Wielka Przygoda Czytania

Jestem Timmy Żółwiem i chcę opowiedzieć ci o jednym z najcudowniejszych dni w moim życiu! Było lato, właśnie wyklułem się z jajka i pełzałem w stronę lasu, kiedy zauważyłem wszystkie te kolczaste, ostre rzeczy. Nie chciałem przejść po żadnych kolcach ani ostrych kamieniach. Więc skręciłem w prawo i uderzyłem głową w stopę małej dziewczynki. Podniosłem wzrok i zobaczyłem uśmiechniętą twarz zaglądającą na mnie. Miała na sobie dużą kapelusz słoneczny i mały różowy parasol zawieszony na ramieniu.

„Cóż za drogie małe stworzenie! Co robisz tak daleko od domu?” powiedziała w delikatnym tonie, a potem dodała z śmiechem: „Myślę, że teraz jestem twoim domem, i będę musiała zacząć pływający ogród. To źle, że w lecie kroimy lód w naszym stawie, ale nie chcę myśleć o zostawieniu cię tutaj,” i delikatnie mnie podniosła, odwróciła pokrywę wózka dziecięcego i włożyła mnie z powrotem obok swojej lalki.

Wkrótce znalazłem się w urokliwym miejscu pełnym drzew, kwiatów i trawiastych łąk. Były rzędy ławek w cieniu drzew, oraz stoły, na których leżały prace dzieci. Na trawiastym końcu długiego stołu siedziała mała dziewczynka, która zbierała stokrotki, obok niej był chłopiec bawiący się z małym białym szczurkiem. Przy wejściu były starsze dzieci czytające, a inne rysowały kolorową kredą, podczas gdy z góry grała wesoła orkiestra. Jak miło spędzałem czas! Ale czułem się naprawdę głodny.

Mała dziewczynka, która zabrała mnie z miasta, wkrótce wzięła mnie z powrotem z wózka i podeszła do pani za długim stołem. „Przyniosłam ci żółwia,” powiedziała mała dziewczynka, „ale zapomniałam o jedzeniu. Myślisz, że mogłabyś mi dać trochę kapusty?”

„Właśnie to zamierzałam mu zaoferować. Co za szczęście!” odpowiedziała pani, kładąc trochę na dłoń.

Więc zjadłem to. Następnie pani zapytała: „Czy chciałbyś, żebym obcięła ostre końce jego pazurów? A może miałabym je wygładzić?”

„Och, nie,” powiedziała dziewczynka, wkładając mnie znów z miłością do wózka. „Żółwie nigdy się nie skarżą, kiedy przechodzą obok siebie.”

„Dzień dobry, dzieci!” zawołała pani, która mnie przyniosła, podchodząc z klasą maluchów, aby słuchać historii pod drzewami. „Czy nie widzicie, że przyniosłyśmy wam nowego ucznia?”

„Czy to żółw?” zapytała mała dziewczynka ze stokrotkami, urywając kilka koniczyn i trzymając je nad moją głową.

„Oczywiście, że tak,” zaśmiała się pani, zerkając na mnie, aby sprawdzić, czy potrafię jakieś sztuczki. Ale nie znałem żadnej prócz „Dziękuję”, co powiedziałem poważnie we wszystkich językach i powiedziałem jej, jak bardzo lubię być na wieczorkach czytelniczych.

Wkrótce wstawiono parawan, aby nie widać było ludzi przechodzących obok, a pół tuzina dużych dzieci mignęło mi z drugiej strony stołu, a potem wszystkie uciekły. Dwóch małych chłopców stanęło nade mną, a ten wyższy trzymał w ręku małą, poszarpaną książkę.

„Kto przeczyta mi?” zapytałem.

„Ja najpierw,” odpowiedział jeden i zaczął. „Była koparka parowa – koparka parowa, wiesz, wykopała – wykopała, wycięła i zrobiła maszynę.”

