Lśniąca Złota Ryba

Dawno, dawno temu, w lśniącym stawie położonym w pięknej łące, żyła Złota Ryba imieniem Goldie. Każdego wieczoru, gdy niebo przybierało odcienie purpury i złota, unosiła się blisko powierzchni, słuchając dzieci siedzących na skraju stawu. Goldie była magiczną rybą i dla dobrych dzieci, które wrzucały do wody grosik, mogła spełnić każde życzenie, o którym marzyły ich serca. Spełniła wiele życzeń: nową lalkę, błyszczący rower, a nawet szczeniaka.

Jednak z upływem czasu Goldie zaczęła czuć się samotna. Kiedy tylko dziecko wypowiadało życzenie, ich szczęście ogrzewało jej serce, ale jednocześnie tęskniła za towarzystwem. Myślały tylko o rzeczach, które im dawała, a one nigdy nie wracały. Pewnego poranka zobaczyła małego chłopca, któremu sprawiła wielką radość, chwiejnie stającego w nowej parze butów przed sklepem z zabawkami. “Co za miła niespodzianka!” pomyślała. Ale kiedy się obrócił i ją zobaczył, krzyknął: “O, Mamo, zobacz na ogromną rybę w stawie, która spełniła moje życzenia!” I pobiegł sobie, nie myśląc ani razu o swojej Starej Przyjaciółce, Goldie.

“To może być przyjemność spełniać życzenia,” westchnęła Goldie, “ale jeszcze większą radością byłaby prawdziwa przyjaźń.” Postanowiła, z delikatnym uderzeniem swojego złotego ogona, zanurzyć się na dno stawu i nie wynurzać się, dopóki nie znajdzie kogoś, kto chciałby być jej przyjacielem.

Nazajutrz wieczorem do stawu przyszła mała dziewczynka – tak, mała dziewczynka, nie chłopiec – trzymając w ręku grosik. Stała na skraju, kręcąc grosikiem w kółko, a potem wrzuciła go do wody. “Ciekawe, co chciałabym życzyć!” powiedziała. Goldie swym pływaniem zbliżyła się do niej i spojrzała jej w oczy.

“Czy ta mała dziewczynka nie chce, aby spełniono jej życzenie?” pomyślała. “Proszę, mała dziewczynko, życz sobie czegoś, zanim odejdę!” Ale mała dziewczynka wpatrywała się bez końca, nie wiedząc, że ryba słyszy to, co mówimy i myślimy, aż do późnego następnego dnia, kiedy wróciła znów z małym chłopcem, który, gdy tylko przybył, wyciągnął grosik z kieszeni.

Wyglądał bardzo zadowolony z płaszcza, który miał z guzikami na całej długości przodu; następnie na chwilę stał zupełnie nieruchomo i powiedział:

“Chciałbym… chciałbym, aby mój tata wrócił z wojny i nie musiał już walczyć.”

Tutaj Goldie poczuła dreszczyk radości. “Teraz zapamiętał, co trafia prosto do serca!” powiedziała, i popłynęła, aby spełnić życzenie.

Po pół godziny mały chłopiec zobaczył swojego ojca, idącego w jego stronę, uśmiechającego się i machającego ręką, tak jak to robił, kiedy wracał z wakacji. Mała dziewczynka była tak zachwycona i szczęśliwa, że ledwo mogła się ruszyć. Tylko słuchała słodkich dźwięków, gdy mały chłopiec recytował swoją lekcję, a jego tata poprawiał go, myśląc, “To jest prawdziwe szczęście.”

Ale wczesnym rankiem następnego dnia mała dziewczynka przyszła do stawu i zaczęła wrzucać grosiki, aż Goldie myślała, że nigdy już nie wynurzy się na powietrze. Obserwowała, że mała dziewczynka była bardzo staranna i miała na sobie strój jak dorosła dama, chociaż, oczywiście, była tylko dzieckiem. Najpierw zażyczyła sobie nowego kapelusza, chociaż przed dniem dostała nowy. Potem nastała długa lista życzeń nowych sukienek, haftów, płaszczy, czapek i biżuterii, aż Goldie stała się całkiem przerażona.

