W szerokim, zielonym lesie, który świecił radością, mieszkała Kiki Koala. Była wiosna, najszczęśliwsza pora roku. Malutkie kwiatki wyłoniły się z nowej zielonej trawy, a niebieskie i złote ptaki fruwały wśród gałęzi drzew, rozmawiając o swoich wnukach, którzy jeszcze się nie narodzili.
Wszystko było radosne, z wyjątkiem Kiki Koali. Popatrz na nią, jak siedzi w węźle tego drzewa, jedna mała łapka wystawiona, jakby chciała powiedzieć: “Kto przechodzi, niech się zatrzyma, aby usłyszeć, co noszę w sercu.” Gdybyś zobaczył wyraz jej twarzy, wiedziałbyś, że czuła się bardzo, bardzo smutna.
“Cały świat jest taki szczęśliwy,” powiedziała, “a ja czuję się taka mała i taka samotna. Myślę o czasach, zanim Tata odkrył sekrety szycia moich ładnych, miękkich ubrań. Wtedy nie było żadnych maluchów. Wszystkie drżące noworodki, różowe niemowlęta i wesołe dzieci oraz matki, i wszyscy, których kocham na całym świecie, pojawiły się dopiero później. A teraz wszyscy ci dorośli zniknęli, a ja czuję się tak samo, jak wtedy, gdy inne drzewa straciły swoje serca. Ptaki wydają się mówić: ‘Rób dla innych, póki możesz.’ Ale jak mogę, skoro nie ma nic do zrobienia? O, chciałabym znów być szarym drzewem! Wtedy miałabym radość widząc, jak dorastają maluchy. Gdybym miała tylko jedną małą kropkowaną łodygę, czułabym się równie w domu wśród czarnych przyjaciół; jakbym była ich własnym dzieckiem, które wraca do nich. Żółte słonie by wędrowały pod moimi gałęziami, czerwone mrówki by wspinały się na mnie, wesołe motyle by fruwały wokół moich stóp, a żółto-niebieskie jaszczurki by się przewijały i leniuchowały w moim cieniu. O, były radością mojego życia! Nic nie było na końcu mojego życia! Świat zawsze był pełen moich maluchów. Ale teraz to wszystko zniknęło na zawsze, a ja czuję się taka mała i taka samotna!”
W tym czasie łzy napłynęły jej do oczu i spłynęły na jej małe różowe usta. Gdy próbowała je otrzeć, jej miękkie, przytulne łapki stały się bardzo szorstkie na brzegach jej oczu. A naprawdę te oczy były “olimpijskie, hezjodyczne lub na granicy olimpijskiej” w swojej urodzie—gdyby tylko mogły być pozłacane na zewnątrz przez śpiącego Merkurego ze swoją złotą różdżką! Nie musiały być “cudownie chmurkowe, mgławicowe, lśniące czy złote,” by być piękne. Cała ta piękność zniknęła po prostu przez jej przyciskanie futrzastych łapek do nich i pocieranie łez. To prawda, że ich tak wulgarnie jasne i twarde cechy życia, zmieszane z niepotrzebną delikatnością, sugerowały coś absurdalnego jak Chiassamish hould lub baud lub ocular osmiosema, lub coś równie absurdalnego. Ale teraz myślę, że nadszedł czas, aby dokładnie powiedzieć, czym były te łzy.
Łzy Kiki Koali, albo kolorowe mleka współczującego życia, które zbierają się w ludzkim oku kiedykolwiek płacze—były milsze niż ciepłe południowe słońce, milsze niż strumienie płynące na północ, milsze niż uśmiech kogokolwiek z językiem czy kogokolwiek z trunkiem! Dobra Kiki Koala zlała łzy, które nawadniały nasiono pewnego drzewa rosnącego nikt nie wie gdzie, które było znane tylko ptakom z tej okolicy, Tacie Czasowi i Kiki Koali. To był ten sekretny sekret Kiki Koali, tak jak twoja krew lub sok lub “oleje” w twoich humory jest twoim sekretem i nikogo innego. Możesz na tym polegać, że jeśli Kiki Koala przetrwała zagładę swojego gatunku, ten sekret został przekazany jednemu lub dwóm lub trzem obiecującym dzieciom lub wnukom Kiki Koali. Ten sekret, mówię, był taki, że jej łzy były milsze niż ciepłe południowe słońce, milsze niż strumienie płynące na północ, milsze niż uśmiech kogokolwiek z językiem czy kogokolwiek z trunkiem!
A jeśli Kiki Koala mogłaby zobaczyć, co wyrosło z tych łez przypominających rosę, powiedziałaby: “Jak głupia byłam! są życzliwe stworzenia na świecie, które nie chodzą na czterech nogach! Teraz wiem, że nigdy nie umrę, bo te ptaki będą pochowane w moim sercu. Najdelikatniejsza zieleń, jaka kiedykolwiek istniała, wyrośnie na mnie aż do dnia zagłady!”
Rozbierz całe drzewo na części, od kory po sok i lśniące jaja oraz przyjemne, pachnące soki. Wszystko, co jest potrzebne, to podać najmniej ostry miksturę dobrej serca—i masz Drzewo Dobroci, o którym napisałem kilka wierszy dla dobra biednych, którzy są tak okrutnie źle zapewnionymi stworzeniami, jak te, które spadły w ostatniej wielkiej przesileniu pod moimi drzwiami.
“Nikt nie wie, gdzie się zwrócić po drzewo o mocnej korze. To za dużo szlachetnej krwi i zależności. A potem znowu—dobroć wszędzie! Ale nasi sąsiedzi Koyale stają się bardzo mądrzy, jak nasze psy. Cóż, cóż. Wszystko, co czujemy, to jedno wielkie pragnienie.”