„To Tiddledywinks-a-dicky,” zacząłem.

„Nieprzetłumaczone,” zauważył chłopiec poważnie, a następnie kontynuował czytanie: „To była koparka parowa, która miała oczy – i miała – miała –”

„Och! Proszę, dokończ to!” zawołałem. Nie mogłem dłużej czekać, aby dowiedzieć się, jak koparka parowa wykopała dom dla pana; musiałem jednak prosić małego czytelnika, aby znów i znów pogłaskał mnie po głowie, aż poczułem się dobrze. W końcu dotarł do końca. „Potem pan w domu, który rzucił nasiona sezamu, poszedł spać,” przeczytał.

„Jest jeszcze jedna,” powiedział chłopiec siedzący po drugiej stronie stołu, który skończył kopać głębokie dziury i wygładzać wszystko.

„Jestem okropnie głupi,” uśmiechnął się drugi. „Mogłem czytać początek w kółko, a raz przeczytałem całą linię liści – po prostu sam jeden. Były takie interesujące; mówiły, że było tyle dni, aby puścić otręby do pływania i je upiec; a potem obliczały, ile pudełek. Myślałem, jak bardzo ucieszy się Ojciec Gęś,” a czytelnik zwrócił swoją zmieszaną twarz w moją stronę. „Myślisz, że kiedykolwiek słyszał o tym samym pudełku i czasie, który zajmie, aby wyczyścić swój Dziennik Podróży, zanim jego książka się ukaże?”

„Nie,” odpowiedziałem; „ale nie był dorosły jak my.” Byłem całkiem stary jak na żółwia z muszką prawie calową.

„Więc myślisz, że jesteś stary,” kontynuował chłopiec z półkami, który wrócił z małego spaceru do pokoju czytelniczego obok stacji, trzymając dużą brązową książkę, całą zgniecioną jak kiełbasa, która mówiła: „Nie jedz tego. Spójrz na moją mamę i tatę na moim tylnym grzbiecie.” „Czy to była twoja mama w parku z wózkiem dla dzieci?”

„Nie. Włożono mnie do niego i zabrano z powrotem do parku,” odpowiedziałem, „a ona wszędzie, gdzie poszła. Proszę, weź mnie pod ten parasol. Och! On otwarty.”

Chłopiec spokojnie trzymał mnie nad błyszczącym czarnym chrząszczem pod pchanymi szprychami, a kiedy przeszedłem na podłogę, powiedziałem: „Lepiej na zewnątrz niż w środku,” co sprawiło, że wszyscy ci, którzy mieli takie cudowne przygody do opowiedzenia, równie się zaśmiali.


Ledwo wiem, czy moje dziecięce serce poszło najdalej, gdy opisywałem, jak zimne kraje są wybierane na mapie i jak futra na zimno są zapinane – te małe białe plamki śniegu wyglądające na zamarznięte i sztywne; czy to, jak młoda dama nauczyła się na pamięć, aż weszła w tarapaty i była pijana. Ale była wesoła pani, która rzucała nasiona sezamu, która wydawała się cieszyć się dzieleniem moich zmartwień bardziej, nawet niż tiddledywinks-a-dicky.

Potem mój chłopiec i ja słuchaliśmy, jak inni urzekali nas przygodami złej dziewczyny, której język był trujący dla wszystkich ludzi i rzeczy. „Ona została wrzucona do świata, gdzie nikt nie może mówić,” zacząłem znowu.

Ratuj Robaki,” dokończył chłopiec z stacji, który wrócił z pokoju czytelniczego.

„Ratuj Robaki,” zaufał jego przyjaciel.

„Najpierw powiedz coś, co nie jest tytułem książki, a potem możesz opublikować Ratuj Robaki później,” był ripostą Christy’ego.

