Dawno, dawno temu, w Krainie Niebieskiej, gdzie gwiazdy tańczyły, a kwiaty szeptały tajemnice, mieszkał lew, który został strażnikiem gwiazd. Każdej nocy przemierzał niebo, zapewniając, że każda gwiazda błyszczy najsilniej jak potrafi.
Pewnej ponurej nocy, gdy Leo lew czuwał nad światem poniżej, ciemne chmury zaczęły się zbliżać ze Wschodu, zasłaniając gwiazdy czarnym mrokiem. Ochrona gwiazd była ciężkim brzemieniem. Nie było żadnej instrukcji, ani nikogo, kto by mu pomógł. Ale Leo wiedział, że jeśli kiedykolwiek zawiedzie w swojej straży, wielka krzywda może spotkać ziemię. Potrząsnął grzywą i warknął, a całe niebo zadrżało na dźwięk. Obkręcił się, a jego ogon zdmuchnął chmury.
„Wracajcie, cienie!” zawołał. „Wasze miejsce jest daleko w dół, a moje tutaj, gdzie moje gwiazdy migoczą.”
Ale cienie się nie zatrzymały ani nie cofnęły; tylko toczyły się dalej, aż były bardzo blisko. Wtedy Leo dostrzegł, że gwiazdy wisiały na nitkach, a czerniejący niebo szybko stawał się coraz grubszy.
„Jesteśmy w wielkim niebezpieczeństwie,” powiedziały migoczące gwiazdy, „jeśli te chmury zbliżą się jeszcze trochę. Zasłonią nas, nasze światło nie dotrze do ziemi, a noc zostanie ciemna na zawsze.”
„Wkrótce moja siła się skończy,” powiedział Leo; „ale muszę walczyć, dopóki mogę. Świat nie może być bez światła.”
Tak więc stanął naprzeciw burzy, wielki Król bestii, a cieniście zasłaniające chmury otoczyły go, a on zaczął ryczeć. Daleko w dół, ludzie usłyszeli jego głos, a małe stworzenia zadrżały.
„Mój ryk musi przestraszyć te chmury,” pomyślał Leo; „był słyszany na ziemi, a to powinno wystarczyć, by odpędzić cienie.” I znowu odwrócił głowę i ryknął, bo jego serce było silne, ale powoli, powoli chmury zbliżały się coraz bliżej.
Wtedy Leo poczuł, że siła w nim szybko umiera, i wykonał trzy rozpaczliwe skoki w kierunku wroga, zrywając kilka dziur w czarnym materiale, ale nie pozostały one rozdarcia. Następnie rozciągnął się nad gwiazdami, a gdy wściekłe cienie uderzyły w jego ciało, był pewny, że zginą; ale nie, ciemne chmury stawały się coraz ciemniejsze i otaczały gwiazdy w gęstym mroku, którego Leo już nie mógł przebić.
Potem podążył za ogonem, który rzucił na niebo, a jego serce napełniło się radością, bo zobaczył na końcu otwór, który zrobił, gdy walił nim w ciemne chmury. Ruszył przez otwór na koniec swojego ogona, a cienie były mu u nóg; ale w chwili, gdy był wolny, podniósł go wysoko i zamknął otwór w chmurach, które dawały schronienie gwiazdom.
A gdy Leo wrócił do oblicza księżyca i obrócił się, by warknąć na niebo, było puste, z wyjątkiem gwiazd, które migały tak jasno, że ich światło sięgało daleko w dół.
Potem Leo wspiął się przez otwór ogonowy jeszcze raz; ale zanim go mocno zamknął, zatrzymał się i machnął łapą do gwiazd wiszących wokół niego, aby podziękować im za pomoc. A jeśli teraz uważnie spojrzysz w nocne niebo, możesz zobaczyć małą migoczącą gwiazdę, która błyszczy od tego momentu.
Księżniczka Celestia kiedyś opowiedziała historię o tym, jak ta gwiazda została później nazwana Leo i jest teraz gwiazdą lwa, któremu słońce za każdym razem, gdy podróżowała pod ziemią, dawała mały kawałek księżycowego światła, by wciąż mogła świecić tam w ciemnej nocy.
Tak więc wszystkie gwiazdy mają teraz przyjaciół w słońcu i księżycu, ale chociaż pamięć Leo nigdy nie zniknęła z tej opowieści, relacje między lwami a gwiazdami wydają się trwać nadal.
Jednak za każdym razem, gdy mała chmurka zasłania teraz gwiazdy, nie ma burzy ani deszczu, bo tylko pragnie dać nowy kawałek starego lwa, trochę troski i pocierać przyjaźnie o jego plecy i długą, bogatą złotą grzywę, bo ogólnie dni idą dalej niż noce, ponieważ tak naprawdę nie ma dużej różnicy, gdy jedno życie spędza się na niebie i w Krainie Niebieskiej.