Na zielonej łące, gdzie kwiaty tańczyły w szumie wiosennego wiatru, mieszkał Benny Zając - wesołe stworzonko znane z dwóch rzeczy: swoich długich, opadających uszu oraz przepysznych ciasteczek. Każde stworzenie, duże czy małe, futrzaste czy piórowe, czekało na ten czas w roku, coroczny kiermasz pieczenia, na którym ciasteczka Benny’ego czarowały wszystkich swoim wyśmienitym smakiem.
Jednak pewnego słonecznego poranka nastała katastrofa! Gdy Benny skakał w swoim przytulnym norze w stronę swojej piekarni, nucąc wesołą melodię, ujrzał najsmutniejszy widok. Jego półki, które zwykle były pełne słoików z ciasteczkami - czekoladowymi, owsianymi z rodzynkami, orzechowymi z dżemem - były całkowicie puste.
Smutek zdusił serce Benny’ego. “Co się stało z moimi ciasteczkami?” zawołał Benny, szaleńczo szukając okruszków, mając nadzieję, że to tylko sen, z którego się obudzi. Lecz, ku jego rozczarowaniu, to było prawdą. “O nie! Kiermasz pieczenia jest dzisiaj! Co ja teraz zrobię?”
Wtedy pojawili się najbliżsi przyjaciele Benny’ego, Penny Perdź i Freddie Lis. Zauważyli smutek Benny’ego i pobiegli do niego. “Co cię trapi, Benny?” zawołała Penny, wygładzając swoje pióra.
“Moje ciasteczka,” westchnął Benny. “Wszystkie moje ciasteczka zniknęły!”
Penny i Freddie wymienili spojrzenia, ich wyrazy twarzy zmieniając się z niepokoju w działanie. “Pomożemy ci je znaleźć!” zadeklarował Freddie, w jego sprytnych oczach błyszczała determinacja. “Jeśli się pospieszymy, może jeszcze zdążymy na kiermasz,” dodała Penny, machając skrzydłami w zgodzie.
Tak więc, uzbrojeni tylko w nadzieję i przyjaźń, trzej przyjaciele wyruszyli w kierunku Leśnego Wąwozu, serca ich małego świata. Benny wyjaśnił swój plan, by powiesić ogłoszenia po całej łące, modląc się, że ktoś widział złodzieja ciasteczek.
Trio pracowało niestrudzenie, wieszając ogłoszenia na drzewach, pod kamieniami, a nawet w norze Betty, sąsiadki Benny’ego. Gdy słońce zbliżało się do południa, ich determinacja zaczęła słabnąć. Ale tuż przed tym, jak mieli poddać się rozpaczy, wąsiki Benny’ego zadrżały z nowego pomysłu.
“Benny,” zaczął Freddie, “kto jeszcze lubi ciasteczka tak samo jak my?”
“Benny Miś,” odpowiedziała Penny, drapiąc się po głowie.
“Dokładnie!” zawołał Freddie, jego oczy rozświetliły się. “Mieszka przy Strumieniu Miodowym. Jeśli ktoś wie o ciasteczkach, to właśnie on. Czemu nie odwiedzimy go?”
W mgnieniu oka skakały, biegały i przeskakiwały przez łąki, aż dotarli do błotnistego brzegu Strumienia Miodowego, gdzie Benny Miś znany był z drzemania - gdy tylko jego brzuszek nie był zajęty szukaniem ciasteczek, oczywiście.
I rzeczywiście, tam był Benny Miś, cichutko chrapiący. Ale tuż obok niego było najsłabsze widok: mała sterta ciasteczek leżąca na jego brzuchu, a tuż obok, notatka napisana pośpiesznie.
“Benny! Obudź się!” wołali delikatnie, starając się nie przestraszyć śpiącego misia.
Z wolnym drapaniem głowy, Benny Miś obudził się. “O, cześć,” zamruczał, a potem jego oczy rozszerzyły się, gdy zauważył ciasteczka. “Wow, skąd to się wzięło?”
Jego przyjaciele wyjaśnili dylemat Benny’ego i jak dostrzegli go w takim dziwnym widoku.
“Znalazłem te podczas drzemki, nie myśląc o niczym,” ziewnął Benny Miś, ponownie drapiąc swój wielki brzuszek. “Kilku wiewiórek przyniosło je dzisiaj rano, tuż przed tym, jak zacząłem drzemkę. Powiedziały, że znalazły je przy wielkim platanie, gdzie mieszka pani Emilia Słoniowa.”
Przyjaciele podziękowali Benny’emu Misiowi i ruszyli w stronę klucza, aromat świeżych ciasteczek prowadząc ich do tego, co mogło jedynie oznaczać kłopoty.
