W tętniącej życiem dżungli, gdzie liście błyszczały w słońcu, a kwiaty wydobywały słodkie zapachy na wiele mil, mieszkał wesoły młody słoń o imieniu Ella. Miała radosne usposobienie i uwielbiała biegać po dżungli przez cały dzień. Jednak był jeden mały problem – Ella była bardzo, bardzo zapominalska.
„Pamiętaj, Ella,” powiedziała jej matka pewnego słonecznego poranka, „nie zapomnij podlać mojego małego drzewka. Wygląda bardzo smutno, prawda?”
„Nie zapomnę,” powiedziała Ella, starając się zapamiętać. „Pamiętaj, nie zapomnij,” zawołała jej matka, gdy zobaczyła, jak Ella odchodzi.
Niedługo później Ella dotarła do dużego zielonego krzaka, z którego zwisały wspaniałe słodkie owoce. „Och, nie wiedziałam, że tak szybko dojrzeją,” pomyślała. Ten krzak to miejsce, gdzie często spotykała swoją przyjaciółkę Emmeline, wielbłądzicę, a ona była już blisko.
„Emmeline,” powiedziała Ella, „zobacz, jak mam szczęście! Spójrz na owoce! Jestem pewna, że są dojrzałe, zjedzmy je.”
Razem rozkoszowały się owocami, a w tym czasie przeleciał papuga. „Caw! Caw! Ella!” zawołał, „twoja mama cię woła. Caw! Caw!”
„Och, muszę lecieć,” i wyruszyła w drogę.
Kiedy już przeszła kawałek drogi, pełna myśli o swojej matce, nagle zawołała, „Och, moja droga mamo! Drzewko! Zapomniałam!” I ruszyła, aby je podlać.
Następnego ranka jej matka zauważyła to, ale nic nie powiedziała. Tego dnia jej matka kazała jej przygotować stajnię i rozgnieść zioła dla psów. Ella więc wyruszyła do stajni. Po drodze zobaczyła motyla, którego skrzydło było uszkodzone. Zaintrygowało ją to, ponieważ lubiła obserwować te stworzenia, gdy latały w pełnej krasie.
„Moje skrzydło! Moje skrzydło!” powiedział motyl, który teraz miał tylko jedno skrzydło, „proszę, połóż je przy swoim strumyku na chwilę, a wkrótce znów będę mógł latać.”
Ella, nie myśląc, zrobiła to, ale skutkiem tego rosa zebrała się na skrzydle i utknęła w dnie małego strumienia. Ella była bardzo zmartwiona, ale szybko wróciła do stajni, pokazując motyla wszystkim, aż się wyleczył.
Gdy w końcu dotarła do stajni, jej przyjaciele wychodzili z niej.
„To bardzo miłe z twojej strony, droga Ello, że dbasz o potrzeby wszystkich,” powiedział osioł. „Do widzenia,” i wszyscy wyszli, aby szukać pożywienia.
Biedna Ella, żałując, że ich nie zatrzymała, zaczęła pracować. Myśląc, że są w środku, starała się być szybka.
Umyła podłogę, po której miały stąpać; rozgniecała zioła swoją trąbą; przyniosła wszystkie popioły z drugiego końca podwórka.
W końcu wszystko było gotowe, przynajmniej tak myślała, i usiadła pod drzewkiem swojej matki i zdrzemnęła się.
Gdy jej przyjaciele wrócili i zobaczyli, co zrobiła Ella, pomyśleli, że stajnia się skończyła. Biedna Ella pokryła się warstwą popiołu, w którym się wtaplała, a szybko znalazła się w stosie rozbryzganego błota.
Lew i tygrys, widząc, że wszystko wydaje się w porządku, ruszyli w pościg za zdobyczą, którą wyczuły.
Gdy wszystkie zwierzęta były w stajni, a każdy z zewnątrz przybył starannie uczesany, mama Elli zaczęła wołać, jak zawsze, „Caw! Caw! Ella!” jako ostrzeżenie, ale tym razem nikt nie zatrzymał się, by jej posłuchać.
Nie minęło dużo czasu, a byli na zewnątrz, akurat na czas, by uratować swoje życie. Lew, jak zwykle, był pierwszy; skoczył na osła. Ella uniosła swoją trąbę i zaryczała, a osioł bardzo grzecznie powiedział,
„Wskocz mi na plecy, a szybko pozbędziemy się tej wizyty!” i tak wspólnie, ona, on i lew wylądowali w pomieszaniu, wszyscy pozostali rzucili się do przodu i zaatakowali lwa i jego przyjaciół za pomocą trąb i rogów, zębów i pazurów.
„Proszę, przestańcie,” powiedział zebra, „i zejdźcie, byśmy mogli zwołać sąd sprawiedliwości i osądzić tego przestępcę.”
„Mówię, że zróbmy to, co mówi lew,” mruknął świnia, „i upieczmy go i zjedzmy natychmiast,” i ruszył naprzód.
Ella i jej przyjaciele wszyscy bali się lwa, a aby upewnić się, że jego zamiary nie są znane innym zwierzętom, wyznaczyli kawałek trawnika na drzewko bukszpanowe, aby oko ich przyjaciela nie było obrażone.
Ponieważ interesowała się swoim zdrowiem i dorastaniem, zaczęła tam przychodzić codziennie, gdy tylko wilki wracały do domu i trenowała z ich wodzem.
Pewnego wieczoru, gdy lwy wracały z spaceru, spotkały Ellę i powiedziały jej, jak cieszą się, widząc ją w tak wyśmienitym zdrowiu.
„Zawsze trenuję na swoją własną okazję,” powiedziała, „jeśli chcę się nią cieszyć później.”
Lwy pomyślały, że jeśli to w modzie, a jest pożywne, muszą to naśladować.
Słoń, myśląc, że nic nie pasuje do dnia, gdy się spotykają, postanowił, jak wszystkie zwierzęta, że włoży wszystkie rogi do garnków. Rożki wyszły jako pierwsze. „Co za rozsądne stworzenie,” pomyślały wszystkie.
Każde zwierzę, które się pojawiło, położyło uszy, by powiedzieć, że ich matka dała im oba, odsuwały wszystko inne poza swoją własną trąbą lub nogą.
Żadne z nich nigdy się nie męczyło, a gdy dwie trąby przybliżyły się do siebie, ponieważ ich podpory nie były wystarczająco mocne, by utrzymać głowy nad nimi, słonie i zebry obiecały, że odbędą wyścig w takim kształcie, i pójdą do willi cioci, spędzając tam noc, aby móc dobrze wrócić.