Gdy światło księżyca słabo prześwitywało przez gęste drzewa, moje serce przyspieszyło. Właśnie wpadłam w pitch-black las i zdałam sobie sprawę z czegoś kluczowego – moja latarnia zniknęła. Co ja sobie myślałam? Nocna podróż przez takie ciemne lasy! Mój puls przyspieszył na widok tańczących wokół mnie cieni. To, co wydawało się ekscytujące w ciągu dnia, zamieniło się w koszmar.
“Zachowaj spokój, Lucy,” szepnęłam do siebie, chociaż moje kolana drżały. Opowieści, które słyszałam o tym lesie, echo w mojej głowie. Cienie i szepty, mówili. Straszne stworzenia czają się w mroku. Ale moja latarnia… potrzebowałam jej pocieszającego blasku. To był stary rodzinny skarb, który obiecałam chronić.
Biorąc głęboki oddech, pogodziłam się z sytuacją. “Tylko kilka kroków w głąb,” obiecałam. Gdy weszłam głębiej, coś cudownego się wydarzyło. Delikatny blask migotał przez drzewa, przyciągając moją uwagę. Czy to… czy to była moja latarnia? Ciekawość zwyciężyła nad lękiem, ruszyłam w stronę światła.
Widok, który mi się ukazał, zapierał dech w piersiach. Moja latarnia, spoczywająca na starożytnym pniu drzewa, błyszczała eterycznie. Ale to nie była tylko moja latarnia – cały las wydawał się ożywiony! Tysiące malutkich świecących stworzeń tańczyło nad moją głową, krążąc wokół dużych grzybów, które emitowały subtelne światło. Nigdy wcześniej nie widziałam takiej piękności.
Klęknęłam, podnosząc moją latarnię. Wraz z nią przyszła fala ciepła. Nagle, nie bałam się. Wręcz przeciwnie, poczułam ogromne poczucie przynależności w tym zaczarowanym świecie. Za każdym razem, gdy chciałam zamknąć oczy lub uszczypnąć się, mała świetlik bzyczała “Nie zasypiaj!” I tak znalazłam odwagę, aby odkrywać.
Im głębiej wchodziłam, tym bardziej zaczarowany wydawał się las. Iskrzące strumienie, śpiewające kwiaty i drzewa ozdobione świecącymi liśćmi. Las nie był miejscem strachu, ale cudów. Gdy zatrzymałam się, aby złapać oddech i chłonąć to, co mnie otacza, zdałam sobie sprawę: “To miejsce ma tajemnice, które ujawniają się tylko tym, którzy odważą się spojrzeć.”
Czas mijał niezauważony. Z moją latarnią oświetlającą piękno wokół mnie, postanowiłam kontynuować. Co jeszcze odkryje noc? Właśnie wtedy łagodny wiatr poruszył liście, a ja dostrzegłam ścieżkę prowadzącą w głąb. Bez namysłu poszłam za nią, każdy krok niosąc nowe odkrycia.
Gdy zbliżał się świt, niewidzialne nitki zaczęły łączyć gwiazdy z budzącym się światem, sygnalizując, że moja podróż zbliża się do końca. Ale czułam się inaczej. Nie byłam już tą nieśmiałą dziewczynką, która weszła. Przemieniłam się, napełniona odwagą i nowo odkrytą miłością do nieznanego.
Wychodząc z czaru lasu, pierwsze promienie słońca powoli padały na mnie. Odwróciłam się, z uśmiechem na ustach. Opowiem wszystkim moją historię, nie o cieniach i strachu, lecz o odwadze i świetle.
A może, pomyślałam, stawianie czoła naszym lękom odsłania światy, o których nigdy nie marzyliśmy.