Pewnego słonecznego dnia Charlie, wiewiórka, wyglądając przez swoje drzwi, powiedział: “Wow! To piękny dzień. Chyba pójdę do mojego przyjaciela, Doktora Jeża, zobaczyć, czy ma coś smacznego do jedzenia!”
Doktor Jeż był najbliższym sąsiadem Charlie’ego. Mieszkał w przytulnym domku tuż za płotem, który przylegał do ogródka Charlie’ego.
Charlie ruszył w drogę. Pobiegł do płotu i na chwilę zatrzymał się, by wymasować swoje małe, jasne oczka i ogarnąć swoje brązowe, białe i brązowo-paskowane futerko. Potem zaczął wspinać się przez płot, gdy nagle usłyszał kogoś mówiącego:
“Good-morning, Charlie! Dokąd się tak spieszysz w ten jasny poranek?”
Charlie spojrzał w górę i zobaczył Anabel, czerwoną wiewiórkę, usadowioną na gałęzi dużego orzecha.
“Dzień dobry,” powiedział Charlie. “Zaraz idę do Doktora Jeża, trochę za płot, zobaczyć, czy ma dla mnie coś smacznego do jedzenia!”
“Słyszałam, że równie dobrze możesz pójść ze mną,” powiedziała Anabel. “Stary Doktor Jeż jest na odwiedzinach. Jeśli pójdziesz ze mną, podzielę się tym, co mam, bo myślę, że będzie padać mocno.”
“Na pewno?” zapytał Charlie. “Skoro tak mówisz, to pewnie tak jest. Jesteś tak sprytna, że zawsze wiesz, kiedy ma padać. Myślę, że pójdę z tobą.”
I tak ruszyli razem przez pole.
“Oh, Charlie!” zawołała Anabel, biegnąc, “posłuchaj przyjemnych dźwięków wszędzie! Kosy śpiewają, dzięcioły stukały w swoje biurka, a posłuchaj tego osamotnionego nawołania modraszki! Czasami myślę, że to jest najosamotnione dźwięk, jaki kiedykolwiek słyszałam. Nie ma znaczenia, czy grzmi, czy pada grad, czy po prostu leje deszcz. Modraszka zawsze za kimś podąża i śpiewa swoją błyszczącą piosenkę z osamotnionym nawołaniem, nawołując za każdym razem, gdy deszcz na chwilę przestaje. Czy nie uważasz, że to jest osamotnione?”
“Zgadza się, Anabel,” powiedział Charlie. “Chciałbym słyszeć jego szczekający śmiech lub jego straszny wrzask zamiast takiej osamotnionej muzyki.”
Po chwili biegu oboje zatrzymali się, aby odpocząć pod wielkim drzewem tuż przed domem Doktora Jeża.
“Przy okazji,” powiedziała Anabel, “co to było za łomot w twoim pokoju, gdy po raz pierwszy do ciebie zadzwoniłam dziś rano?”
“Oh, to była cała wiadra łupin kasztanów, które otwierałem swoim ogonem. Wkładałem jedną do drzwi i uderzałem nią moim dużym, ciężkim ogonem, wiesz.”
“Ogon to użyteczna rzecz,” powiedziała Anabel. “Czy kiedykolwiek zatrzymałeś się i pomyślałeś, jak bardzo jest to użyteczne?”
“Cóż, nie, myślę, że nigdy nie pomyślałem,” powiedział Charlie. “Myślę, że ogon czasami jest uciążliwy. Ale daj mi ogon taki jak twój. Myślę, że mógłbym z nim zrobić wiele!”
“Nie ma ani jednego na sto, Charlie, który pomyślałby, że twój ogon jest uciążliwy. Próbowałam używać swojego w taki sposób, aby robić rzeczy, które ty robisz, ale wydaje mi się, że nigdy nie nauczyłam się, jak go właściwie używać. Zepsułeś swój ogon, Anabel,” dodał. “Gdybyś mogła pamiętać te długie nudne lekcje, w których nic się nie działo, mogłabyś być tak uzdolniona jak ja.”
Teraz zbliżali się bardzo blisko do domu Doktora Jeża.
“Jak bardzo dzisiaj cicho!” powiedziała Anabel. “Zwykle witany jestem przez kilka kłujących gałązek lub szarpiących z jego kolców. Doktor Jeż z pewnością jest nieobecny.”
Nie spotkali żadnych innych przeszkód i szybko dotarli do domu. Zauważyła kilka grzybów w szafce i szybko napełniła torbę. Potem obrócili się i, podążając blisko za kilkoma kolczastymi wystającymi gałązkami, które przypominały je, wrócili do domu.
Gdy dotarli do płotu, Charlie powiedział: “Jakie szczęście, że Doktor Jeż był nieobecny, bo spójrz, jak dużo ciszej wracaliśmy niż wychodziliśmy. Zaraz po tym, jak wyruszyliśmy, zaczęło padać, że miałem swoją wspaniałą żaglówkę na sobie już przed powrotem do domu. A tak przy okazji, dlaczego wy wiewiórki zawsze tak się namiętnie zajmujecie orzechami? Zazwyczaj w zimowych miesiącach nie widzę waszych rodzajów orzechów, ale myślę, że jecie je przez cały czas?”
“Nasze stogi to fabryczne sterty orzechów lub czegokolwiek innego, co można znaleźć w lecie, co można zjeść. W pierwszym miesiącu lata znajdujemy grzyby, a gdy je skończymy, nie jesteśmy nimi znudzeni, rozumiesz, jak króliki na przykład, ale cieszymy się, że pozbywamy się ich z naszych rąk, że jesteśmy gotowi zjeść ostatniego. Potem mamy jagody, a gdy nie możemy nic znaleźć, polujemy. Wiśnie z Edenu nie zawsze są nie do zniesienia, wiesz, a stodoły kukurydziane czasem przychodzą w naszą stronę, a jeśli sprawy idą źle, cóż, zjadamy się nawzajem, gdy jesteśmy bardzo głodni.”