Dawno, dawno temu, w szczególnie tajemniczej części lasu, mieszkała młoda wiewiórka o imieniu Sami. Jego puszysty ogon i żywe oczy sprawiały, że trudno było go przeoczyć, gdy każdego ranka skakał z gałęzi na gałąź, po prostu ciesząc się urodą natury wokół siebie.
Jednak dzisiaj, wybryki Samiego zaprowadziły go do nowej, jeszcze nieodkrytej części lasu. Zatrzymał się w połowie skoku, aby zauważyć osobliwą cechę na pniu gigantycznego dębu; wyglądało to na małą dziurę. W szybkim tempie podbiegł, by dokładniej ją zbadać; może zaprowadzi go do przytulnego pokoju, aby schować swoje orzechy! Ale spoglądając wewnątrz, jedyne, co mógł zobaczyć, to ciemność.
Rozmyślając, co (lub kto) może znajdować się w środku i próbując przekonać siebie, że warto to zbadać, przypadkowo usłyszał, jak jego dwóch przyjaciół rozmawia za nim. To były Sally i Polly, dwie jasne i radosne rudziki, które uwielbiały rozmawiać.
“Co sądzisz, co to jest?” zagadnęła Sally, wskazując dzióbkiem w stronę dziury.
“Może to zaproszenie na ucztę głęboko w ziemi,” zasugerowała Polly z błyskiem w oku.
Sami, szybko łapiąc ekscytację, zaproponował: “Dowiedzmy się, co to jest, co wy na to?” Zaczął wsuwać swoją małą główkę do szczeliny, a gdy miał dobry widok w środku, wydał okrzyk zdumienia.
W tym momencie głośny grzmot pioruna rozdarł powietrze nad nimi. Troje przyjaciół skoczyło na dźwięk, który zdawał się być blisko. Następnie, potężny błysk pioruna rozświetlił ponure niebo, odsłaniając setki małych białych postaci w szczelinie. Ptaki zwróciły się do swojego małego przyjaciela, czując, że może być w niebezpieczeństwie, a nagle z dziury wydostała się mnóstwa bezpiecznych małych ludzi, trzymających się mocno za ręce i tańczących wokół drzewa.
Czy piękne postacie wiedziały coś więcej o burzy niż zwierzęta, nie powiedziały, ale nie wyglądały szczególnie przestraszone. Nosili korony z margaretek we włosach, a ich sukienki były uszyte z najbardziej olśniewających mszaków.
“Uwaga, Wróżki!” powiedział Sami, spokojny jak król Salomon. “Ja, oraz moi skrzydlaci przyjaciele, przyszliśmy zapytać o powód waszego dziwnego spotkania tutaj, biorąc pod uwagę nieprzyjemną pogodę.”
“Do mleczarki już się zbliżamy,” powiedziała najstarsza z wróżek. “Jeśli zobaczy nasz taniec, z pewnością wkroczy i go zniszczy, a gdzie wtedy znajdziemy miejsce dla niego? Mamy zamiar przenieść nasz taniec posypany stokrotkami do bezpiecznej dziury, aż nadejdą znów piękne dni.”
“Ale gdzie jest ta dziura?” powiedział mały Sami, który, jak wiadomo, był dość ciekawski.
“Ach, w dębie tuż za tobą,” pisnęła radosna Polly. “Spójrz! Widzisz ją.”
“Nie widzisz jej, warzywka wszelkiego rodzaju?”
Widok spożywczy malował się na wejściu do dziury, ale piękna wróżka zdawała się tego nie zauważyć.
“Wchodźcie!” zawołała. Po tych słowach, przywiązała Samiego z czułością za ucho, pociągnęła jego włości i pchnęła go prosto do środka.
