Zgubione Buty Lily

W wesołym studiu tańca dzisiaj młode tancerki kręciły się, skakały i ćwiczyły swoje baletowe układy. Wszędzie słychać było skrzypienie baletowych butów o podłogę oraz rytmiczne dźwięki butów do tańca towarzyskiego. W kącie przy najjaśniejszym oknie mała baletnica Lily zawiązywała swoje ulubione specjalne buty, aby przygotować się na dzisiejszą lekcję.

To nie były byle jakie buty baletowe; to były szczęśliwe buty Lily, które dostała w prezencie od babci, gdy zaczęła uczyć się tańca. Miały malutkie cekiny, które mieniły się w słońcu, sprawiając, że wyglądały magicznie, a Lily wierzyła, że przynoszą jej szczęście i niesamowite umiejętności. Dzisiaj było szczególnie ekscytujące, ponieważ jej pierwszy występ z zespołem tanecznym szkoły miał się odbyć jutro po południu. Chciała, aby wszystko było idealne.

„Czy widziałaś moje buty taneczne?” zapytała Lily swoją przyjaciółkę Jasmine, która była zajęta rozciąganiem w pobliżu. „Były tuż obok mnie.”

„Tak, były, ale nie widziałam ich od jakiegoś czasu. Hmmm… mogą być wszędzie,” odpowiedziała Jasmine, rozglądając się.

Lily myślała intensywnie. „Przeanalizujmy moje kroki powoli. Gdzie poszłam po przyjściu tutaj?”

Klasa, pełna kolorowych sukienek, butów i rekwizytów, była skrzynią skarbów z radosnymi rzeczami, które sprawiały, że bycie tancerzem było łatwe i przyjemne, jednak trudno było wszystko śledzić. Każdy krok musiał być dokładny, a każda tancerka musi przejść przez bardzo dokładny przegląd kostiumu przed przedstawieniem. Lily czuła, jak panika zaczyna narastać w jej piersi.

Spokojny głos pani Jane, instruktorki tańca, pomógł Lily skierować swoje myśli na znalezienie butów. „Teraz, Lucy, zobacz, czy możesz poczuć muzykę z nieba. Następnym razem, gdy usłyszysz błyskawice, zamknij oczy i tańcz prosto do źródła dźwięku.”

A potem podeszła cicho do Lily. „Będzie dobrze, kochanie. Masz getry, spódniczkę, piękną bluzkę i, na szczęście, twoją nową małą sukienkę prawie gotową. Teraz rozciągnij się lekko, podczas gdy ty i Jasmine kończycie te ćwiczenia.”

„Ale Pani Jane, moje szczęśliwe buty—jestem pewna, że były tutaj obok mnie. Szukałam wszędzie, gdzie mogłam pomyśleć. Na pewno nikt by mi ich nie zabrał. Nie mogę myśleć ani się rozciągać, jeśli ich nie znajdę.” Twarz Lily stawała się z każdą chwilą coraz czerwieńsza.

„Przestań się martwić o buty. Jesteś znacznie lepsza niż kiedyś,” powiedziała pani Jane z szerokim uśmiechem. „Sprawdź w pudełku na kapelusze przy drzwiach.”

Jasmine i Lily pobiegły do szerokiego pudełka na kapelusze, znanego z tego, że często kryje w sobie różne dziwne rzeczy. A tam, w najkolorowszym kapeluszu, leżały buty Lily w idealnym porządku i jedynie lekko zakurzone.

„A teraz, dziecko, załóż swoje buty,” powiedziała pani Jane wciąż łagodnym głosem, „i bądź spokojna. Chcę, żebyś poczuła lekkość swoich stóp na podłodze i unoszenie oraz opadanie palców. Podzielimy klasę, ponieważ nikt nie może ćwiczyć ‚Les Sylphides’, jeśli nie jest w nastroju.” A więc podczas gdy jedna grupa wykonawała pełen gracji krok kończący lekcję, Lily i jej przyjaciółki zostały nagrodzone przez pianistkę studencką, która ukryta za wysoko.

