Przygoda Latających Owoców

W magicznej krainie, gdzie słońce świeciło przez cały dzień, unosiła się piękna wyspa wypełniona słodkimi owocami wszelkiego rodzaju. Banany, pomarańcze, jabłka, gruszki, brzoskwinie i śliwki rosły w obfitości. Pip, mały pingwin, mieszkał na tej wyspie, a pewnego dnia zobaczył Tarę, żółwicę pływającą w pobliżu. Zawołał do niej:

“Tara! Tara! Przyjdź tutaj!”

Ale Tara go nie usłyszała. Była zajęta nurkowaniem w poszukiwaniu jedzenia. Pip krzyknął głośniej:

“Tara! Tara! Przyjdź tutaj natychmiast!” W końcu odwróciła głowę w jego stronę.

“Tara, czy nie jadłaś jeszcze śniadania?”

“O tak, jadłam, ale teraz zamierzam pić herbatę,” odpowiedziała Tara.

“O, Tara, co ja mam zrobić? Nie wiem, gdzie znaleźć swoje śniadanie. Proszę cię, powiedz mi?”

Mały chłopiec wydał okrzyk radości i klaskał płetwami, gdy Tara powiedziała mu, gdzie ma szukać swojego śniadania. Pip natychmiast wyruszył w miejsce, które pokazała mu jego przyjaciółka, a wkrótce wracał z ogromną rybą w dziobie. Ale gdy tylko miał ją zjeść, spojrzał w górę i zobaczył piękną wyspę unoszącą się w niebie, na takiej wysokości, że nie było widać żadnych żywych istot.

“Tara,” zawołał, “proszę, przyjdź tutaj.”

“Tak, tak, co się dzieje?” odpowiedziała Tara.

“Jest tam ktoś na tej najwyższej wyspie, kogo bardzo chcę zobaczyć. Do widzenia.”

“Do widzenia,” odpowiedziała Tara. Bardzo się zastanawiała, dokąd idzie Pip i co zamierza zrobić.

Pip odszedł w stronę, gdzie zobaczył grupkę małych ptaków krążących tam i z powrotem, i zawołał:

“Czy możecie tu przyjść, małe ptaszki?”

I małe ptaki przyszły-

I przyszły-

I przyszły–aż było ich tak wiele, że niemal pokryły wyspę. A małe rybki obserwowały przylot ptaków i pytały się nawzajem, co to wszystko znaczy.

“Proszę, dzieci,” zaczął Pip, “zamierzam złożyć wizytę tam na górze,” i wskazał płetwą w stronę nieba. “Czy zechcecie zrobić mi wielką przysługę? Czy możecie zabrać ze sobą trochę owoców, gdy będziecie lecieć? Naprawdę miłe małe ptaszki, nie mam innego sposobu, żeby je wysłać.”

“O tak,” krzyknęły ptaki.

“O tak,” krzyknęły ptaki.

“O tak,” krzyknęły ptaki.

I wszyscy od razu odleciały, a Pip był zdumiony, gdy małe rybki, z których brał swoje śniadanie, zaczęły pływać za nim.

“Gdzie, o gdzie idziecie?”

“Idziemy na unoszącą się wyspę w niebie,” krzyknęły wszystkie, ponieważ miały nadzieję znaleźć tam ryby do jedzenia.

Ale Pip pomyślał, że może nowego śniadania przydałoby się na herbatę Tary, więc im tego nie powiedział.

“Proszę, dobre małe rybki, chodźcie z nami,” zawołał.

I w końcu poszły za nim, aż dotarły na wyspę w niebie. Jakie było ich zachwycenie, gdy odkryły cały świat do zabawy! Ptaki, ryby i wszystkie zwierzęta, jakie mogłyby sobie wyobrazić - tu żyły w pokoju i harmonii ze sobą.

“A czy widzieliście kiedykolwiek takie wspaniałe owoce?” powiedział Pip.

“Nie,” odpowiedzieli jego mali przyjaciele; “nic do jedzenia nigdy wcześniej tu nie widziano.”

Potem ptaki odleciały, a ryby wiedziały, gdzie mogą znaleźć jedzenie, a Pip w swoim ciekawym, leniwym stylu poszedł siedzieć w cieniu dużego drzewa.

Wszystkie małe ptaki, które wcześniej mieszkały na unoszącej się wyspie, zaczęły tam budować swoje gniazda, ponieważ Pip, Tara i ryby zdecydowali się tam mieszkać. A słońce jasno świeciło na drzewach owocowych, z których część była obciążona dojrzałymi, soczystymi owocami.

“Jednak te są dla naszych dzieci; po tym będziemy mieli jeszcze więcej pomarańczy do jedzenia,” powiedziały.

A pierwszą rzeczą, jaką zrobili, było zbudowanie małego domku dla Pipa.

Ale Pip pokręcił głową.

“Jedzcie swoje śniadanie z tych pięknych owoców, a ja będę pływać, aż będą wystarczająco dojrzałe do zbierania,” powiedział, a Tara się z nim zgodziła.

I tak, podczas gdy Pip i Tara zbierali dojrzałe owoce dla wszystkich, wszyscy żyli razem szczęśliwie. A kiedy Pip i Tara poszli zobaczyć swój piękny dom, odkryli, że wszystkie unoszące się wyspy połączyły się w jedną piękną ziemię.

English 中文简体 中文繁體 Français Italiano 日本語 한국인 Polski Русский แบบไทย