Pewnego słonecznego dnia w letniej łące wesoła mała mrówka o imieniu Ania była zajęta pracą. Wokół niej ptaki śpiewały, a słońce nadawało wszystkiemu wspaniały złoty blask. Delikatne kwiaty szeroko się otwierały, drzewa machały swoimi liściastymi gałęziami, a mały wiaterek wesoło tańczył od kwiatu do kwiatu.
Ach, jak Ania kochała tę piękną letnią pogodę! Ale wiedziała, że zima zbliża się wielkimi krokami. Więc z ziarnem pszenicy w pysku ciężko pracowała.
Wtedy przyszedł Gary, konik polny, który wesoło ćwierkał na słońcu.
“Przyjdź i posłuchaj mojej piosenki,” powiedział Gary.
“Nie rozmawiaj ze mną,” odpowiedziała Ania. “Muszę się spieszyć i pracować.”
“Ale czemu by nie zatrzymać się i nie porozmawiać ze mną?” zapytał Gary. “Mamy teraz mnóstwo jedzenia.”
“Nie ma teraz jedzenia do przechowywania,” powiedziała Ania. “I wróciła do swojej pracy.”
Niedługo później, śpiewając, Gary znów podszedł i błagał: “Chciałbym, żebyś przestała pracować i zaśpiewała z nami.”
“To miły pomysł,” powiedział Gary. “Czemu pracujesz tak ciężko? Przyjdź i śpiewaj przez całe lato, a zimą wszyscy będziemy mieli jedzenie.”
“Przechowuję jedzenie na zimę,” powiedziała Ania, “i pewnego dnia będziesz żałował, że nie zrobiłeś tego samego.”
“Będę ciepły i radosny przy mojej pracy,” odpowiedział Gary.
“Ty śpiewaj swoją letnią piosenkę, a ja będę pracować. Potem zobaczymy, kto ma rację,” powiedziała Ania.
Więc Gary skakał i śpiewał z krzaka do krzaka i z drzewa na drzewo aż po zachodzie słońca.
Ale Ania kontynuowała swoją pracę. Później tej samej pory roku Gary znów zaczął śpiewać wesoło. Był bardzo głodny i już trochę chudy.
Ania przechodziła z ziarnami kukurydzy i podeszła, aby zobaczyć, co się dzieje.
“Co się stało?” zapytała.
“Oj, biedny! Nadchodzi zima, a ja nie mam czego jeść,” powiedział Gary. “Nie wiesz, co to znaczy być zimnym i głodnym.”
“Rzeczywiście, wiem,” odpowiedziała Ania. “Śpiewałeś przez całe lato i nie pracowałeś. Teraz będziesz musiał zagrać inną melodię.”
I tak poszła swoją drogą, zostawiając Gary’ego, konika polnego, aby zastanowił się nad swoją głupotą.