Był jasny, wiosenny dzień, a małe króliczki wybiegły się bawić. Benny, który zawsze był trochę bardziej ciekawski od reszty, błąkał się, aż natrafił na bujny ogród wypełniony najsłodszymi kwiatami.
“O, jak pięknie!” pomyślał Benny. “I jak słodko pachną. Zastanawiam się, czy cały świat wygląda jak ten ogród?”
Gdy się nad tym zastanawiał, zauważył coś lśniącego przy swoich stopach. Podszedł bliżej i zobaczył wspaniałą dużą bańkę, która mieniła się wszystkimi kolorami tęczy. Musiała być zrobiona przez jakiegoś dziecka z mydła, a tańczyła nad kwiatami na czterech delikatnych nóżkach, jak muchy. Jak na razie nie dostrzegła ciekawskiego małego towarzysza, który tak jej się przyglądał.
Benny usiadł na zielonym wzgórku, by na spokojnie przyglądać się temu wspaniałemu widowisku.
“Czy podoba ci się kwiaty?” w końcu zapytała bańka małym głosikiem.
“O, tak!” odpowiedział Benny; “to najpiękniejsze, jakie kiedykolwiek widziałem, ale nawet w naszym drogim lesie jestem bardzo szczęśliwy.”
Właśnie wtedy podeszli do niego jego bracia i siostry.
“Na co patrzysz, Benny?” zapytała Bessy.
“Tam jest gadająca bańka nad kwiatami,” odpowiedział. “Chcecie ją zobaczyć?”
Ale bańka straciła je z oczu i zaczęła unosić się nad kwiatami.
“Wróć!” krzyknął Benny. “Wszyscy możemy z tobą polecieć.”
“Mogę tylko zabrać was ze sobą,” powiedziała bańka powoli; “ale jeśli obiecacie nigdy nie opaść na ziemię, będę szczęśliwa, mogąc was wszystkich zabrać.”
“O tak! O tak!” krzyknęły małe króliczki, zachwycone perspektywą lotu; i wszyscy wskoczyli do bańki bez większego czekania, gdyż była lekka jak powietrze.
Cóż to było? Bańka wzniosła się w powietrze, niosąc ze sobą swoje delikatne pasażerki. Wzbijała się coraz wyżej, przeskakując z kwiatu na kwiat, ponad drzewa i krzewy, wyżej niż najwyższe drzewo, aż zobaczyli więcej niż połowę świata pod sobą i góry.
Ale nagle silny prąd powietrza porwał bańkę i skierował ją wprost w stronę jodeł, które rosły na szczycie wysokiej skały.
“Roztrzaskamy się!” wrzasnęły króliczki. “Zginiemy! Zginiemy!”
Ale ich krzyki tylko rozbują bańkę w powietrzu jeszcze bardziej niebezpiecznie.
“Króliczku, co się stało?” zapytała stara niańka, nagle pojawiając się w drzwiach.
“Zgubiliśmy się—zgubiliśmy się!” wrzasnął Benny, łkając. “Trzymajcie się mocno, bracia i siostry, a może uda nam się uratować.”
I rzeczywiście, inni trzymali się nawzajem mocno, aż bańka straciła powietrze i powoli zsunęła się na ziemię.
Pierwszą rzeczą, jaką musieli zrobić, było zejście z bańki, która była zbyt słaba, by unieść się więcej. Cieszyli się, że znów są w domu na świeżo skoszonej trawie, w cieniu wysokiego żywopłotu, gdzie siedziała stara niańka.
“Świetnie będziemy się bawić w naszym ogrodzie,” zawołały małe króliczki, tuląc się do siebie. “Hop-hop! Oto znów jesteśmy w domu!”
I nie sądzę, byście usłyszeli jeszcze coś o gadającej bańce; w każdym razie nie została znaleziona od tamtego dnia.
Ta urocza opowieść, idealna do literatury dziecięcej, uchwyca niewinność przygody, jednocześnie przekazując cenną lekcję o rodzinie i pracy zespołowej. Podróż Benny’ego przypomina czytelnikom, że nawet w zniechęcających sytuacjach wspólnota może prowadzić do bezpiecznych lądowań i nowych przygód.