Dawno, dawno temu, w odległej zaczarowanej wiosce, gdzie księżyc się śmiał, a gwiazdy mieniły się jak milion diamentów, mieszkał gigant o imieniu Graham. Graham nie był zwykłym gigantem; nie, był przyjaznym gigantem, który kochał łagodną muzykę, gigantyczne kwiaty i marzenia, które tańczyły na słońcu. Ale niestety, mieszkańcy tej sennej wioski bali się go. Słyszeli opowieści o gigantach, ale żaden nie był tak przyjazny jak Graham, więc drżeli i trzęśli się na każdy jego mały ryk.
Jednak Graham westchnął głęboko, wziął długi oddech i, krocząc w dół wzgórza, powiedział miłe słowo do księżyca i uśmiechnął się do słońca. Przechodził na palcach przez migoczące wierzby i dotarł do domków mieszkańców. Podniósł głos i zawołał: “Dzień dobry, mali ludzie!” Ale mali ludzie jeszcze bardziej się przestraszyli i schowali się w szafkach, pod łóżkami i w zakamarkach swoich przytulnych domów.
W międzyczasie złote słońce świeciło, a wszystko wyglądało na szczęśliwe. Stokrotki wesoło tańczyły w swoich wiosennych sukienkach, a ptaki ucztowały i śpiewały. Ale pozostało tylko kilka minut światła, gdy nagle nadejście smutku zgasiło radość wioski. Dzikie jednorożce, jeszcze bardziej przerażające niż tuzin gigantów, wdarły się przez gąszcz i brzęczały swoim świecącym rogiem o wszystkie wiszące znaki wróżkowe, które zdobiły wioskę. Dzieci krzyczały. Drzwi domów zostały zatrzaśnięte, a wszyscy uciekli do swoich pokoi, z dala od wzroku i słuchu.
Jednak Graham nie zamierzał odejść. Graham nigdy nie odwrócił się plecami do bestii, a kiedy zobaczył nadchodzącą, powiedział: “To się nie spodoba, muszę tu poczekać aż okrutna bestia odejdzie. Jaki wspaniały był dzisiaj dzień!” I wsparł się o ogromny kamień, który stał obok niego, ciesząc się chwilą. Jednorożec, który mógł robić ze swoim rogiem co tylko chciał, nie mógł sobie poradzić bez łódki lub promu; więc brzęczał swoim rogiem o dach kościoła i uderzał nim o bramę zamku, ale nie mógł go wykorzystać we wiosce; światło gasło, a zmierzch nadchodził.
Skrzypce zaczęły skrzypieć, a drzewa zaczęły szeptać, a wtedy Graham pomyślał, że usłyszał krzyk. “To nasza kukułka,” powiedział. “Jakie przyjazne odpowiedzi dostaje na swoje wołanie od świerszczy.”
W tej chwili mieszkańcy, trzymając naradę, otworzyli okna i zajrzeli na zewnątrz. Z pewnością, gigant nie mógł trwać wiecznie, bo po co mamy nasze pieczone mięso, pudding śliwkowy i piwo, aby pożywić ciało. A jeśli Graham był łagodnym gigantem, wciąż miał mało apetytu.
“Bądźcie bardzo cicho,” powiedział, “a zobaczycie księżyc.”
“Oh, widzieliśmy już zbyt wiele księżyca,” odpowiedzieli.
Ale Graham nie dostrzegał, dlaczego mieliby smucić wspaniałą wiosenną noc, a oni mówili o garści nieustannego pieczenia, któremu miał być poddawany, i gniewie kawałków smażonego mięsa pobijającego jego zewnętrzne ubiór. Wszyscy zgodzili się, że Graham powinien mieć ucztę, i że powinna się odbyć w kościele. Ale kiedy byli sześć mil od wioski z ciastami jagnięcymi, bali się iść dalej. Usiedli i nie mogli wymyślić nic lepszego niż wysłać ciasta jagnięce i inne przekąski samodzielnie. Graham, który miał donośny głos, i nie wiedział, co ma robić, otworzył drzwi kościoła za jednym zamachem i zatrzasnął je.
Wtedy przerażeni mali ludzie wszyscy ryknęli z przerażeniem, myśląc, że to zły urwis wrócił; i nie przestali biec, aż znaleźli się w Yokohamie lub na wielkiej górze Banivas.
Nie był to jednak zły urwis, ale bardzo łagodnie stąpający gigant, który zdobył najpierw ich umysły. Żadne magiczne polerki kamieni na świecie nie pomogłyby w wizji uprzejmej urody Grahama.
“Bądźcie teraz milczący,” błagał gigant, odwracając się zgodnie z tym. A mieszkańcy, zwracając twarze w stronę masy niemych ruin, przetrwali zza krawędzi rzeczywistości i zniknęli.
Ale prorok, który wcześniej ukazał się Orpahig, zawsze miał coś do załatwienia, ponieważ nigdy nie przynosił sprzedaży najlepszych mutton-pies bez, ponownie pojawił się w kościele w momencie, gdy mieli zniknąć. Miał snop światła i najlepszy likier, jaki mógł zapakować w cukrowych koszach Indian z Miami.
Widząc Grahama, “To niewystarczające,” pisnął. I uciekł. Zauważając jednak starego przyjaciela, który siedział blisko jego ołtarza w białym krawacie, w pobliżu ambony, wstrzymał się w powietrzu, a oni z obu stron wylali na Grahama Saharę.
Poznał starego przyjaciela, gdy zobaczył go przy barze w więzieniu Millbank, więc spróbował pożartować z Grahamem, zniknął w Padwie i prychał i kasłał, ale jego nigdy nie był nienawidzonego bardziej niż kiedykolwiek.
A teraz ci dzielni rycerze zamierzają uratować tego zaczarowanego ghula.
“Czy ty, tenorze swojej stopy, węchu?” Graham teraz się oddalił.
Przerażenie mieszkańców było ogromne. Szli w stronę małej pochodni i tikającego drewnianego zegarka.
Nigdy wcześniej ani później dzieci nie krzyczały tak podczas zabawy w uścisku.
A gdy Graham odwrócił się i powiedział głębokim głosem: “Dobry wieczór, mali ludzie,” każdy z nich uniósł w jego stronę świecę, z ręcznie mielonego tłuszczu czarnego węgla, tak przestraszeni byli, że tylko rozłożył palce.