Gdy dotarli do wielkiego platana, zobaczyli Emilię Słoniową w kwiecistej fartuchu, słuchającą, jak Sam Wiewiórka gdera. Sam przerwał w połowie zdania, gdy przyjaciele się zbliżyli.
“Sam! Emilio!” zawołał Benny. “Czy widziałeś moje ciasteczka?”
Twarz Sama opadła. “O, to tu?” zaskrzeczał, wskazując małą łapką na pusty talerz na kolanach Emilii. “Właśnie opowiadałem Emilii o skarbie ciasteczek, które były rozłożone, ale nie zdążyłem zjeść żadnego!”
“Myślałam, że to prezent,” westchnęła Emilia.
Nagle Benny uświadomił sobie bolesną prawdę. “Nie, nie, to moje!” krzyknął. “Wszystkie zniknęły!”
Ale w tym momencie, wysoki śmiech przerwał ich smutek. Spojrzeli wokół, zszokowani widząc małego Figla, który wyglądał zza drzewa. “Zajadałem się tymi ciasteczkami!” zasyczał. “Ale były dla mnie zbyt słodkie. Właściwie to bardziej pasowały Pani Wiewiórce niż dla mnie. Dlatego powiedziałem im, gdzie mają iść!”
“I dokładnie to zrobiła Wiewiórka,” zaśmiała się Emilia, widząc, jak trójka przyjaciół dzieli zaskoczone spojrzenie.
“W takim razie są w domu Pani Wiewiórki!” krzyknął Benny z nową nadzieją. Wybiegli w kierunku nory Pani Wiewiórki w starym dębie na wzgórzu.
“Chodź, chodź!” dyszał Benny, jego małe serce biło z ekscytacji. “Może jeszcze zdążymy na kiermasz!” Wszyscy się zgodzili, kiwając głowami z determinacją, i ruszyli na wzgórze.
Gdy jednak dotarli, scena przed nimi nie była taka, jakiej się spodziewali. Obok Pani Wiewiórki siedziało pół tuzina leśnych stworzeń - Kaczka Deedee, Lew i Larry Miniaturowe Świnki oraz Dzięcioł Willa - skubiących duchy ciasteczek, podczas gdy wszyscy przygotowywali się do zaśpiewania melodii.
“To moje ciasteczka!” westchnął Benny z niedowierzaniem. Wszystkie oczy zwróciły się w jego stronę, każde wypełnione zdziwieniem. “Na czas się tu pojawiłeś, Benny!” zawołała Pani Wiewiórka. “Wiesz, jak długo czekałam, aby zobaczyć, jak wszyscy cieszą się tymi ciasteczkami, które upiekliśmy razem w zeszłym tygodniu? Wszyscy przyszli i powiedzieli mi dzisiaj rano, że nikt ich wcześniej nie próbował, ale każdy chciał ciasteczka!” Wiewiórka podała wtedy Benny’emu papierową torbę. “Proszę, są wszystkie twoje.”
Benny spojrzał w dół z mieszanką dezorientacji i radości. Tak, w torbie były ciasteczka. Oceniwszy torbę, ogłosił: “Z taką ilością ciasteczek, wystarczy dla wszystkich na kiermaszu - i jeszcze coś zostanie!”
Zgodnie z słowami Benny’ego, na Kiermaszu Pieczenia tego popołudnia stół przeszedł opadniętymi ciasteczkami i zachwyconym rozmowom. Benny z pełnym sercem patrzył, gdy jego przyjaciele dzielili się ciasteczkami z torby i tymi, które upiekł na nowo, ciesząc się sceniczną opowieścią dzięki Dzięciołowi Willa, który recytował “Trzy Świnki”.
Gdy słońce zniżało się nisko, rzucając złocisty blask na scenę, Benny uświadomił sobie coś ważnego. Dzieląc się, nie tylko napełniali swoje brzuszki, ale wypełniali swoje serca szczęściem.
“Następnym razem, gdy będzie kiermasz,” dyszał Freddie, oblizując wargi. “Może zbierzemy się tutaj z wszystkimi przyjaciółmi!”
Penny przytaknęła, a uśmiech rozświetlił jej piórka. “Zgoda,” zaśmiała się. “Chociaż będę musiała odbyć drzemkę między ciasteczkami, jeśli będzie ich tyle co dzisiaj.”
I na to przyjaciele zaśmiali się razem, ich więzi jeszcze silniejsze dzięki każdemu okruszkowi serdeczności i pamięci o niezapomnianym dniu.