Z radością w sercach tańczyły piękne kroki, a Lily szybko zapomniała o problemach z butami. W jasnym świetle księżyca zmieniła ubrania, całując panią Jane na dobranoc, i wróciła do domu, szczęśliwa jak tylko można być.

Następnego dnia było ciepło i jasno, z fruwającymi liśćmi i śmiechem dzieci szkolnych, które pieściły policzki miękkim wiatrem. Wszystko to sprawiło, że czuło się, że to idealny dzień na występ, a Lily była dość szczęśliwą małą dziewczynką, czekając na swoją pierwszą wizytę, aby pokazać, jaką jest szczęściarą. Prawda, że jej buty były brudne; jednak wystarczyło, że przypomniała sobie, iż jest zieloną, żółtą i bordową tańczącą hiacyntą, z podwójną koralową halką na białych rajstopach. Po próbie różnych kostiumów dzień wcześniej i zachowywaniu się, o, tak dobrze! z pewnością zasługiwała na zielone i żółte pasujące obuwie. I tak też miała, ale jej babcia nie dotarła do przodu rzędu rowerzystów, zanim przymierzono wszystkie zielone i żółte cholewki. Podwójne były wysłane z wyższej władzy—nie wiadomo skąd—więc nie było nic innego do zrobienia, jak tylko nosić je z festynowymi wyglądami, ale bez szczególnego błogosławieństwa drogiego miejsca blisko serca.

Kiedy pani Jane zobaczyła ten dodatek do żargonu swoich uczniów, tylko kiwnęła głową z podziwem. Sukienki były wszystkie na miejscu, wszystkie kompletne. Ale wtedy Szczęśliwa Lily, twórczyni wszystkich drewnianych funkcji i jedyna osoba, która miała odgrywać wszystkie sceny na brzuchu, zamiast na deskach, była niespodziewanym przybyszkiem, a jej kostium statuy był wspaniale przystojny. Na koniec małe, mahoniowe bębny, które miały stukotać między utworami na scenie, przeszły między krzyczącym juniorami a zazdrosnymi kolegami.

„Musicie być szczęśliwymi dziećmi, aby występować przed tak pełną publicznością,” powiedział pianista w żywiołowy sposób, przerywany kiwnięciami i ciepłymi uśmiechami w każdą stronę. „Jeśli będziecie tańczyć szczęśliwie, to będzie wspaniale.”

„Na pewno żadne dzieci nie były szczęśliwsze,” i tak zaśpiewał.

Instrumenty rozgrzały się pełnymi dźwiękami, a same stały się o wiele bardziej animowane, gdy poczuły się lepiej znane. Nawet gospodyni, która kazała gościom czekać na herbatkę o czwartej przez prawie pół godziny w obliczu kuszącej muzyki, uśmiechnęła się życzliwie, a uczniowie szkoły mieli wiele opowieści do opowiedzenia o swoich tańcach przyjaciołom i krewnym.

Ale to wszystko nie miałoby miejsca bez Szczęśliwej Lily, a jak to się stało? Kiedy czuła, że obawia się, iż jest zmęczona znacznie bardziej niż zwykle przez długie oczekiwanie i była również dość niestabilna—przecież to ostatnia rzecz, o której powinna myśleć tancerka—Szczęśliwa Lily, wchodząc w swoje zielone i żółte prostokątne buty, od razu miała pomysł, aby przenieść swoje nieco zmęczone ciało i niechętne nogi do ruchliwego umysłu najbardziej odrażającego małego gady, którego chęć nigdy by nie usłyszał. Wtedy ani się nie bała, ani słabła. Tańczyła tak, aby szybko sprostać wymaganiom niezwykle nerwowego krzyku z tyłu.

