Pewnego jasnego, słonecznego dnia w środku lata, Benny Bąk czuł się nieco smutny. Mieszkał w dużym pięknym ulu z wieloma innymi pszczołami, ale w danym momencie nie czuł się szczególnie wyjątkowy. Benny był bąkiem, ale znacznie mniejszym od wszystkich innych. Tak małym, że czasami jego własna mama miała trudności, aby go znaleźć. A bycie tak małym utrudniało mu nawiązywanie przyjaźni, ponieważ wszystkie inne pszczoły brzęczały wokół niego tak szybko.
„Dlaczego, dlaczego jestem taki mały?” westchnął Benny. „Chciałbym być tak dużym jak słonecznik, żeby wszyscy mogli zobaczyć, jak jestem wyjątkowy.”
W tym momencie Bella Motyl zleciała obok Benny’ego i powiedziała: „Co za głupi mały bąk! Chcesz być dużym kwiatem? Po co ci to?”
„Ale wtedy wszyscy zobaczą, jak jestem wyjątkowy,” odpowiedział Benny.
„Bzdura,” powiedziała Bella. „Twój rozmiar nie ma nic wspólnego z tym, jak jesteś wyjątkowy. Jestem pewna, że wkrótce się przekonasz.” I w tym momencie Bella odleciała, szukając kolejnej osoby do zaczepienia.
Jednak Benny wciąż czuł się smutny. Wtedy nagle powiał świeży wiatr przez ogród. Benny usłyszał grzmot w swoim brzuszku. „Co to mogło być?” pomyślał. Potem znów usłyszał grzmot. Brzmiał trochę jak thunder. Więc Benny uniósł się wysoko nad ogród i zobaczył wielką ciemnoskalistą chmurę, która zbliżała się i wydawała wszystkie te grzmiące dźwięki.
„Och, drogi Boże,” pomyślał Benny. „Muszę ostrzec innych, że nadchodzi wielka burza.” Więc zawrócił do ula i powiedział wszystkim innym pszczołom, że niebo zmienia kolor, i że lepiej, żeby przestały swoją pracę i przygotowały się na burzę.
Ale wszystkie pszczoły były zajęte swoimi zadaniami. „Och, odejdź, Benny,” powiedziały. „Jesteś zbyt mały, aby nas niepokoić! Co ty w ogóle możesz zrobić?” Wszystkie znowu zajęły się swoją pracą.
„Ale jestem pewny, że słyszałem grzmot!” krzyknął Benny.
„Brzęczenie, brzęczenie,” powiedziały inne pszczoły. „Małe pszczoły takie jak ty zawsze sobie coś wyobrażają, brzęcząc tutaj bez powodu.” Benny smutno odszedł i martwił się w myślach: „Co się stanie, gdy burza przyjdzie? Chciałbym pomóc - wszystko, czego pragnę, to przyjaciel.”
Nagle miał pomysł! „Och, znam ogrodnika - jest taki miły. Jeśli powiem mu o burzy, jestem pewien, że pomoże pszczołom.” Natychmiast, tak szybko, jak tylko mógł, poleciał do chatki ogrodnika i zakukał w okno swoimi małymi łapkami.
„Ale kto to może być?” zapytał ogrodnik, wychylając się przez okno.
„To ja,” powiedział Benny jak najsilniej mógł. „To ja, mały Benny Bąk.” Nie zapomniałeś o mnie, prawda? Często piję słodki nektar z kwiatów w twoim ogrodzie.”
„O tak,” zaśmiał się ogrodnik. „Znam cię bardzo dobrze z wyglądu, mój mały przyjacielu. Ale czego chcesz?”
„Szybko, szybko, miły ogrodniku!” brzęczał Benny. „Nadchodzi wielka burza, a my, pszczoły, boimy się, że wiatr i deszcz mogą zrzucić kwiaty, a nawet nasz drogi ul na ziemię. Proszę, przyjdź i pomóż nam!”
„Dobrze, dobrze,” rzucił ogrodnik, „ale nie pomyślałbym, że taki mały facet jak ty wie wszystko o burzach.”
