W sercu Zaczarowanego Lasu mieszkała nieśmiała mała sowa o imieniu Ela. Często tęsknie spoglądała z domu na piękne krzewy i drzewa i zastanawiała się, jak to jest wędrować wśród nich; ale potem czuła przerażenie i spieszyła się z powrotem.
Pewnego dnia odwiedziła ją babcia. Była bardzo stara i mądra, pamiętająca czasy, kiedy była tak mała i nieśmiała jak Ela.
“Moje drogie,” powiedziała życzliwie, “myślę, że powinnaś natychmiast wyruszyć do Zaczarowanego Lasu i zobaczyć tamte piękne widoki. To jedyny sposób, abyś straciła swoją nieśmiałość.”
„Ależ to takie daleko,” wykrzyknęła Ela, drżąc; „a na drodze czeka na mnie tyle strachów. Natknę się na wilki, tygrysy i hieny. Kto będzie się mną opiekował przez całą tę długą podróż?”
„Nie bój się, moje małe dziecko,” powiedziała babcia uspokajająco. „Musisz tylko otworzyć uszy i oczy, a wszystko będzie w porządku.” Następnie wzbiła się w powietrze i zniknęła w chmurze, mówiąc Eli, że będzie na nią czuwała.
„A teraz,” pomyślała mała sowa, „potrzebuję odwagi.” Więc następnego ranka wyruszyła, mimo że była to dość długa podróż.
Ścieżka prowadziła początkowo przez ładny mały dom, w którym mieszkała Ela, obok znanego strumienia, i pod cienistymi drzewami, które tańczyły swoimi gałęziami na powitanie. Po pewnym czasie, w pobliżu przewróconego drzewa, natknęła się na dwa małe zwierzęta, które płakały i szlochały.
„Dlaczego tak płaczecie?” zapytała Ela.
„Mieszkamy w dżungli,” odpowiedziały. „Wykopywaliśmy sobie ładną małą dziurę, aby móc się do niej wlać, kiedy pada deszcz. Lecz, niestety! nasza ciężka praca poszła na marne, ponieważ to przewrócone drzewo przykryło naszą dziurę, a nie wiemy, jak możemy je usunąć.”
„Oczywiście, że możecie,” powiedziała mała sowa. „Pozwólcie, że wam pomogę.” I od razu zaczęła popychać i podnosić wielkie drzewo ze wszystkich sił, aż wkrótce maluchy były wolne i mogły cieszyć się swoim domem w ziemi.
„Dziękujemy ci bardzo,” powiedziały małe zwierzęta, gdy odzyskały radość; „nigdy nie będziemy w stanie ci się odwdzięczyć. A ponieważ wydajesz się nowa w tym kraju, chciałybyśmy dać ci jedną dobrą radę. Jesteś tuż na krawędzi przerażającego Bagna Rozpaczy. Obejdź je trzy razy; za każdym razem przechodząc przed siebie. A potem upewnij się, że będziesz podążać pod kątem prostym w stosunku do swojej pierwszej ścieżki. W przeciwnym razie zgubisz się w zdradzieckim bagnie i będziesz błądzić przez wieczność.”
Ela ciepło podziękowała nowym przyjaciołom i wkrótce dotarła do krawędzi Bagna Rozpaczy. Podążając w kierunku, który jej wskazali, znalazła się cudownie bezpieczna po drugiej stronie. Przed nią, w oddali, dostrzegła lśniące jezioro Wolności i zielone podgórze Szczęścia.
Kiedy ostrożnie się poruszała, Ela natknęła się na coś błyszczącego na ziemi. Gdy się przybliżyła, to świeciło i lśniło jakby było wysadzone klejnotami, ale to była najładniejsza mała hiena, jaką kiedykolwiek widziałaś. Tylko małe zwierzęta, które mieszkały w lesie, były złe—ta była jednym z innego rodzaju, o którym babcia mówiła, że żyje wiecznie w Złotym Wynd.
„Jest tak strasznie gorąco na słońcu,” powiedziała. „Zabierz mnie proszę na swój grzbiet, drogi przyjacielu senne, abym mogła tam odpocząć do wieczora. Potem wrócę z tobą do twojego domu. To obok tego głębokiego niebieskiego jeziora, prawda?”