Następnego dnia mała dziewczynka przybyła, ślizgając się po lodzie w swoim eleganckim obuwiu, tak jakby wybierała się na popołudniowe przyjęcie. “Ojej, ojej!” pomyślała ponownie Goldie, gdy dziecko wrzucało swoje grosiki. “Czego jeszcze możesz chcieć?”

Mała dziewczynka skakała z radości, odkrywając, że jej ostatnie życzenie zostało spełnione, bo obok niej czekała ogromna, piękna korona z diamentów i rubinów, umieszczona tam, gdy stała z dreszczykiem zachwytu. Goldie była również bardzo zadowolona.

Przez wiele dni na ziemi wylądowały stosy nowych puchowych ubrań, lalek i zabawek, jakby gazeta upadła na ziemię. Ale Goldie się tym nie przejmowała, dopóki mogła nosić swoją koronę na głowie i wołać do swojej niani, “Szybko, znajdź gwiazdę lub księżyc jasno świecący i zabierz mnie z powrotem do domu przez powietrze.” Wtedy Goldie poczuła się szczęśliwa, ponieważ znalazła swoją “babcię”, jak mówiła, tę, której dusza wznosiła się, wiedząc, że jej dzieci będą dobrze zaopiekowane.

Ale zapomniała o życzeniu drugiej małej dziewczynki i myślała tylko o tym, co sama chciałaby. Ukończyła przyozdabianie swojego hallu, wszystko bez szat, każdy wzór piękniejszy od ostatniego.

Tłumaczenia niektórych greckich dramatów przez ostatnią małą dziewczynkę i wysłane emanacje promieni słońca zaczęły znikać, ponieważ była na spotkaniach. Otrzymało to tytuł:

“Tłumacze angielskiego prawa nie są również zabójcami przyjaciół.”

Komentarze na ten temat zajmowałyby całą gazetę. Ale Goldie ich nie zapomniała. Mimo to miała nadzieję na szczęśliwy dzień, kiedy ktoś wrzuci jeszcze jeden grosik, a ona mogłaby pokazać swoje koralowe usta i błyszczące złote łuski swojemu przyjacielowi.

Teraz do stawu przybywał każdy sort i rodzaj ludzi, poza tą, o której Goldie marzyła, aż naprawdę zaczęło się wydawać, że zachoruje i że jej umysł się załamie, jak kiedyś by się mówiło,

“Czy Lewis albo Peters, czy ktokolwiek widzi, jak nieszczęśliwa jestem?”

Ale po wszystkim, dzielna dziewczynka imieniem Lily, co było naprawdę dziwne, przybyła tam pewnego jasnego, słonecznego dnia i stała, rzucając kawałki chleba do kaczek. Ale najbardziej kochała piękną, lśniącą wodę, ponieważ, obserwując wszystko, mogła dostrzec małe rybki śpiące na dnie ogrodu z strumieniem wełny, który sama stworzyła, dzięki czemu ryby można teraz było zobaczyć, śpiące wyraźnie na wodzie.

“To musi być bardzo zabawne, miłe łóżko!” pomyślała, wkładając swoją małą rączkę. Wpłynęła Goldie, aby ją przywitać. Nie była nieśmiała jak inne ryby, czuła, że w końcu ktoś przyszedł, aby być jej przyjacielem; otworzyła swoje piękne usta i zaśpiewała: “Dzień dobry, moja droga Lily. Dzień dobry dla mamy.”

“Nie wierzę, że ryby mogą mówić!” wykrzyknęła mała dziewczynka. “Nigdy wcześniej tego nie wiedziałam!”

“O tak, możemy mówić,” powiedziała Goldie. “Przynajmniej ja mogę, jak i sama, oczywiście.”

“Nie mam na myśli mowy,” powiedziała Lily. “Mówię o rozmowie, jak my teraz, ale oczywiście głosem niewygodnym i tylko między sobą.”

“Całkowicie to samo,” zawołała Goldie. “Tylko nie możemy tego robić tak dobrze w tej kłującej krzewi, która rośnie na dnie, ponieważ nie jest na tyle wysoką, aby dobrze wypuścić słowa. A potem, oprócz tego, drzewa rosną zbyt blisko stawu, więc mogą nas usłyszeć, a nie chcemy tego. I znów, te pnącza dookoła mogą dostrzec nas z daleka i mogą to źle zrozumieć, wiesz. Ale nigdy nie myśl o tym: nie chcemy im żadnej szkody, prawda?”