Ale jego przyjaciel wciąż nie był przekonany, że pani podróżująca z nikim nie denerwowała się, gdy była wzywana, jest przydatna do jego narracji. „Widzisz,” powiedział powoli, „najpierw natknęła się na małpę, która wyglądała na taką znerwicowaną i jakby ładowała igły i dynie, wszystko jakoś dobrze, wypełniała się tępa piosenką.

Zwróciłem się do chłopca przy półkach i zapytałem: „Czy nie śpiewałeś takich piosenek, gdy byłeś małym chłopcem?”

„Nigdy nie znałem nazwy żadnej – wszystko, co wiedziałem, to ‘tak jakoś’ – bez śpiewania i okropnych bez-humpów.”

„Ale kto – kto to tam z boku,” pomyślałem, „cicho śpi?” Więc całkowicie straciłem tę myśl o najweselszych czytelnikach, którzy mieli z nami lunch.


A kolacja również się zbliżyła! Wysoki, czerwony, radosny brat pani, która nie obawia się szybko starzeć, przyszedł z naszej dywizji i dziwił się w prawo i lewo; a lepsza część zawsze wydawała się przychodzić na końcu. A, co za pszenno-kukurydziane i otrębowe ciasteczka ułożone przed jego dociekliwymi rodzeństwem i klucznikiem naszego działu!

Po kolacji czytelnik naszej małej imprezy trzymał mnie przed każdą osobą, nawet ciotką małego chłopca, który śpiewa, i poważnie opowiadał, jaką radosną zabawę będę mieć. Jego oczy zaczęły się iskrzyć, gdy mówił o „niechętnych damach czytających, krzyczących do siebie, aby puścić jego szkło.”

Ale kiedy dotarł do człowieka w białym kapeluszu i twarzy, który dotykał ludzi, a mężczyzny z szarymi włosami, aby dogonić i zamknąć brwi szybko na końcu: „Proszę, panie, chcę więcej,” donośnie wybrzmiał głęboki głos mojego nowego przyjaciela w zmieszanym rozmowach. Rozejrzałem się i zdziwiłem.

Potem poszedłem na chwilę do pudełka na końcu naszej dywizji, gubiąc się w cudownych krainach. Czułem ręce głaszczące moją głowę, a obaj chłopcy blisko mnie słuchali.

„Pierwszy krok ratuje but. Ostatnia litość olej i elastyczność,” krzyknął mój przyjaciel za mną, a ja wiedziałem, że zmieniali zdanie.


Już jestem w domu, i szczęśliwie osiedliłem się wśród moich braci i sióstr w żółwim domku w naszym ogrodzie. Ale tak przyjemnie jak moja mała ekspedycja w wielkim, szerokim świecie, gdzie minutowy Geelong odwiedza mój drogi pokój czytelniczy i zawsze pomaga mi stawać się mądrzejszym. Czy moja podróż ma być upamiętniona przez dużą mapę całkowicie dla siebie?

Nie sądzę, ale kiedy szedłem na wypadek w parku, zobaczyłem namalowane mapy dobrych kataklizmów, takich jak góra Cotopaxi i ludzi mieszkających blisko, którzy giną dzień po dniu w liczbach znacznie przekraczających niedopuszczalne wielkie insekty, absolutnie.

Kto nie ma nikogo, aby czuć i zabierać ze sobą, oprócz swoich własnych teraz?


Zaśmiałem się, gdy to przeczytałem, a ogólnie moja książka opowieści była jedną z najbardziej zabawnych, jakie kiedykolwiek napotykałem. Ale czy nie ma „Księgi czytania”, gdzie młodzież w innych częściach pasuje do czytelnika w następnej połowie, aby natychmiast przeczytać swoją część naprzeciwko? Mogłem odpowiedzieć „drogie dzieci”, ale nie powiem ci co. Gdybym nauczył się ich języka, gdy go wytłumaczali, powiedzieliby coś, co byłoby bliskie „Było raz i nie było.”

English 中文简体 中文繁體 Français Italiano 日本語 한국인 Polski Русский แบบไทย