Dawno, dawno temu był sobie mały kamień, który był zmęczony leżeniem w tym samym miejscu dzień po dniu. Był gładki i matowy szary, niepodobny do swoich wielkich sąsiadów, którzy wznosili się ponad nim, pokrytymi jasnym zielonym mchem, ani do tych, które stały się ładnymi białymi kamykami po solidnym wyszorowaniu.
Mała istotka głęboko westchnęła i powiedziała do siebie: “Gdybym miała coś do zrobienia, może miałoby to sens leżeć tutaj; ale tak, jak jest, to po prostu nudne, nudne, nudne! Gdybym tylko mogła biegać jak rzeżucha, dmuchając moim zielonym czubkiem tak lekko, że ledwie można go dostrzec w tym, co ludzie nazywają ‘wiatrem’, albo gdybym tylko mogła stać się silnym drzewem i mieć słodkiego małego ptaszka na mojej głowie, jak ten wysoki kwitnący szuwark, który stoi w swojej słonecznej niszy i zasypia, bo nie wie, co jeszcze zrobić, i obserwuje skaczące świerszcze; albo gdybym tylko mogła być krzakiem, albo czymś innym świeżym i ładnym!”
“Och, gdybym tylko mogła skakać i tańczyć jak tektony! Jak bardzo bym to pokochała!” powiedziała mała kamienna.
Był na słonecznej łące, gdzie wszystkie rodzaje stworzeń przesiadywały, pełzały, skakały, albo toczyły się jedna na drugą, albo dmuchały w trąbki, jak tylko im się podobało, nie zatrzymując się ani na chwilę, by pomyśleć o zmieniających się opiniach sąsiadów.
Rocky, Kamień westchnął znowu. Nie trzeba było długo czekać, zanim przyszedł czas kary za jego niezadowolenie. Wieczorem nastała straszna burza, z wyjącym, krzyczącym wiatrem, i deszczem, który go bił i oślepiał, a narcyzy, stokrotki i tym podobne, o których często źle mówił, płynęły jak strumień jedna po drugiej, co sprawiało, że miały trudności z utrzymywaniem się w pionie przez cały czas.
Mimo to biedny mały kamień próbował z cierpliwością znosić straszną karę, gdy mógł usłyszeć zamiast wszystkich tych zdezorientowanych dźwięków małą istotę jakby wielokrotnie podnoszącą swój głos z:
“Społeczne szczęście zaczyna się od dobroci i pomagania innym. Bez względu na to, jak mała rzecz się robi dla innych, na pewno przyniesie owoce; małe rzeczy sprawiają, że wielkie rzeczy rosną. Och, posłuchaj, dobry przyjacielu!”
I Rocky, Kamień, słuchał i poczuł, że to, co pełzało wokół jego twardej, szorstkiej głowy, to był ślimak.
Następnego dnia znowu było spokojnie, a jego sąsiedzi, wszyscy gorzko płacząc za swoimi zgubionymi narcyzami i stokrotkami, nie mieli nic do powiedzenia przeciwko Rocky’emu; więc postanowił pozostać mocny i niezmienny w postanowieniu, które podjął, by być tylko tym, kim był.
Jednak później przybyło dwóch spragnionych podróżników, gęś i małe dziecko, prosto tam, gdzie leżał. Ta pierwsza zatrzymała się, zamachała dziobem, gdakała i krzyczała: “Nie ma wody, nie ma wody! Co za nieszczęśliwe miejsce!”
A mimo to właśnie tam pozostała mała kałuża, która powoli tryskała między kamieniami.
“Jakie wspaniałe miejsce, kochanie. Jakie piękne świeże źródło wody!” powiedziała starsza kobieta do małego podróżnika, gdy zatrzymali się, by włożyć małą, niemowlęcą buzię do filiżanki, którą zbudowały świerszcze.
A barnakle zbliżyły się ku powierzchni kałuży i odświeżyły się jak gąbki, podczas gdy mały kamień zaczął znowu mieć nadzieję.
Mały brązowy robak książkowy pełzał w i z pęknięć oraz szczelin, które były w nieszczęśliwym kamieniu, i przeczytał wiele rzeczy, których wcześniej nie znał, te większe czytały – przynajmniej to, co miały do powiedzenia z księgi natury.
Ale ostatnia rzecz, która się wydarzyła, to piękny mały gwiazdkowy kwiat, który umieścił się na bogato zielonym łodydze i rozglądał się, jak jego sąsiedzi tu i ówdzie pozostawiali szeroką przestrzeń, by mógł rosnąć, ale podszedł do Rocky’ego i z nieśmiałym głosem powiedział: “Spójrz, oto jestem. Czy nie pozwolisz mi? Nie mogę rosnąć nigdzie indziej; jestem skromny i pokorny, ale nikt nie może mi pomóc więcej niż ty.”
Wtedy Rocky, Kamień, obudził się, zachwiał się, zakwitł, rozpowietrzył zapach, ożywił swoje stagnujące wody i powiedział zdecydowanie: “Bezpiecznie tutaj pozostanę, szczęśliwy będę. Ten, kto dąży do dobra innych, z pewnością odniesie nagrodę w sobie, niezależnie od tego, jak małe to jest, co robimy.”