Kiedy pani Jane powiedziała do niej: „Tańczyłaś tak pięknie i wyglądałaś tak gracją, Lily,” było o, tak wiele!

Tamtej nocy Lily opowiedziała szczęśliwą nowinę statui, która tak dzielnie walczyła o swoje miejsce z Edenem, największym rzeźbiarzem wszechczasów. Za każdym razem, gdy przechodziła obok, nagle łapała dwa twarde oczy utkwione w nią, aby jedynie przekazać najsubtelniejszy komplement. Jak strasznie poniżające było zamienić purpurowe jedwabne sznurki z tyłu na skromny kawałek zielonej wstążki! To było pechowe, oczywiście, ale zupełnie odkupiło jej przyjaciół.

Następnego wieczoru, właśnie wtedy, gdy pani Jane i starsze członkinie zespołu wróciły z długiej jechanej przejażdżki trwającej kilka godzin i spacerowały w pięknych sukienkach po uroczej zmierzchu, nagły przerażony okrzyk od ogółu zastał je źle przygotowane, aby uratować Szczęśliwą Lily—czyż to nie jej nocne myśli przyciągnęły ją do przepowiednianego przerażenia majestatu z wężami na głowie, przeznaczonego do wyciągnięcia jej wężowego łba, jak włosy siostry dawnego młodzieńca tęczy, z jego królewskiego siedzenia?

Krzyknęły razem: „O, Szczęśliwa Lily! Szczęśliwa Lily!”

Ale dalsze śledztwo nie ujawniło żadnych przypadkowych cudów. Nic oprócz jednego małego pustego rurki pośród roślin.

To stare przyciągnięcie z obcego kraju prawie pewnego dnia przyniosło niespodziewane, dziwne zakończenie naszej małej opowieści na wiszącej ścianie, na której wesoło namalowane były niektóre indyjskie bóstwa. Oczywiście na tym najbardziej nowoczesny hotel opiera swoje roszczenia do starożytności, a jeśli chodzi o małe węże, nie zaszkodziły nikomu, ponieważ nie były żywe przez setki lat. Ale nasze biuro znało najstraszliwszy dialekt, znany, który jest celowo przekształcony z sparaliżowanego Kreole w cree-ole, ma tylko jedno ostrzeżenie językowe wystarczająco z głęboko śpiącego człowieka, który po błogosławionym nażarciu się i utrzymaniu go, kładzie cię wygodnie, aby spacerować bez obawy o zgubienie butów i nie stawanie się małymi czarnoskórymi, jeśli uciekną z wypadku.

To jest tak bardzo trudne dla Inteligentnego Kakadu, że każdy ssak cukru zdaje się przechodzić najpierw prosto pod nim, a potem, głupi w umyśle i osobie jak on, wstaje czasami pijany! A jeśli pijany, nic nie może być łatwiejsze, a dlaczego nie powinien on się kołysać jak nasze własne kości, odrywając się od opuszczonego wózka teal, którego dostrzegł w swojej własnej sieci, ponieważ ptaki najbardziej duchowe i znakomite pióra są bardziej pobożne, także w kraju Kreole, niż poważne białe ptaki z Kastylijskiego. Ale deszcze Sandsbach-hain, które napełniły nasz basen pływacki, nie nasunęły wątpliwości co do cudownej wody, pozostawiając koniec, aby dać przejazd młodym z jej ciężkich uścisków do lekkiej ryby—nie po to, by znów upewnić się o lilii, ponieważ na pierwszym miejscu jego czarny wąs nie zależy od nikogo, kto zjawił się nieoczekiwanie, a generalnie ma być ostatnim, który przekroczy, zanim się poślizgnie, i w znacznie przyjemniejszy, letni sposób.

Umiała kierować swoim talentem, jak wszyscy mówili.

English 中文简体 中文繁體 Français Italiano 日本語 한국인 Polski Русский แบบไทย