Złote drzewa szeptały sekrety w delikatnym jesiennym wietrze. Jestem Lila, liść na jednym z tych drzew, kołysany przez jego mocne gałęzie. Jako dziecko huśtałam się i tańczyłam, śpiewając z wiatrem. Ale gdy dni stawały się coraz krótsze i poranki coraz chłodniejsze, poczułam niepokojący przestój. Coś się zmieniało, a głęboko w sobie zrozumiałam - mój czas na spadnięcie był bliski.
“Nie martw się, droga Lilo,” zaświergotała moja przyjaciółka Lisa, biedronka. “To część natury. Zobaczysz świat poniżej w zupełnie nowym świetle!”
“Ale co, jeśli spadnę za wcześnie?” odpowiedziałam z drżeniem w głosie. “Co, jeśli wiatr będzie za silny i zaniesie mnie gdzie indziej?”
“Przyjmij tę podróż,” odpowiedziała słodko, z wiedzącym błyskiem w swoich maleńkich oczach. Jednak jej słowa niewiele złagodziły moje obawy.
W miarę upływu dni moje zielone odcienie zmieniały się w krople złota, jak delikatny blask płomienia, ale w moim sercu panował ciężar. W pewien szczególnie wietrzny dzień drzewo zaczęło się trząść. Ptaki krzyczały, przygotowując się do lotu, gdy chmury ciemniały, zwiastując burzę.
Nagle, z zamyślnym skrzypieniem, gałąź puściła swój chwyt, a ja uniosłam się w powietrze, tumbując i wirując. Moim pierwszym uczuciem była czysta panika, ale wiatr huśtał moje ciało wesoło. Spojrzałam w dół, aby zobaczyć świat spieszący się, aby mnie powitać: mały staw odbijający ponure niebo, a inni - moi towarzysze liście i słodkie kwiaty - wszyscy zaproszeni do dołączenia do tańca poniżej.
“Widzisz? Nie jest wcale takie straszne!” zaśmiała się pobliska liść, kołysząc się w rytm wiatru.
Jednak ziemia zbliżała się szybko, a tuż przed tym, jak pomyślałam, że mogę się rozbić, delikatnie wylądowałam na dywanie trawy, w połączeniu z miękką ziemią i szkarłatnymi płatkami.
Na początku czułam się zagubiona. Otoczona przez innych, którzy leżeli cicho i milcząco, na moment pragnęłam wrócić na swoją gałąź, huśtając się z moimi przyjaciółmi. Ale powoli, gdy kropelki deszczu zaczęły spadać, a ciepłe słońce pojawiło się między szarymi chmurami, życie wokół mnie zaczęło ożywać. Moi spadli towarzysze przekształcili się w bogaty kompost, odżywiając ziemię. Wiewiórki tańczyły i rozmawiały, ptaki dziobały, szukając ukrytych skarbów; wokół panowała radość, miłość i życie.
A wśród tego wszystkiego zrozumiałam - to była moja podróż. Pod płaszczem szarych chmur, odkryłam kolory, o których istnieniu nie miałam pojęcia, dźwięki zbyt piękne, by je opisać, i głębię piękna, która przewyższała wszystko, co kiedykolwiek znałam na gałęzi.
Więc tutaj leżę, Lila Liść, delikatnie odpoczywając na ziemi. Każdego dnia, gdy słońce zachodzi, a księżyc wschodzi, jestem świadkiem, jak rozwija się nowa opowieść w tym czarującym świecie. Już nie boję się spaść, teraz rozumiem - czasami najpiękniejsze podróże zaczynają się od małej zmiany.