Był słoneczny, jasny popołudnie. Max, pies, radośnie wygrzewał się na swojej puszystej poduszce. Widzicie, dzisiaj były urodziny Maxa. Ale nagle ogon Maxa opadł w dół. Zaczynał się bać, że jego urodziny mogą być zupełnie nudne. Właściwie żaden z jego przyjaciół nie przyszedł, żeby złożyć mu życzenia. Ale wciąż było tylko popołudnie, więc może wkrótce przyjdą.
“Jeszcze tylko trzy godziny do kolacji,” pomyślał Max. Godziny mijały powoli. Potem minęły dwie godziny! I dalej ani jeden z małych, czteronożnych przyjaciół Maxa nie przyszedł się pobawić.
“Nie myślisz, że dasz radę poczekać jeszcze całą godzinę, prawda, Max?” powiedziała Pani Mary.
“Może niektórzy z moich przyjaciół przyjdą w ostatniej chwili,” pomyślał Max z nadzieją. Minęła godzina. A potem Pan Jan wyszedł i dał mu kolację.
“Czy moi przyjaciele nie przychodzą?” Max wydawał się pytać, patrząc na niego swoimi dużymi, miękkimi oczami.
“Nie, nikt z nich jeszcze nie przyszedł,” powiedział Pan Jan. Potem wrócił do domu, a drzwi zostały zamknięte.
Max nie miał ochoty się bawić. Po prostu leżał na swojej poduszce i westchnął. Gdy leżał tam, co myślicie, co się stało? Najpierw jeden mały piesek przyszedł truchtem wzdłuż ścieżki ogrodowej, zatrzymując się na chwilę tu i tam, żeby powąchać kwiaty, tak jak Max zrobił, gdy pierwszy raz przyszedł, jako mały, nieznany szczeniak, może - powiedzieć, gdzie nigdy wcześniej nie był. Max szybciej podbiegł do bramy, żeby go powitać.
“To prawda? Czy mogę wejść?” zapytał mały piesek.
“Oczywiście. Cieszę się, że cię widzę,” powiedział Max. A jak tylko mały Dandy przeszedł przez bramę, Pan Jan i Pani Mary otworzyli drzwi domu, a ich urocza kuzynka, która zostawała u nich przez kilka dni, wybiegła do ogrodu, krzycząc:
“Uhurra! Uhurra! Jestem pierwszym gościem, który przybył!” Potem przyszedł mały Bonny, a mała Rita, oczywiście, w swoim scapularzu i modlitwie, z małym Grumbą, oraz figlarnym Pudelkiem, i dobrze wychowanym i dostojnym Marko, który rzadko pozwalał sobie na bieganie jak wszyscy inni! A potem przyszedł mały pudełko, które przyszło pocztą.
“Oto elektroniczna armata, wspaniała niespodzianka dla ciebie,” powiedziała piękna kuzynka, otwierając małe pudełko.
Shoo! Shoo! czerwono-niebieskie rakiety wyrzuciły się z węża małej armaty, wznosząc się w górę jak strzały wysoko w niebo, podczas gdy wszystkie psy i dzieci szczekały i krzyczały z radości.
A wiecie, jaka była jeszcze większa niespodzianka? Niebieska gumowa kość dla psów, przeznaczona na prezent świąteczny, ale oczywiście nie był to właściwy czas na jej dawanie. Pan i Pani Mary starannie ją schowali i zapomnieli o niej. A teraz, jak tylko wydawało się, że wszyscy pozostali goście przybyli, a Max wyglądał tak “dumni i tacy szczęśliwi,” i wydawał się mówić:
“Teraz naprawdę będzie wspaniała impreza dla nas, a ja mógłbym zjeść funt rosyjskiego suszonego placka,” szybko zamknięte drzwi frontowe domu zostały otwarte, a zgadnijcie, kto wszedł? Tak, to była piękna mała Amy, w swojej piątkowej sukience!
“Max! Max!” krzyczały wszystkie dzieci, tańcząc z radości.
O, szczęście, o radość! Najwspanialszy z wszystkich deserów był teraz tam, gotowy powitać bogaty, czarny suszony placek z soczystym niebieskim czubkiem i jego bogatym, przyprawowym zapachem. Kilka wesołych wersów zostało napisanych na lśniącej papierowej powłoce tortu, a nawet zostały odczytane na głos. Wszystko było zupełnie poprawne i regularne.
“Teraz, dzieci,” powiedziała Pani Mary.
I wszyscy stworzyli okrągły krąg, by usiąść. Max postanowił, że usiądzie przy nogach małego Pana Jonny’ego, gdzie nie było tak wiele nóg wokół. Pokrywka tortu została zdjęta, papier, który go owijał, również złożono, a filiżanki wypełnione lodami zostały przyniesione i podane. Max pomyślał, że może spokojnie usiąść tam, gdzie był.
Dandy nic nie powiedział. “Mam dużo lodów w środku mojego tortu,” powiedział, “słyszałem, że powinno tam być.”
Jednakże, zachował to dla siebie, i jadł kawałek po kawałku. Ale szybko, za szybko dla dzieci, zniknęły całkowicie!
Bonny zasalutował jak drozd. Połykał zarówno ciasto, jak i lody od razu! Potem znowu położył swoje przednie łapy na stole, gotowy na drugą turę.
“Jakiego rodzaju bicia myślisz, że możesz mi dać, Pani Daw,” powiedział Marko, który ograniczał się raczej do tego, co właściwe i słuszne, będąc małym człowiekiem z urodzenia.
Wśród szczekania, śmiechu, rozmów i dobrego-natury zabawy, Max przebił się, ponieważ był pewny, że musi być coś na prezent urodzinowy w przytulnym, ciepłym kącie, gdzie zawsze wisiały ładne kapelusze. Powoli i ostrożnie wyciągnął to do tyłu, najpierw zamykając oczy, a potem szarpał i ciągnął z całej siły. W końcu udało mu się to uwolnić; i ku radosnemu zaskoczeniu wszystkich, był to najładniejszy, pleciony, prawdziwy, ciepły wełniany mufka, idealny do zakrywania każdej łapy, odpowiedni zarówno na gorącą, jak i zimną pogodę, prezent wysłany mu przez jego kuzynkę małą Aline.
Radował się z radości i wdzięczności. Wszyscy wtedy wyciągnęli ciepłą dłoń, by ją od niego przyjąć, czując się wdzięczni, że nie przyszli za późno na imprezę. A Max, dumny i szczęśliwy, podziękował w dobrym nastroju i eleganckim stylu.