Dawno, dawno temu, w krainie pełnej baśni, historii i magii, istniało miejsce zwane Krainą Przytulaków. Ta cudowna kraina znajdowała się między Księżycem a Ziemią, otulona słodkim zapachem unoszącym się w powietrzu. W nocy, wszędzie tam, gdzie byłeś na Ziemi, gdy spojrzysz na księżyc, poczujesz wołanie Krainy Przytulaków, zachęcające cię do odwiedzenia. Kraina nie miała dróg ani ścieżek, jednak nadal było łatwo do niej dotrzeć.
Cechą szczególną Krainy Przytulaków było to, że wszystko tam było ożywione—mogło mówić! Była podzielona na różne terytoria, z których każde było rządzone przez specjalnego osobnika, który najbardziej przypominał charakter landu. Ta historia rozwinie się w terytorium rządzonym przez Przytulnego Potwora, który nazywał się Milo.
Drogi czytelniku, potwory mają różne znaczenia w naszym królestwie. W Krainie Przytulaków jednak, po prostu odnosiło się to do osoby, która kochała przytulać ludzi, podobnie jak niektóre pluszowe misie, które mamy na Ziemi i które nie mogą przytulać, ale świadczą o wszystkich tajemnicach, które dziecko może wyjawić. Milo, czując się samotny z powodu braku prawdziwych przyjaciół, często wędrował po swoim królestwie w nadziei na znalezienie kogoś, z kim mógłby się zaprzyjaźnić. Zgrabnie organizował herbatki i torowiska do skakanek, lecz żadne dziecko nigdy się nie pojawiało. Pewnego dnia, gdy Milo siedział wpatrując się w Ziemię, dostrzegł małego chłopca siedzącego na półksiężycu. Wkrótce potem chłopiec zniknął, a na jego miejsce pojawiło się pięcioro dzieci z Ziemi—dzieci, które mieszkały blisko oceanu, posiadające łagodne serca. Dobro przyciągnęło dobro, i tak to działało tego dnia.
Pozwól, że opiszę ci dzieci. Pierwsza była dziewczynką, której włosy błyszczały jak złoto od wschodu do zachodu słońca. Drugi był chłopcem, którego śmiech brzmiał jak dzwon; jego włosy świeciły srebrem w każdym świetle. Trzeci, pulchny chłopiec, którego miękkie policzki przypominały róże, wydawał się mieć wieczny uśmiech, a inni lubili go zalotnie drażnić. Czwarty został przyjęty do łagodnej rodziny jako malutkie niemowlę znalezione w ruinach domu, nosząc dziwny znak: krzyż na lewym nadgarstku, w bogatym, ciepłym odcieniu brązu. Nikt nie wiedział, co to było. Piąte dziecko, znowu dziewczynka, mogło zrozumieć miłość łączącą wszystkich ludzi, splatającą się w przebaczeniu i miłości Jezusa do wszystkich dzieci. To były nasze pięcioro dzieci z Ziemi.
Milo, Przytulny Potwór, dostrzegł je jako pierwsze spośród wszystkich innych dzieci na ich sieci snów, a następnie nagle pomachał do nich i zawołał: “O, ho! Ho, ho, ho! Jak radosne będą moje herbaciarnie teraz!”
Zachwycone dzieci na Ziemi poczuły nagłe oświetlenie, wyglądało to jak ostatnia złota poświata zachodu słońca przed zapadnięciem zmroku. Lecz w tej odpoczynku, nieodłączny nastrój radości otoczył je, wzywając je do toczącego się do miejsca, gdzie każdy z nich dostrzegł wzgórze szeptów. Zrobiły to, a w tej chwili w pięknych lasach Krainy Przytulaków ogłoszono zaproszenie, rozpoczynając formowanie delikatnego, miękkiego, aksamitnego trawnika wokół stołu nakrytego finezyjną zastawą. Piętnaścioro dzieci (lub więcej, jeśli to możliwe!) zaproszono na festyn herbaciany w pewną księżycową noc; trawniki mogły pomieścić tysiąc dzieci, jeśli sobie tego życzyły!
Kto może pojąć radość snów w księżycowe noce?
