Pewnego razu, w przytulnej małej wiosce, mieszkała myszka o imieniu Maks. Ach, jak Maks kochał muzykę! Każdego wieczoru, gdy słońce rzucało długie cienie na krzewy bzu, siadał na małym grzybku pod starym dębem, uważnie słuchając piosenek ptaków frunących do swoich gniazd. Czasami nucił sobie małe melodie, marząc o dniu, kiedy zagra muzykę, by wszyscy mogli jej posłuchać.
Ale był jeden mały problem. Maks był bardzo nieśmiały. Często, gdy ptak zatrzymywał się, aby posłuchać jego nucenia, Maks rumienił się na delikatny odcień różu i przestawał. “Nikt nie usłyszy mojej muzyki,” myślał smutno. Więc trzymał swój talent w tajemnicy.
W każdą sobotę, wszystkie zwierzęta gromadziły się na rynku na wielkoniedzielny koncert. Wiewiórki uderzały w bębny z żołędzi, króliki szarpały trawy, które wydawały słodkie dźwięki, a żaby pięknie kumkały, tworząc wspaniałą symfonię pod miękkim światłem gwiazd. Ale Maks zawsze stał w kącie, mały Maks nie odważył się nawet pisnąć jednego dźwięku. Tylko mógł tupnąć swoją małą nóżką w rytm muzyki.
Jednak pewnego sobotniego poranka pogoda naprawdę się zepsuła, padał deszcz, a wiatr huczał. Maks martwił się o swoich przyjaciół i czuł się bardzo smutny, myśląc o tym, jak bardzo byliby zawiedzeni. Ale wiedział, jak ich uszczęśliwić!
Szybko pobiegł do swojego domku i przyniósł duży grzyb, stawiając go do góry nogami na środku rynku. Następnie wspiął się na czubek grzyba, a kiedy uderzył łapką w łodygę, wszystkie zwierzęta przestały hałasować.
“Drodzy przyjaciele,” pisnął Maks swoim najprzyjemniejszym tonem, “czy mogę zaproponować, abyśmy zorganizowali koncert pod tym grzybem, gdzie wszyscy będziemy dry?”
“Wyśmienity pomysł, Maks,” zawołały króliki, a żaby stuknęły z ochotą. I tak wszyscy zgromadzili się wokół grzyba Maksa, aby schronić się przed deszczem. Kiedy Maks znowu uderzył łapką w łodygę grzyba, koncert się rozpoczął.
Serce Maksa rozpromieniało szczęściem, ponieważ nigdy nie słyszał tak wesołej muzyki. Dźwięk żab zjeżdżał ze wzgórz po drugiej stronie rynku.
Nagle deszcz ustał. Wielki okrągły księżyc prześwitywał przez poszarpane chmury, a gwiazdy rozbłysły w oszałamiającej wspaniałości. Maks, energicznie uderzając w łodygę grzyba, nie zauważył, co się działo wokół, aż oklaski łapek zmusiły go do spojrzenia w dół.
Mieszkańcy wioski stali w dużym kręgu, grupka myszy stanowiła jedną połowę, a króliki, wiewiórki i ptaki tworzyły drugą. Na ich czele stał stary Ojciec Sowa z jednym okiem zamkniętym.
“Maks, przyszliśmy, aby ci podziękować,” powiedział. “Twoja muzyka przyniosła nam wiele radości. Proszę, zagraj nam trochę tańca, zanim odejdziemy.”
“Czy naprawdę przyszliście, aby usłyszeć moją muzykę?” pisnął Maks, pół w radości, pół w strachu. Ach, czemu nie zrobił tego wcześniej! Każda para szczęśliwych oczu mówiła mu, że każdy mieszkaniec wioski go kocha, a to dodawało mu odwagi.
Maks nie był już nieśmiały, a przez cały wieczór grał, a wszyscy tańczyli. I tak wszyscy tańczyli, skacząc pod księżycem i gwiazdami do słodkiej muzyki małego Maksa grającego na skrzypcach.