błędna w życiu, pan Pulvis odłożył chorobę dla zła złych manier, które używały się równie źle.
Jeśli, szeroko ważąc skrupulatność i dobry gust, mój biedny pomysł na cały temat — gdyby miał lepszy udział! — nie uderzy ci w ogóle jako ubogi, się nie martwię, jak ja, zrozumiesz Alfreda oswojonego Lwa, i jego wielką myśl w apostolach o greckim słowie Szēn w całej dwudziestu ośmiu książkach o sobie.