W spokojnym miejscu znanym jako Dolina Gigantów, mieszkał łagodny gigant o imieniu George. Każdego ranka, gdy słońce zaczynało wschodzić, jego dom rozświetlał się pięknymi kolorami, zachwycając małą pobliską wioskę. George, z jasnoniebieskimi oczami i życzliwym uśmiechem, zawsze czekał na to, aby zobaczyć mieszkańców rozpoczynających swoje codzienne czynności. Mimo swojej serdeczności, jedna rzecz go smuciła: mieszkańcy się go bali.
“Nie martw się, pewnego dnia się do mnie przyzwyczają!” mówił George do swoich drogich przyjaciół – małego ptaszka, który śpiewał tak słodko, i wiewiórki, która uwielbiała trzeć małe nogi. Ale z upływem czasu ten dzień nigdy nie wydawał się nadchodzić, a George stawał się coraz bardziej zniechęcony.
Pewnego ranka, podczas jedzenia śniadania składającego się z trzech tuzinów jajek, zauważył wieśniaków pędzących na targ. Spojrzeli na niego i szybko uciekli. Ciekawy, co robią, George ostrożnie się przesunął, by lepiej widzieć, co spowodowało, że kilka jabłek spadło z wozu. To tak przestraszyło wieśniaka, że upuścił pozostałe jabłka i uciekł. Od tego momentu George postanowił unikać dalszego straszenia dobrych mieszkańców.
Pewnego dnia, gdy wędrował po lesie, zauważył, że mały ptaszek zachowuje się dziwnie.
“Tricksey, co się stało?” zapytał delikatnie.
“Mój przyjaciel jest uwięziony pod drzewem, musisz przyjść i pomóc!” odpowiedział zmartwiony ptak.
Bez chwili wahania George poszedł za małym stworzeniem. Kiedy dotarli, widok, jaki zobaczył, był naprawdę alarmujący. Wieśniak leżał przygnieciony dużą gałęzią, jego twarz była blada i łapał powietrze. Ale gdy tylko dostrzegł George’a, krzyknął: “Gigant! Gigant!”
“Spokojnie, przyjacielu,” George powiedział cicho. “Podniosę drzewo z ciebie.”
Delikatnie podłożył palce pod mocny pień, starając się być jak najostrożniejszym. Lekko podniósł, a gałąź wzniosła się bez żadnego wysiłku. “Teraz,” rzekł, “możesz się ruszyć, gdy podnoszę drzewo wyżej.”
Wieśniak wyczołgał się z westchnieniem ulgi, a gdy George znów opuścił drzewo, zwrócił się do dobrego giganta i powiedział: “Jeśli kiedykolwiek będziesz w potrzebie, daj mi znać,” po czym pospiesznie wrócił do domu.
“Myślisz, że powie innym?” zapytał Tricksey.
“Zobaczymy,” odpowiedział cicho George.
Następnego dnia targowego George wziął kosz wypełniony najlepszymi i największymi jabłkami i osobiście zaniósł je na rynek. Gdy dotarł, zamiast zwykłego zamieszania, mieszkańcy się uśmiechali i śmiali. George, trzymając wysoko głowę i starając się wyglądać jak najgodniej, czekał w jednym miejscu. Jak tylko najsympatyczniejszy mieszkaniec zdołał go zauważyć, próbował przemówić do George’a, ale będąc tak rozbawionym, mógł tylko powiedzieć z trudem: “Niech serca błogosławią cię, dobry gigancie! Właśnie rozmawialiśmy o tym pysznym cieście jabłkowym zeszłej nocy!”
Wszyscy mieszkańcy teraz spieszyli do miejsca George’a, a wszyscy wydawali się tak przyjemnie zaskoczeni i uradowani, że George zdjął kosz z głowy i postawił go na ziemi. Opowiedział, jak widział wieśniaka, który naprawdę potrzebował pomocy, i jak był wdzięczny. Natychmiast wyciągnęli ręce naprzód, wrzucając jabłka do jego kosza. Wybuchła wesoła śmiech i żarty! A gdy już żadne jabłko nie zostało umieszczone w koszu George’a, zauważył, że kosz był całkowicie wypełniony i przepełniony, a lżejszy niż gdy był zupełnie pusty.
Od tego czasu, każdego dnia targowego, George chodził, aby pomagać mieszkańcom, a w krótkim czasie stał się ich “łagodnym gigantem” i najszczęśliwszą istotą na całym świecie.