W jasnym, kwitnącym ogrodzie, pod dużym słonecznikiem, mieszkała wesoła mała biedronka o imieniu Lucy. Całe jej grzbiet pokryte były jasnymi, czerwonymi plamkami. Nie była duża - miała wielkość małego groszku - ale była bardzo szczęśliwa. Ogród był bardzo przyjemny, a Lucy miała wielu przyjaciół.
W czasie, o którym opowiadamy, Lucy właśnie skończyła bawić się ze swoimi przyjaciółmi. Latali i skakali po ogrodzie, kiedy nagle słońce powiedziało: “Nadchodzi zmierzch. Lepiej wróćcie do domu, zanim zrobi się ciemno.” I tak wszyscy przyjaciele wrócili do domu, z wyjątkiem Lucy. Usiadła na delikatnym dzwonku, który uginał się pod jej ciężarem.
Rozejrzała się dokoła. “Ach, biedna ja,” powiedziała do siebie, wzdychając, “jestem zbyt senna, żeby ruszyć się choćby na chwilę.” I z wolna, jej głowa zaczęła opadać. “Gdybym tylko miała poduszkę, spałabym dobrze, ale bez niej, to nie bardzo można,” pomyślała. Tak mówiąc, zamknęła oczy i właśnie zasypiała, gdy usłyszała delikatny głos:
“Obiecaj, że obudzisz się wcześnie rano, bo znów będziemy się bawić, a jutro będzie środa.”
Lucy otworzyła jedno oko, ale była zbyt senna, by odpowiedzieć, więc je zamknęła. Dobry głos powiedział ponownie: “Obiecaj, droga Lucy. Wiesz, że to nasz dzień zabawy.”
Lucy głęboko westchnęła i powiedziała: “Tak, tak,” po czym zasnęła głęboko.
Następnego ranka głos, który należał do jej przyjaciółki Polly, Różowej Motylki, był pierwszym, co usłyszała. Polly trzęsła się cała, jej różowe skrzydła były mokre jakby padał deszcz, ponieważ całą noc padało.
“Chora Lucy,” zawołała, “obudź się! Jestem tutaj, a słońce właśnie wyszło. Kwiaty czekają na ciebie. Świecznik ma nową sukienkę, a mały Thomasa miał małe śniadanie. Dzisiaj jest - najdroższa Lucy, obudź się! Nie mogę dłużej czekać,” a Polly delikatnie dotknęła małymi czułkami sukieneczki Lucy, na co Lucy otworzyła oczy i wychyliła swoją piękną małą głowę z dzwonka, a ciepłe słońce pocałowało wszystkie jej maleńkie plamki.
“Jest za wcześnie dzisiaj rano,” powiedziała Lucy, ziewając, “Czego chcesz, droga Polly?”
“Obiecałaś wczoraj wieczorem, że wstaniesz wcześnie. Jest już jasne i ciepło i musimy się pospieszyć, jeśli chcemy pobawić się w skakanie przed obiadem.”
“Ach, jak jestem śpiąca. Czy ten dzień nie może poczekać na dłużej? Jestem zbyt zmęczona, nie mogę przyjść,” i schowała swoją głowę z powrotem do dzwonka.
“Tak, możesz przyjść,” powiedziała Polly. “Będę na ciebie czekać. Przyjdź, droga Lucy, moja sukienka jest mokra od rosy, czekając tak długo. Przyjdź i załóż coś suchego.” I usiadła delikatnie na dużej stokrotce, którą Lucy zwykle odwiedzała. Ale Lucy trochę pokręciła głową i poszła spać. Polly, Różowa Motylka, kilkakrotnie okrążyła dzwonek. Również była zmęczona. W końcu poszła bawić się z innymi małymi przyjaciółmi, ale pomyślała: “Po południu możemy znów odwiedzić Lucy. Na pewno już wystarczająco długo spała.”
Cały ranek i całe popołudnie Polly, Różowa Motylka, bawiła się w skakanie z innymi przyjaciółmi w ogrodzie, ale nawet kiedy przyjazny dźwięk ogrodu i falujące puszyste stokrotki oraz drżące pelargonie co jakiś czas przypominały jej, by poszła zobaczyć Lucy, ona ani razu nie poszła. Ale w końcu, w wieczornym zmierzchu, usiadła na stokrotce naprzeciwko dzwonka.
“Chora Lucy,” zawołała cicho, “wyjdź proszę.” Ale nie było żadnej odpowiedzi.
“Chora Lucy,” wywołała trochę głośniej, “wyjdź, droga Lucy, jest późno.” Nadal brak odpowiedzi.
Potem lekko zapukała w dzwonek i wsunęła swoje czułki do środka, ale Lucy nie było tam. Śliczna mała biedronka wróciła do domu. Zapomniała o swojej obietnicy dla Polly. Zapomniała o swojej przyjaciółce. Zapomniała o wszystkim na świecie.