Ela była tylko zbyt szczęśliwa, aby dać jej trochę przyjemności. Gdy tylko hiena znalazła się bezpiecznie na jej szyi i była tam dobrze usadowiona, Ela znów ruszyła w drogę, co chwila zadając małej przyjaciółce na grzbiecie różne pytania i słuchając wielu ciekawych historii. Wreszcie dotarły do niebieskiego jeziora, akurat gdy słońce zachodziło w wielkiej chmurze złota i śniegu nad odległymi wzgórzami. Wtedy mała hiena skoczyła w dół, pocałowała swoją niedostrzeżoną wybawicielkę i przemieniła się w piękną młodą księżniczkę.
„Szybko wracaj, młody i delikatny przyjacielu,” powiedziała, „a będziesz miał to, co przyniesie ci radość przez całe życie.” Ela tylko pokłoniła się księżniczce, machnęła trąbą na pożegnanie, a jej towarzyszka również pomachała swoją, a potem mała księżniczka zniknęła całkowicie w jeziorze.
Księżyc wstał wysoko na niebie, oświetlając las czarującą jasnością i malując olśniewające obrazy w pięknej niebieskiej wodzie. Duża żółwica przy brzegu czuła świeżość wieczoru i chciała przeciągnąć swoje śpiące nogi, więc zawołała do Eli:
„To naprawdę niegrzeczne z twojej strony nie witać swoich nowych gości,” powiedziała. „Zaraz nadpłynie duży, niezdarny słoń z cielaczkiem, którzy mają swój domek w pobliżu twojego. Pływają tutaj, by cieszyć się, a pewnie pozwolisz im wędrować po suchym lądzie pośrodku jeziora, a nie poprowadzisz ich niebezpieczną ścieżką na krawędzi?”
Ela była zbyt uprzejma, by się nie posłuchać, więc bardzo cierpliwie czekała, aż dręczyciele zakończą swoje akrobacje.
W środku jeziora Rubus i jego córka zaczęli powtarzać niektóre z dawnych piosenek słoni, które znali i które właśnie śpiewali, aby rozweselić serca swoich sąsiadów, gdy przepływali przez wodę. Ale, co dziwne, nie było żadnych serc do rozweselenia w promieniu wielu mil, a dusze, które zostały w tyle, czuły nieskończoną smutek swoich pustyń znacznie bardziej niż wtedy, gdy śpiewali to na brzegu.
W międzyczasie Ela i żółw rozmawiały o losie tajemniczego dużego cielaczka. Wydawało się zupełnie niemożliwe, aby wiedzieć, kim ona mogła być. Tymczasem nad jeziorem przeszła emerytowana cesarzowa. Żółw był zachwycony, że znów się widzi po kilku latach nieobecności wśród swojej prywatnej ekipy. Nie zadawał żadnych wątpliwych pytań, lecz od razu złożył Eli najbardziej uprzejmą propozycję, by pozostała z nimi w obozie.
Z radością przyjęła ofertę i stała się rodzajem prywatnej powiernicy, do której wszyscy zwracali się z kwestiami ogólnego znaczenia. W ten sposób usłyszała niezliczone cudowne rzeczy, ale były one zbyt obszerne, by je zapisać w tej książce. Ela, słoń, pomyliła się, sądząc, że nie warto wracać do domu. Często, bardzo często musiała się śmiać z trików, które młode słonie robiły, ale to, co najbardziej ją pocieszało, to książę, który każdego wieczora wkładał jej świeże róże we włosy, a ich zapach pozostawał tam przez godziny.
Pewnego ranka sowa została wysłana z obozu, aby zapytać ją, czy przyniosła jakieś wspomnienia ze swojej ojczyzny. Gdy rozmawiały, tajemnicza, poszarpana postać wychodząca z morza szybko schowała się za mchem, chociaż obie mogły ją wyraźnie dostrzegać.
Wtedy sowa, mówiąc do Eli: “Bądź ostrożna,” odleciała na schronienie do leśnego obozu. Ela uznała, że nie ma sensu się już dłużej ukrywać, więc wróciła do domu.
Od tamtego dnia nigdy więcej nie postawiła stopy w zaczarowanym lesie, z wyjątkiem tych chwil, gdy była pilnowana przez przyjaciół.