„Och tak, wiem,” powiedział Benny, „dużo więcej niż myślisz.”
Ale właśnie wtedy nastała olśniewająca błyskawica, a głośny huk grzmotu sprawił, że Benny zadrżał: W mgnieniu oka burza wybuchła głośnymi grzmotami i błyskawicami, a deszcz padał, jakby nigdy nie miał przestać. W dół, w dół padały wielkie krople deszczu na kwiaty i na biednego Benny’ego, który krążył, wołając: „Gdzie są moi bracia, gdzie są moi bracia?”
Skrzydła, jak ptasie skrzydła, spadły z nieba, a Benny został przewrócony i przewracany. Ale wciąż dzielnie latał od kwiatu do kwiatu, mówiąc: „Gdzie są moi bracia, gdzie są moi bracia?” W końcu był tak daleko od innych kwiatów, że nie mógł dalej lecieć. Więc schował się w wielkim jedwabnym ramach staruszki, która drżała i trzęsła się z wiatrem; ale w takim przypadku nawet jej wielka powłoka nie mogła uratować staruszki, bo gdyby wyszła z żółtą parasolką, zostałaby zdmuchnięta, bez względu na to, jak młoda była.
Ale aby nie tracić więcej czasu, niż mógł, Benny przebił się przez jedwabną osłonę, ale było to tak twarde, że zraniło jego biedne małe łapki. Stąd wyjrzał ze swojej kryjówki - Och, to co zobaczył, nie ucieszyło go! Wszystkie wspaniałe anemony były złamane i leżały płasko na ziemi; wielkie niebieskie penrose i jasne czerwone - niebieskie końcówki i pomarańczowe klejnoty wszystkie upadły na nosy i złamały swoje długie rurki mówcze, a biedna Zielona, Zielona winorośl prawie spadła ze ściany, na której przyozdabiała swoje piękne długie listki.
I wtedy Benny poczuł się całkiem przestraszony, gdy spojrzał w stronę kurczaka starej paproci, która nie wyglądała w żadnym większym szacunku niż pozwoliła, by fontanna puchu była. W bardzo starej bajce, w której słyszał o stereotypowym kurczaku, żaden ogrodnik nigdy nie myślał o wykorzystaniu różnych gatunków jako pożywienie, bo kiedy mówi, że kura miała dużego kurczaka, bajka po prostu znaczyła, że nigdy nie był wylęgany.
Pokrycie byłoby zgnite od deszczu, żółwie wciąż pozostawały zamknięte pod nim, a żaden ogrodnik w taki dzień nie wychodziłby na zewnątrz. A podczas gdy Benny brzęczał na piersi kury, pięć innych stóp wyszło z drzwi chatki, aby przyjrzeć się pogodzie, a z deszczem na ich plecach wyglądały jak krótkie koralikowe stopy. Stara pani przychodziła kuśtykając na kulach, opierając się na obu swoich starych nogach wszystkimi czterema rękami; bo teraz stara żółwica była prawdziwie połączona i złączona z wysoką, małą staruszką, a jej twarz do góry nogami wyglądała niebiesko i biało, jak ziemny żółw.
„Tak, tak,” mamrotał jeden stary kije; „teraz ładna pogoda kompletnie minęła.”
Parasolki szybko się ściemniły, a stara pani wyglądała tak niebiesko.
„Teraz panowie z traktatu pokojowego w Münster robią, co mogą, nawet dla dobra naszej pogody, zawierają pokój między sobą i spełniają to, co mogą życzyć na zdrowie.
Laskowe drzewo poszło, wzięło Groningen za żołędzie Münster; już miał swoje pokolenia, a Święty Honnor krzyczał i lamentował, ponieważ nie dostał nic, “i kontynuował brzęczenie bez zatrzymania; ale wszystkie gniazda były w domu razem z pokrzywami i zachowywały się jak podobne do indyka wegetalnego, które często dobrze wiedziały, jak wydawać się mądrzejsze niż naprawdę są.