Kiedy złapał oddech—Sami twierdził, że minęła prawie godzina, zanim mógł to zrobić—podniósł się na nogi z bolesnym wstrząsem i znalazł się w najpiękniejszym pomieszczeniu, gdzie nie brakowało wróżkowych mebli do podziwiania. Łóżko było perfekcyjnie zrobione z różanych liści i wchodziło w ramę tak doskonale, jak można sobie tylko wymarzyć. Był tam stolik kawowy i kilka delikatnych krzesełek z koszy owocowych, a okna, z których wiał najsłodszy zapach, wychodziły przez pień dębu i stawały się jednością z wszechświatem gałęzi nad nimi.
“Przepraszam, że nie wstaję, wróżki,” powiedział zabawny Sami. “Prawda jest taka, że jestem już wystarczająco dorosły, aby mieć tajne zobowiązanie pod ziemią, schowane pod łóżkiem ładnie wyrastającej truskawki, a w tym czasie Bogini Słońca zawsze by je rozrywała, a inaczej musiałbym z nią rozmawiać każdego popołudnia; ale tak bardzo nienawidzę tych małych wizyt, które czasami składa w moim domu, że postanowiłem spać tak długo, jak tylko mogę i nie mieć żadnych zobowiązań. Tylko oczywiście, to by nie przeszło. Widzicie, Jej Królewska Mość Królowa Krainy Wróżek czasami odwiedza to miejsce, miedzy nami, bez zaproszenia wcale, a w oczywisty sposób byłaby bardzo urażona, gdybym nie był obecny, by spotkać ją, gdy jej żywotna sprawa przyciągnie ją w te okolice.”
“Tak, musimy się stąd ruszyć,” powiedziała najstarsza Wróżka. “Nasz Taniec Długich Życzeń jest przeznaczony dla małego Mistrza Przeznaczenia, a on na pewno na to czeka.”
“Właśnie chciałem zapytać, czy naprawdę wyrósł na miłego, dobrego partnera, z którym chciałybyście, aby wasze córki tańczyły.”
“Oh, tak, nie chciałybyśmy nikogo innego niż Mistrza Przeznaczenia na naszym tańcu!”
“Jednak gdy był dzieckiem, był taki ponury i niewygodny oraz duchowy. Zawsze był takim małym duchem, prawda, Polly?”
“Myślę, że naprawdę staje się czymś bardziej konkret, prawda?” powiedziała Polly. “Nie, może być całkiem szanowanym dżentelmenem, gdy zechce, ale jest tak strasznie niedbały. Spotkaliśmy go wczoraj i zapytaliśmy, dlaczego nie może pójść i nie zapisać się do starej Pani CVS, która nie ma rodzica ani krewnych—ani do twojego Wujka, Samiego. Ale tylko powiedział, że ma w tej kwestii dość w swoim domu i zachowywał się dużo bardziej jak pomocnik w szkole z internatem.”
“Co powiedziałeś na to, mój mały rozgadany przyjacielu?” zapytał tay. Mały Sami skoczył na intruza i wyciągnął między swoimi pazurami rzucający się w oczy pręt; postawiony tam, obawiałem się, że ma zapełnić niegdyś najdłuższy dzień.
Taka duża blizna owcza, bawełniana i lniana, którą mały chłopiec miał do pracy, pozwoliła mu bezpośrednio przejść w cztery sukienki i małą czapkę, przez co narzekał po drodze; “bo protestuję, że wszystkie nasze sukienki są poszarpane i podarte.”
Po oddechu wydał z siebie ziewający grunt, narzekając na pustą przestrzeń. Jednak przed tym, jak poleciał w górę ku otwartemu niebu, wołał trzy razy o Małego Nico, dżdżownicę, która teraz spała pod wróżkami.
