Czy wierzysz, że życzenia mogą się spełniać? Zawsze tak myślałam, szczególnie w nocy Festiwalu Latarni, kiedy marzenia i nadzieje unoszą się jak gwiazdy na niebie.
Tego szczególnego wieczoru, gdy stałam pod wielką, szepczącą wierzba w sercu naszej małej wioski, z zapartym tchem czekałam na ekscytujący moment. Latarni w każdych kolorach i kształtach kwitło wokół mnie, jasno świecące lampy kołysały się delikatnie na cienkich nitkach, a moja własna kreacja — w kształcie ogromnego biedronka — była wynikiem wielu godzin ciężkiej pracy.
„Czy jesteś gotowa ze swoim życzeniem, Jenny?” szepnął głos blisko mnie. To był Thomas, mój wierny przyjaciel i wspólnik w każdej z moich przeszłych przygód.
Uśmiechnęłam się, zerkając na długą ścieżkę prowadzącą do naszej wioski. Wszyscy, których znałam — Tata, Babcia i wszyscy moi mali przyjaciele — byli tam; a dalej rozciągała się dzika knieja ciemnych drzew, wznosząca się, wznosząca w nieznane, daleko za rzeką, w głębokie doliny.
„Och, gdybym tylko miała wszystko!” zawołałam niemal mimowolnie.
Moje oczy lśniły wizjami niemowlęcego braciszka, kuzynów z wsi i małych miasteczkowych mieszkańców — wszyscy z ich długo wyczekiwanymi prezentami, celebrując radosny festiwal. Ale moja szczerość tylko bardziej narażała moje życzenie na zgubny skutek. Miałam na myśli, że Tata powtarzał mi, abym nie spieszyła się, a Thomas chętnie powtórzyłby tę samą pocieszającą prawdę; lecz słuchając szumu tłumu, zajrzałam za próg mojego domu, a pokusa była zbyt silna. W końcu wielki dzwon kościoła zaczął dzwonić — muszą nas wzywać!
Szybko napełniłam swoją latarnię zapaloną świecą i, rzucając szybkie spojrzenie na cztery strony nieba, puściłam ją w obieg.
Czy jest coś do zapamiętania o księżycu na zewnątrz? Cóż, obecnie wygląda jak długi, cienki nóż — prawie o nim zapomniałam!
Wybiegliśmy w tłum, a gdy krążyliśmy w kółko, zauważyłam, że wszyscy życzą sobie, zanim wypuszczą swoje latarnie. Małe dzieci klęczały i mówiły “Ojcze Nasz”; uczniowie wypuszczali powietrze pomiędzy skrawkami czarnego papieru; młodzi rodzice kładli swoje dzieci w promieniach księżyca i całowali je. Ale moje życzenia już zostały oddane i mogłam je tylko puścić niezauważone wśród reszty.
Było ciężko przebić się przez tłum, ponieważ mój ciężki tamburyn ciągnął mnie do tyłu. Thomas pokazywał Janowi Pawłowi, jak poradzić sobie z papierową latarnią bez uchwytu. Gdy do nich dołączyłam, by zobaczyć, co można zrobić z wstążką, nasi sąsiedzi byli tak podekscytowani, że dziesiątki życzeń unosiły się razem z nami. „Jenny! uważaj na Jenny!” usłyszałam mówiącego Jana Pawła, ale byliśmy blisko brzegu, gdy moje wstążki i zapalona latarnia wpadły do głębokiej rzeki, sycząc i pryskając jak petarda.
Zdałam sobie sprawę, krzyknęłam i opadłam na zieloną trawę, a Thomas wpadł do wody obok mnie; ale widok, który ujrzałam, był na tyle zaskakujący, że uspokoił moje łzy.
Wielka kupa białych unoszących się lamp ciągle rosła, wrzucanych z mostu powyżej lub przybywających falami znad brzegu dookoła nas. Nagle przypomniałam sobie o tęsknocie za prezydentem, biednym Dziadkiem, i po raz trzeci powtórzyłam moje niewłaściwe życzenie. To byłoby takie piękne! Na wodzie rozbłysło światło, jakby ktoś wrzucił stalowy kubek, a z głębokości usłyszałam dziwny odgłos klaskania, który zdawał się zaprzeczać nie tylko porze dnia, ale i naszym naturze.
