Za dawno temu była sobie chmura o imieniu Puffy, która unosiła się w niebieskim niebie przez cały dzień. Puffy był trochę inny niż inne chmury. Podczas gdy one bawiły się z delikatnym wiatrem lub po prostu wisiały bez myśli na świecie, biedny Puffy pragnął, aby mógł pomalować niebo i rozweselić wszystko poniżej.
Pewnego dnia, gdy Puffy myślał i myślał, jak to zrobić, dostrzegł księżyc, który jasno świecił wokół niego. Nagle miał piękny pomysł!
“Puffy,” zawołał księżyc, “co tam robisz?”
“Czy możesz pożyczyć mi swoje złote światło na chwilę?” zapytał Puffy.
“Z wielką przyjemnością,” odpowiedział księżyc.
Następnie Puffy zebrał całe światło słoneczne, jakiego mógł, dodał do niego trochę deszczu z własnego ciała i odgarnął swoje złote włosy do tyłu. Z tym światłem słonecznym i deszczem namalował następujący obraz na niebie blisko zachodu słońca.
To było jasne pole pokryte pięknymi kwiatami w każdym kolorze. Z jednej strony był niebieski strumień, a naprzeciwko jasno świecące miasto, w którym mieszkał król i wszyscy ludzie. W ogrodzie króla były wspaniałe drzewa, a jego dworzanie i żołnierze przechadzali się tam. Wszyscy śpiewali lub robili coś.
Dalej, pole rozciągało się aż po horyzont, a tam wszystko było ciche.
Szczęśliwe dzieci, które je oglądały, szeroko otworzyły oczy i zastanawiały się, co będzie dalej.
“Patrzcie! Patrzcie!” wołały maluchy.
“Och! jakie piękne!” wykrzyknęli dorośli.
Po pewnym czasie księżyc zaczął zachodzić na niebie, a w końcu powiedział:
“Puffy, mój przyjacielu, myślę, że bawisz się wystarczająco długo. Oddaj mi z powrotem moje złote światło.”
“Oddam je natychmiast,” powiedział Puffy; “ale, drogi księżycu, chciałbym, żebyś został ze mną tej nocy. Te małe dzieciaki na dole są tak szczęśliwe, że chcą zobaczyć ten radosny obrazek trochę dłużej.”
“Zostanę na chwilę, jeśli chcesz, ale nie pozwolę, aby moje światło zostało zmarnowane,” powiedział księżyc.
I tak Puffy został blisko księżyca, a gdy dzieci zmęczyły się patrzeniem na złoty obrazek na niebie, a wszyscy dorośli byli zmęczeni, księżyc powiedział:
“Teraz, zacznijmy na nowo, a Puffy zrobi to, co chce ze swoim własnym światłem.”
Następnej chwili, możecie być pewni, że cały piękny obraz został zmyty, a w jego miejsce pojawiło się coś nowego. To było wielkie srebrne jezioro pośrodku szerokiego, szerokiego kraju pokrytego pięknymi ogrodami. W tych ogrodach bawiły się tysiące małych dzieci, z ojcami i matkami tęskniącymi u ich boku.
“W końcu namalował obraz świata!” krzyknęły dzieci.
“Teraz w końcu stworzył coś zabawnego!” wykrzyknęli dorośli.
I rzeczywiście, w pierwszym rzędzie niektórych miejsc na środku ogrodu siedzieli mruczący starzy ojcowie, którzy zupełnie nie pasowali do tego miejsca.
A więc wszyscy byli całkiem zadowoleni.
Potem przyszła bajkowa scena z procesją. Olśniewająco ubrani aristokraci, złote i srebrne damy z wachlarzami powtarzającymi ruch, kapłani, żołnierze i strzelcy wszyscy podążali za tym.
Za każdym razem, gdy pojawiało się coś nowego, dzieci przyglądały się temu z podziwem i szeptały do siebie.
“Jakie to wielkie!” powiedziała jedna.
“Chyba Puff musi być również bardzo duży,” dodała inna.
Starzy mężczyźni i kobiety, którzy powinni byli wiedzieć lepiej, wychodzili z domów, szanowali niebo przez cały dzień, a każdego wieczoru wracali szczęśliwi i zadowoleni do snu, mrucząc do siebie: “Dzisiaj przynajmniej nie spadł deszcz, aby to popsuć.”
Tak świat został dany Puffy’emu i jego malowidłom. Jedyną rzeczą, której brakowało, było to, że on sam nigdy nie był widziany, więc wszyscy narzekali i obwiniali się nawzajem. To mógł być król, jego żona, lub jakaś stara panna w białej czapce, ale cały świat był całkowicie pewien, że ktoś jest winny.
Było tylko jedno małe dziecko, które wiedziało, że to on miał być obwiniony, i na pewno śmiał się z tego, a jednocześnie było bardzo szczęśliwe, myśląc, że sprawia, iż wszyscy są tak radośni na dole.
Cóż, czym były te wszystkie malowidła? Po prostu tym, co się podoba, jedno po drugim, przez cały dzień, gdzie znalazł czas, gdy był sam z księżycem? Cóż, widzicie, od tamtej pory przypisano mu zasługę za bycie jego wynalazcą.