Gdy bal był tam—dokładnie w tym momencie, obok pojawiła się stara Wróżka Vaimie, w towarzystwie grupy Świerszczy. Sami powiedział jej, że miejsce, w którym była najlżejsza i najcichsza na stopach, wydawało mu się najlepsze do wykopania dziury na przyjęcie Komplementu; i tak, wszyscy pracując razem, dwoje z nich wykopało go. Następnie wzięli każdy otwór dżdżowniczy, stali się tak duzi, jak ich Wróżkowe wicsy pozwalały im i tak powiedzieli jak reszta zgromadzenia, że bony były z luźnych listków konsorcjum.
Na początku, mały Mistrz Przeznaczenia był ledwie widoczny w pobliżu środka długiego stołu; to była Marie—tego lub małego chleba, który zebrano na ziemi, złamanej kwiatowej flecie i przygniecionej gałązkami, tworząc lekką małą atmosferę.
Stara Warblin skoczyła w górę; ta Warblin była okropnie brzydka—była straszniejsza nawet niż Dzięcioł tego typu potrafi być. Jej okulary były z korala; były cztery razy większe niż usta, z krótką rączką; jej kości policzkowe także spełniały podwójny obowiązek: te obowiązki były policzkami i uszami jakiegokolwiek innego chrząszcza.
Monsieur Whistlecut, kulawy i ospały stary, przedmiot języka najpierw pokazał oznaki życia, gdy podniósł dwieście funtów gleby i triumfalnie rzucił ją nad głowę.
Taki dobrze wychowany jak mały i żywy Gummy, który potem zapiął na sobie nogi talerzowe, i wyciągnął masło z fartuszka schowanego pod nim; a który, patrząc uważnie na małego, małpiego Nikolasa, powiedział: “Cóż, przecież my młodzi nie musimy uczestniczyć w balu w długich płaszczach; dziękować nieśmiertelnym Bogom, mam na myśli. Teraz to chłodne, eteryczne powietrze, zapewniam, mówi się do samego siebie, Gummy.”
Mały Nikolaj był przerażony ze względów rozumowych, czas zdawał się sam.
Kiedy Sami znów wrócił do siebie, wszystkie niewidzialne umysły wydawały się go obserwować—przynajmniej noga umysłu zdawała się biegać wzdłuż jego nosa.
“Potrzebny jest ci tylko jeden sayonara do reszty, oraz jeden lub dwa dla twoich?”
“O podróży, oczywiście, według własnego widzenia,” powtórzył żywy mały byt bez wielkiej próżności, ale z cichą radością. Nogi drugiego były kolumbine w kolorze, a ribbed i plamiste i nudne jak skorupki żółwia na wspaniałych emaliowych tacach. Druga ich całkowicie nieszczęśliwa symfonia również, nie może, według jego własnego humoru, stać się serdeczna.
Mały Sami teraz nie robił nic innego, jak tylko skakał.
Gob skoczył wysoko w powietrze; ale umysły kawalerskie jeszcze się nie zniewoliły do nóg ciężkich na końcu, powiedział, skacząc właściwie nad jednym z nich. Wrócili.
Te kępki papieru świetlika wisiały nad ich głowami.
O przybyciach i odjazdach mistycznych liter na oświetleniu domów.
Tam zostawili za sobą, i do rzutu początków rzeczy.
Każda łatka była łatką na łatkę.
Aby być chłodnym, zbuntowała się na koszu z sodu i poszła spać.
Sami został usprawiedliwiony, się wstrząsnęli i zaczęli ziewać, stary Igor Yamvl. Najpierw wszystko zaczęło wydawać się ciemne nad głową, ostro wzdłuż boku i tak nudziło całe jego długości w szacie najsilniejszym, najgorętszym uderzeniem prosto przez tłum, małe sutki.
W czterdzieści osiem godzin—jeśli nawet kiedykolwiek, tak trochę jej ubrania - czarne jej nosiły buty, zeskrobała.
Kiedy weszliśmy do skomplikowanych ruchów, lub do małych zakątków maksimum, zauważono tak bardzo pechowo poprzez wpychanie nosa tak wyraźnie w łodygi.