Było lato, a Nina była w swoim ogrodzie. Klęknęła przed wielkim wierzbowym drzewem i wykopała dół. Potem wyjęła małą paczkę z nasionami kwiatów z kieszeni i wysypała kilka z nich na dłoń.
“Proszę, żebyś wyrosła,” powiedziała Nina. “Proszę, wyrośnij.”
Rozrzuciła nasiona w ziemi, znowu przykryła je ziemią i podlała z małego konewki.
“Jeszcze raz, proszę, wyrośnij,” powiedziała. “Proszę, proszę, wyrośnij.”
Potem wstała, pocałowała dłonią mały dół i poszła do domu.
Następnego ranka Nina skoczyła z łóżka i skradała się do ogrodu. Nasiona jeszcze nie wzeszły.
“Ojej! Ojej!” zawołała Nina. “Jak długo muszę czekać! Żałuję, że posadziłam te nasiona.”
Odeszła nieszczęśliwa.
Następnego ranka przyszła znowu, a potem znów i znów. Wciąż nasiona nie kiełkowały.
“Coś małego jest w ziemi,” powiedziała matka Niny.
“To dobry znak. Jeszcze nie czekałaś wystarczająco długo.”
“Jak długo myślisz, że muszę czekać?” zapytała Nina.
“Widzisz, kochanie, czasami musimy czekać bardzo, bardzo długo,” powiedziała matka, powstrzymując westchnienie. “Ale,” dodała, “za około tydzień możesz zacząć mieć nadzieję.”
Ale tydzień później nasiona kwiatów Niny nie wzeszły. Ziemia stwardniała zamiast być luźna i krusząca, a nadzieje Niny opuściły ją.
“Widzisz,” powiedziała, “nie wyrośnie; może nasiono było zepsute.”
Próbowała rozkopać ziemię, ale była za twarda.
“Ale pozwól mi spróbować,” powiedziała matka Niny, biorąc szpadel z ręki Niny.
Minęło kilka dni, a każdą poranek Nina wychodziła, żeby zobaczyć swoje nasiona. Słońce świeciło, padał deszcz, ale wciąż nic się nie działo.
Aż pewnego ranka przy stole śniadaniowym matka Niny nagle skoczyła z miejsca, wykrzykując:
“Nina, przynieś mi moją kolczastą roślinę!”
Nina przyniosła ją natychmiast, a jej matka odcięła małą gałązkę.
“Zobaczę, czy nie mogę pomóc twoim biednym nasionom,” powiedziała wesoło.
W ogrodzie wykopała w ziemi i wbiła kolce z kolczastej rośliny.
“To pomoże, żeby rosły,” powiedziała.
Tamtej nocy spadł deszcz, a rano pojawił się mały zielony kiełek.
“Patrz, mamo! Patrz!” zawołała Nina z zachwytem.
“Tak, to dobry znak,” powiedziała jej matka. “Wierzę, że nasiona w końcu ożyły.”
Następnego ranka były już zielone pędy.
“Teraz w końcu będę miała kwiaty,” powiedziała Nina, całując dłonią małe zielone piórka.
Tego dnia słońce świeciło przez cały dzień. W południe rozwinęły się dwa pąki, potem słońce zaszło, ale kwiaty pozostały świeże, nawet kiedy w nocy wyszła pełnia księżyca, rozprzestrzeniając swoje światło po ziemi.
“O, droga matczyna kolczasta roślina zaczyna kwitnąć,” krzyknęła Nina, “to musiało sprawić, że nasiona wyrosły.”
Ale jej matka pokręciła głową.
“Nie, mała córko, to nie roślina twojej matki kwitnie; to nasiono kwiatu, które w końcu zakwitło i przyniesie nam piękne kwiaty, ponieważ było tak dobrze pielęgnowane.”
Wtedy jej matka opisała Ninie wewnętrzną budowę kwiatu, który rozkwita i nosi nasiona.
A Nina klaskała w dłonie, bo tylko dzisiaj, ani minuty wcześniej, jej kwiaty naprawdę zaczęły się rozwijać.