Dzieci zdały sobie sprawę, że przy takim bogactwie przyjemności, potrzebowały specjalnych strojów. Dziewczynka o złotych włosach prosiła o balową suknię, utkaną bezszwowo w promieniach księżyca.
“Jak pięknie!” odpowiedział Milo, Przytulny Potwór.
Następny chciał nosić tunikę z szerokim kołnierzem, w pełni wyszywaną w każdy możliwy kolor.
“Zachwycająco!” wykrzyknął Milo, Przytulny Potwór.
Chłopiec z małym, różowym facecikiem prosił o koronę.
“To dość wymagające życzenie,” zastanowił się Milo, Przytulny Potwór. “Ale cóż, potrzebujesz też tronu.” I tron oraz koronę stworzono z białego obszytego lnem, z łagodnych fal morza.
O północy, wszystkie wymarzone dzieci leżały spokojnie w swoim śnie, wciąż ubrane w swoje szlafroki, przykryte ciepłymi futrzanymi kocami. Milo—pamiętaj, że wtedy był jeszcze potworem—zgromadził chmury w małym powozie ciągnionym przez cztery koniki i staw, aby trochę zasłonić zasłony. Małe chmurki obudziły się leniwie, wołając do siebie “Dzień dobry!” i popędziły do Krainy Przytulaków.
Godziny później, pięcioro młodych obudziło się na świeżym, aksamitnym boisku do piłki nożnej w Krainie Przytulaków, około wpół do dziewiątej. Rozciągnęli się i spojrzeli na siebie, każdemu było wyraźnie miło widzieć się nawzajem, jeśli masz młodzież sam, możesz wiedzieć, co mam na myśli, gdy to mówię.
“Ojeju! Jakże niegrzecznie zachował się wujek! Z pewnością spóźnimy się na herbatkę,” powiedział różowy chłopiec.
“Cisza! Jest nieśmiała bryza,” stwierdziła dziewczynka o złotych włosach. “Czy któraś góra tak pozwoli, abyśmy się zasmakowali w końcu?”
“Moja znajoma kiedyś powiedziała, że szczęście to bycie kolorami na dywaniku kwiatowym,” powiedziała dziewczynka później.
“To niepotrzebne,” skomentowali chłopcy.
“Więc trzymajmy się najlepiej, że usłyszeliśmy spóźnieni.”
Właśnie wtedy, czarny spaniel galopował obok, szczekając: “Pani, wracaj do domu, wracaj do domu!”
“Próbuję galopować,” powiedział brązowy chłopiec. Nie zapominając, oczywiście.
Śmiali się tak serca, o tak przypadkowym powiedzeniu, wkrótce zapominając wszelką złość. Skoczyli w górę i pobiegli w ślad za psami, gdzie wszystko było naprawdę przyjemne, komfortowe, i…
Chłopiec krzyknął tak: Złoty? “Skorpion czyha na nas, ale nigdy nie widywaj nikogo nie grzecznego. Ho, ho! Straszne wieści!” Właśnie, gdy zbliżali się, i głośno znowu milknąc.
“Musimy mówić bardzo delikatnie!” Jednak nagle pewna myśl zaświtała, zupełnie zdezorientowana.
Było to szczególne dziecko, o którym powinieneś wiedzieć, poza tym, że urodziło się w zabawnej, nieznanej rodzinie, otrzymało pewne nieznane mocno wykształcone moce halucynacji.
Zatem pół minuty przed tym, to najkorzystniejsze dla Krainy Przytulaków, jak gdyby błagając woźnicę i cztery do zbliżenia się, bezpośrednio zapomniał o tym.
Jednak każdy detal już przyjął formę, wkrótce całkowicie uformowany i wyszliśmy.
Dziecko, które stąd wyszło, dostrzegło Przytulnego Potwora transformującego w naprawdę przyjemny komfort, który miały doświadczyć dobre lasy.
Lecz bardzo elegancka i miła buzia, w podobnych okolicznościach, gdzie dzieci nie powinny chodzić, powinna była zmrużyć skórę.
Teraz, gdy sześć małych nóg, lub w tym stylu, szybko urosło…
ŻYCZCIE SOBIE BEZPIECZNEJ PODRÓŻY POWRÓT.