Dawno, dawno temu, w małej wiosce, żyła ciekawska kotka o imieniu Milky. Każdej nocy Milky siadała przy oknie, wpatrując się w gwiazdy migoczące na niebie. Jej ulubioną chwilą był moment, gdy spadająca gwiazda sunęła przez niebo, zostawiając za sobą błyszczący ślad. Kiedy tylko ją zobaczyła, mocno zamykała oczy, ponieważ jej małe serce było pełne życzeń.
„Chciałabym latać i tańczyć z gwiazdami,” powtarzała w myślach, ale każdego ranka budziła się w swoim łóżku, wiedząc, że dla kotki takiej jak ona, to coś niemożliwego.
Pewnej pięknej gwiaździstej nocy, tuż przed zaśnięciem, Milky otworzyła oczy, a spadająca gwiazda przeleciała tuż obok okna. Jak blisko się zdawało! Szybko zamknęła oczy i rzuciła specjalne życzenie: „O, piękna spadająca gwiazdo, zabierz mnie na Księżyc, bo pragnę tańczyć wśród gwiazd!”
Nagle poczuła dziwne uczucie. Było tak, jakby łagodny wiatr unosił ją wysoko w jasne niebo. Milky szeroko otworzyła oczy i, ku swojemu zdziwieniu, odkryła, że leci w górę przez chłodne nocne powietrze. Wznosiła się coraz wyżej, aż w końcu była wśród gwiazd.
„O, wspaniałe gwiazdy, jak piękne jesteście,” krzyknęła, tańcząc radosne kręgi w pust przestrzeni wokół siebie.
Milky rozejrzała się dookoła. Tam był Gwiazda Poranna błyszcząca zdrowiem i szczęściem, a blisko, Droga Mleczna, jak srebrna droga rozciągająca się z jednego końca nieba na drugi.
„Droga Milky, przyjdź i tańcz z nami,” zawołała jej imienniczka.
I tak Milky tańczyła i tańczyła, podczas gdy gwiazdy śpiewały jasne piosenki, które zdawały się migotać w takt jej kroków. Tam były też wszystkie planety, Pan Słońce, świecący w swojej złotej chwale. Gdy Milky pocałowała jego ciemnoczerwone policzki, które były wystarczająco gorące, by ogrzać jednego przez całe życie, smakowała słoneczne promienie jak słodkie truskawki. Dalej, Król Planety z koroną z ośmiu pereł unosił się w jedwabnych obłokach, podczas gdy wesołe, śmiejące się pierścienie bogatej planety krążyły wokół niej z jasnymi błyskami i migotaniami.
Milky była tak szczęśliwa, że ledwo zauważała, jak szybko mija czas, aż w końcu Pan Słońce krzyknął: „To dzień!”
I rzeczywiście, tak było.
Poczuła, jak znów opada, a gdy otworzyła oczy, znów była w swoim ciepłym łóżku, z zasłonami szczelnie zamkniętymi. Szybko wstała i pobiegła do okna.
„Och, przepraszam,” powiedziała smutno, „że nie życzyłam sobie zostać dłużej!”
W tej samej chwili kolejna spadająca gwiazda przelatując obok mrugnęła do niej, a Milky była całkiem pewna, że to ta sama, która zabrała ją do tylu pięknych miejsc.
„Chcę znów wzbić się w powietrze wkrótce!” powiedziała, ale nieco ciszej, bo nagle przyszła jej do głowy myśl.
Ludzie z sąsiedniego domu zawsze narzekali, że kotka ich sąsiada, Fatima, jest bardzo gniewna i nieprzyjemna. Jak mogłoby ją to może zmienić na lepsze, gdyby ją zabrać na małą podróż w Drodze Mlecznej!
Rankiem następnego dnia, Milky opowiedziała swoim rodzicom o tym, co się wydarzyło, dodając, że każde z jej życzeń miało się spełnić.
„Nikt nie wierzy w takie głupie opowieści w dzisiejszych czasach,” powiedziała Mama, a mała rodzina była zmuszona zakończyć temat śmiechem.
Ale tego samego wieczoru, w chwili gdy Fatima przygotowywała się do bójki z biednym, popłakującym czarnym kotem, który akurat tamtędy przechodził, spadająca gwiazda wylądowała obok niej. Uniosła ją w powietrzu, przez wzgórza i doliny, lasy i łąki, aż wpadła z miękkim lądowaniem do małego ogrodu Milky, a Fatima wylądowała na niewątpliwie miękkim gruncie – tak miękkim, że usiadła od razu, ponieważ była strasznie zmęczona po długiej podróży.
Ale nigdy nie miała nawet marzenia, by słyszeć o Milky i jej przygodach. Poleciała tak daleko, że zdawało się, iż gwiazda o niej zapomniała, bo nikt nie życzył jej zostać.
„Och, boję się, że to cię rozchoruje!” powiedziała Milky, gdy podbiegła i zaczęła ją głaskać. I zobaczyła te same pulchne policzki, które całowała tyle razy, a kiedy Milky głaskała i głaskała, Fatima zmieniała kolor z szarego na niebieski, a ten kolor pozostał, chociaż najpierw znów stała się szara, gdziekolwiek Milky ją głaskała, ale jej temperament nie miał być już tak okropny.
I tak odrobina światła gwiazd przyniosła blask dobrego swego na wiele ciemnych zakątków.