„Co robią?”
„Człowiek za burtą!” krzyknął Thomas, skacząc do rzeki z naszej małej łódki.
Z wielkim trudem zsunęli go w głąb czarnego błota i mułu. To był piątek rano; wszyscy nas wyciągnęli, a później policjanci włożyli palec na nasze sumienia. Stałam przez chwilę w naszym ponurym pokoju, patrząc w puste naczynia, gdzie słońce zawsze tańczyło na butelkach, gdy zaczynałam zmywać filiżanki. Czułam się bardzo przygnębiona.
Jednak gdy starałam się pamiętać ledwie cokolwiek z przeszłości, serce mojej obietnicy powróciło i pobłogosławiło mnie. To było naprawdę znacznie bogatsze niż to, co straciłam; mężczyzna musiał mi dać część swojej głębokiej radości, zapewniając mi dobre miejsce na zawsze. Jak wielkoduszne są nasze drogie myśli i czyny, gdy wyruszają świecąc jak tyle gwiazd!
A tam na podłodze (która naprawdę potrzebowała umycia) leżał piękny niemowlak w delikatnym śnie, z uśmiechem Babci wypełzającym przez małą Białą Kapliczkę, która została otwarta, by go przyjąć, a każdą poranną mszę odprawiano za jego dobro.
Ale gdyby tylko, ach! wiedział tragedię swojego istnienia! Nie mogę ci obecnie wszystkiego opowiedzieć. Tajemnicą jest, że nie jest moim Dziadkiem, i jest bardzo niefortunne, że razem z innymi doskonałymi cechami wydaje się dziedziczyć wszystkie dziecięce kaprysy i różnorodności po tym okropnym fikcyjnym numerze. Nie mogę o tym dłużej mówić.
Zatem bez mojego widoku, Babcia zapewniła mnie, że nigdy nie jest w delirium; od tamtej pory zaczął pokazywać inne dziwne cechy i różnice. Małymi krokami, dobrowolnie, tak długo, jak mogli, każdy, kogo znaliśmy, wycofał swoją pomoc. Nie było możliwości podążania za przewodnictwem rzeźnika, który zawsze mówił o dodatkach i sosach.
Następni przyszli nasi najbliżsi sąsiedzi, ale teraz są daleko. Potem zostaliśmy wzięci w niewolę przez Policję, która traktuje z sprawiedliwością, nie ma wątpliwości, i wykazuje uprzejmość. A po wciągnięciu wszystkich uzyskanych dochodów zatrzymują połowę jako opłatę za wstęp, a następnie odmawiają wypuszczenia nas w dół rzeki. Obawiam się, że pominęłam policjantów i żołnierzy.
Jednak prowadzimy spokojne i beztroskie życie. Nie zamykają nas w nocy i możemy wędrować w jego długich godzinach. Pewnego dnia nawet napisałam do naszego biednego, prostego gospodarza, ale list, który wrócił, był całkiem pełen murów, fos, wież i wszystkiego, co zamek powinien zawierać.
Ale co mnie najbardziej smuci wstając, to fakt, że ten niemowlak nie wydaje się przyswajać zdrowych pojęć. Czy chciałbyś usłyszeć fragment, który napisałam o tym pewnego poranka?
“Słuchaj mnie! Zobacz mnie! Wiedz, kim jestem,
Chciałabym ujawnić poprzez czyny, a nie słowa, moją wyższość.
Jestem błogosławiona; uwierz, sądź, że umierałam z głodu —
Wówczas dręczyć mnie,
Mogłabym —
Lub nie uzyskać dobrego miejsca.”
Rzeczywiście mogłoby być lepiej!
Czy wierzysz, że ludzkie życzenia mogą się spełnić? To zawsze to samo, niewdzięczne życzenia, które gdy raz uzgodnione wydają się być naprawdę zakreślone na papierze.