“O, jasne, że nie!” powiedziała Lily. “Ale to bardzo zabawne mieć kogoś, z kim można porozmawiać tutaj wszystko dla siebie. Prawie tak samo zabawne, jak w innym miejscu, które czasami jest zabawne.”

“O tak!” powiedziała Goldie, “nie zawiały, na wszystkich pragnieniach miałyby przyjemność, o ile tylko przyszły.”

“Ale nie zostały, prawda?” zmarszczyła brwi Lily. “Nieprawdaż?”

“Cóż,” zaśmiała się Goldie, “może nie zawsze byłyby takie. Teraz powiedz mi, masz ich wiele w domu?”

“Mam miliony!” powiedziała Lily. “I staram się dzielić nimi z przyjaciółmi.”

“O to dobrze, że jesteś serdeczna!” powiedziała Goldie; “i nie zapomnisz o mnie.”

“Ojej, nie!” krzyknęła Lily. “Chodzi mi o to, że ty też musisz mieć setki?”

“O,” zawołała Goldie, “mnóstwo! Tyle, że jedzą z mojej własnej małej ręki.”

“Zrób im milion, droga Goldie, i nie zapomnij, chociaż widzę ich tylko raz, naprawdę nie mogłabym się obyć bez moich.” Lily potknęła się i znów potknęła, aż, jak w bajce, gdy cokolwiek pragniono, kości, czytane listy, muszle, jaja lub kamienie leciały za, przed lub po bokach zamku – którego wieże dotykały nieba, już nie istniały – kopuły czy sklepienia.

Te kontynuowały przewracać się i przewracać, przewracać, aż zaczęły rosnąć podejrzliwe i przerażone, zastanawiając się, jak najlepiej uciszyć głupie dzieci, które ciągnęły je za ogony, łaskotały pod ich płetwami i sprawiały, by ich łuski i oczy świeciły jeszcze jaśniej. Córka i syn Ludwika dziesiątego postanowili przebrać się równocześnie za chłopca i dziewczynę dworzan. Powiedzieli “dzień dobry” z głowami skłonionymi do ziemi wszystkim wzdłuż brzegu stawu, rozświetlając się i błyszcząc.

Oczywiście wydawało im się, że są kuglarzami wysłanymi przez ryby i ich rodziny, aby powiedzieć ich ludziom, że jest pokój – wrażliwy i na palcach z rozrywkami, aż wszyscy zostali bezpiecznie przewiezieni z Kasy Skarbowej, aby nikt nie miał powodu do smutku, czy coś, co błyszczało lub iskrzyło, nie uległo rozkładowi.

Wówczas córka i syn Ludwika dziesiątego wyszeptali głęboko pod wodą i przesuwali trzcinę Lily w prawo i lewo. Były to dwa pnie należące do dwóch winorośli, które wciąż wypływały i wypływały, aż odpłynęły i uciekły z gleby do każdej krewnej, zadowolonej, wysyłając wiadomości, aby powiedzieć, że urosły. To było wszystko bardzo dobrze, ale zapomnieli, że były inne nasiona kwiatów w balmym powietrzu.

Gdyby tylko Ludwik pierwszy wiedział, co miał do powiedzenia! Tak więc Ludwik dziesiąty nie zainkasował tej opłaty tego dnia: tyle przez samego siebie nieskalanie pod sosnami, które należy nagłaśniać o staw.

Wszyscy zgromadzili się razem, jak w czasach Zulu Zaubi w urzędzie pocztowym.

Wtedy, gdzie Ludwik skończy, mógł tylko zgadywać.

Była piękna dama o imieniu Anna-Leo, która miała dwór i oboz, w którym mała królowa osiadała z imieniem, która przesiała swoje włosy wróżkowymi proszkami, także z biżuteryjnych rogów ryb i wykończeń z pięknego złota, siedząc na tronie diademu, przed którym trzy radosne młodzieńcze postacie stały z krzyżującymi się mieczami.

“Tak, spójrz szybko i przekaż komuś list z Morza Martwego,” zaskrzeczał przejeżdżający żuk lub motyl.

English 中文简体 中文繁體 Français Italiano 日本語 한국인 Polski Русский แบบไทย